Kraina łagodności – tak można określić warunki, jakie rodzice, dalsza rodzina, przyjaciele, obcy ludzie na ulicy, producenci żywności, chemii i różnych artykułów zapewniają, by dziecko dobrze się rozwijało. Wszystko, co dotyczy dziecka, jest inne niż wtedy, kiedy tyczy się dorosłego. Praktycznie wszystkie rzeczy przeznaczone dla dzieci, robione są z wielką troską, ostrożnością, z zachowaniem wysokich poziomów jakości, dokładności, bezpieczeństwa, itd. Oto kilka przykładów, w których obowiązują podwójne standardy:
Jedzenie dla dzieci pochodzi z upraw ekologicznych. Jest przetwarzane bez sztucznych dodatków, bez konserwantów, barwników, i innych podejrzanych substancji.
Wszystko, w czym dziecko siedzi, leży, śpi, jeździ, spełnia najwyższe wymagania komfortu i bezpieczeństwa. Jest solidnie wykonane, z najlepszych materiałów, a do tego wygodne, miękkie i przyjemne w dotyku.
Leki, które podajemy dziecku, to nie te same leki, co dla dorosłych. Dawki są mocno ograniczone, a skutki uboczne zminimalizowane.
Chemia do mycia naczyń, z których dziecko korzysta, lub do prania ubrań, które dziecko nosi, jest delikatna, naturalna, i bardzo prosta, a etykiety ze składem mocno okrojone.
Kosmetyki, które kładziemy na skórę dziecka, delikatnie pielęgnują, łagodzą, nawilżają, nie podrażniają, nie wywołują alergii.
Miejsce, w którym dziecko śpi, jest ciche i spokojne. By łatwo zasypiało, wysypiało się i łagodnie budziło.
Język, którego używamy, żeby porozumieć się z dzieckiem, jest subtelny i mocno wyważony. Dbamy o to, by nie powiedzieć czegoś niewłaściwego i żeby ton głosu nie przestraszył dziecka, nie zaniepokoił i zapewniał pozytywną atmosferę i spokój.
Te wszystkie przykłady malują przepiękny obrazek empatii. Rozważne i celowe wybory dokonywane z intencją zagwarantowania jak najlepszej możliwej opieki. Łagodnie, delikatnie, spokojnie, wyrozumiale, cierpliwie, wykrzesując z siebie wszelkie pokłady dobrotliwości – tak podchodzimy do małych dzieci.
Przeskok o 20 lat do przodu
Przewińmy na chwilę czas do przodu, powiedzmy o 10–20 lat. Co dzieje się z tym samym dzieckiem? Osoba, którą kiedyś otaczano niebywale łagodną i czułą opieką, dziś znajduje się w kompletnie innym świecie. Niegdysiejsze dziecko, a dziś jako dorosły, w żadnym z aspektów swego życia nie ma szans na doświadczenie, choćby w połowie, tylu przyjaznych, przemyślanych i empatycznych gestów.
Bliskie osoby już tak łagodnie do niego nie podchodzą, ich empatia, cierpliwość i wyrozumiałość drastycznie zmalały. Obcy ludzie na ulicy wcale nie uśmiechają się, nie zaczepiają, by powiedzieć komplement, rzadko okazują życzliwości. Producenci żywności, kosmetyków, leków i wszelkich innych produktów nie martwią się już o jego dobro ani zdrowie. Jedzenie dla dorosłych przepełnione jest sztucznymi dodatkami, kosmetyki podrażniają i uczulają, a wszechobecne leki mają dziesiątki skutków ubocznych albo leczą nieistniejące choroby. Rzadko który produkt w przeciętnym sklepie dba o zdrowie i dobrostan dorosłej osoby.
Kraina braku łagodności
Kraina łagodności w przeciągu 10 czy 20 lat zmieniła się w zdecydowanie mniej przyjazne miejsce, zarówno na zewnątrz, jak i od wewnątrz. Poważny dorosły nie okazuje sobie tyle łagodności i uwagi, ile robi to dziecko. Przestał się spontanicznie cieszyć i bawić – bo dorosłemu nie wypada. Już nie uważa siebie za pięknego i mądrego, tylko dlatego, że jest sobą. Ale w zamian ciągle dostosowuje się do norm i porównuje do innych.
Podwójne standardy są w pełni zrozumiałe i uzasadnione. Małe dziecko ma inny metabolizm i inne potrzeby. Jest bezbronne i całkowicie zależne od innych. Dorosły decyduje o sobie i za siebie odpowiada. A jednak, pomimo tak wielkich różnic, przepaść, która dzieli normy tego, co właściwe i niewłaściwe dla dzieci i dla dorosłych, jest zaskakująco ogromna. To tak, jakby dziecka nie łączyło nic wspólnego z dorosłym człowiekiem, którym stanie się za kilka lat. A przecież tak nie jest.
Inna forma, ta sama treść
Dzieci i dorośli tak samo potrzebują uwagi i bliskości. Oczywiście w innej formie okażemy to dziecku, a w innej dorosłemu. Dziecko chce przytulić misia, dorosły ma ogromną potrzebę przytulenia przyjaciela. Dziecko chce ułożyć domek z klocków z rodzicami, dorosły chce porozmawiać z kimś bliskim. Dziecko wypłacze się mamie w mankiet, dorosły pójdzie po poradę do przyjaciela.
Wszyscy mamy potrzebę przebywania we własnej krainie łagodności, i to nie wiek, ani nie wzrost, o tym decyduje. Dobrze się w niej czujemy, bo stwarza ona świetne warunki do rozwoju.
Kraina dorosłej łagodności
Twoja kraina łagodności nie jest już taka, jaką zamieszkiwałeś, kiedy byłeś dzieckiem. Zmieniła się pod wieloma względami. Ale ogólne zasady działania pozostają takie same. Mimo że teraz jesteś dorosłym człowiekiem, to nadal chcesz jeść zdrowo, wiedzieć, że nie trujesz się chemią, konsumując ją, lub wmasowując w swoją skórę. Czytasz etykiety i zastanawiasz się nad tym, co pijesz i jesz. Ostrożnie dobierasz leki, jakie i ile przyjmujesz. Uwielbiasz mieć swój wygodny kąt w domu, gdzie możesz się zrelaksować i poczuć wygodnie. Masz potrzebę bliskości z innymi ludźmi. Chcesz, by więzi z nimi nawiązywane, były pokojowe, łagodne i życzliwe. Cenisz sobie każdą osobę, która podchodzi do Ciebie po przyjacielsku i rozmawia z Tobą serdecznie i ciepło.
Istnieje ogromna przepaść między tym, jak traktujemy dzieci i dorosłych. Pewnie zaczęło się to od szlachetnych intencji, żeby zadbać o dziecko, tak dobrze, jak tylko się da. Ale miejscami ta przepaść bywa za duża. Nie zapominajmy, że przestając być dzieckiem, a stając się dorosłym, mamy do czynienia z tą samą osobą. Jej podstawowe potrzeby nie zmieniły się w treści, a jedynie w formie. Dlatego krainę dorosłej łagodności warto zbudować, zamieszkać w niej i dbać o nią z taką uwagą, z jaką dbamy o dziecko.
Podobał Ci się ten tekst? Daj znać w komentarzu :-)