Straciłam zapał i motywację do własnego rozwoju – co robić?

Straciłam zapał i motywację do własnego rozwoju – co robić?

A jeszcze niedawno było tak pięknie, miałam siły i chęć, żeby coś robić, zmieniać i co? I się skończyło. Przepadło. Było minęło. Chcę żeby wróciło. Jak to zrobić? Czemu tak się stało?

Masz czasem takie chwile?

Podczas gdy powodów może być wiele, a każdy z nich bardzo osobisty, to być może tych kilka punktów pomoże Ci w zrozumieniu takiego stanu rzeczy.

  1. Może zaplanowałaś za dużo wspaniałości

    Uwaga, za chwilę powiem coś bardzo mało popularnego, bardzo niemodnego i bardzo nie na czasie. Otóż, być może Twoje plany odpłynęły i zabrały ze sobą entuzjazm, ponieważ były zbyt piękne, zbyt pozytywne, zbyt perfekcyjne, zbyt wspaniałe.

    „No co ty gadasz? Jak coś może być zbyt wspaniałe??”

    No może. Owszem. Zamiarów i planów można nie doszacować i mierzyć zbyt nisko względem swoich możliwości. A można też je trochę przeszacować.

    Choć obecny pęd ku pozytywności nie dopuszcza tego do siebie i przekonuje nas, że dobrego nigdy za wiele. Że będziemy najbardziej zadowoleni, kiedy poziom naszej wspaniałości wyskoczy poza możliwe skale i urządzenia pomiarowe. Dociskamy gazu i przemy. Im mocniej, szybciej, wyżej, tym rzekomo lepiej.

    Sęk w tym, że ze wszystkim można przesadzić. Nawet z poziomem wspaniałości. To dawka czyni truciznę.

    Obecne trendy też potrafią nas nieco podtruć. Pod ich wpływem być może poczyniłeś tak piękne plany, że stały się (prawie) niemożliwe do realizacji. Przewidziałaś taki entuzjazm i wspaniałość, że aż siebie nimi przytłoczyłaś.

    Inaczej mówiąc, być może ugryzłaś zbyt duży kęs i stanął Ci w gardle. Nie dziwne więc, że go wyplułaś. To nie musi być w pełni świadomy i intencjonalny zabieg.

    Możesz deklarować uwielbienie wspaniałości i to w dużych ilościach, ale możliwe też, że jakaś część Ciebie jednak uznała, że nie tędy droga i stanęła okoniem wobec Twoich własnych planów.

    CO Z TYM FANTEM ZROBIĆ?

    Cóż, ja nie jestem fanką rozwoju na siłę. Dlatego ode mnie raczej nie usłyszysz: zmuś się, zaciśnij zęby i idź przed siebie. Ale, jeżeli w jakiejś części ten punkt Cię zaciekawia i brzmi znajomo, daj sobie czas i po prostu pomyśl:

    • Czy nie narzuciłaś sobie zbyt wysokich progów? wymagań? standardów?

    • Czy jest taka możliwość, że Twoje plany same Cię przygniotły?

    • Czy na pewno skonsultowałaś je ze sobą?

  2. Coś się stało

    Może być też i tak, że osoba, która 6 miesięcy temu (albo rok, czy więcej) zasiadła do planowania swojego rozwoju, wizji i zadań, to już nie jest ta sama osoba, która ma je realizować dziś.

    W ciągu tego czasu mogło się coś wydarzyć, co Cię wybiło z Twojej równowagi. Coś osobistego, albo (no, halo!) coś globalnego.

    Nie da się mówić o pękających jak bańka mydlana zapałach czy entuzjazmach, i nie wspomnieć o pandemii. To stres, który nosimy na sobie zbyt długo, żeby na nas nie wpłynął.

    W codziennym pandemicznym życiu martwimy się o to, żeby ogarnąć fizyczność i myć ręce, nosić maseczki, nie narażać się i trzymać dystans. I bardzo możliwe, że w tym wszystkim zapominamy trochę o naszych emocjach. A przecież one wystawione są na ciężką próbę.

    Zmęczenie, przytłoczenie, chaos, strach, stres – tym żyjemy. To musi się odbijać na naszej energii, entuzjazmie, czy nastawieniu względem siebie, swojego rozwoju, czy swoich planów.

    CO Z TYM FANTEM ZROBIĆ?

    To nie jest dobry moment, żeby ignorować swoje emocje i potrzeby. Przed pandemią taki zwyczaj był bolesny i mało pomocny, więc tym bardziej podczas niej.

    Porozmawiaj ze sobą (w obecności kogoś bliskiego), albo napisz o tym:

    • Jak się czujesz?
    • Jak ta sytuacja na Ciebie wpływa?
    • Co się zmieniło przez ostatni rok?
    • Co dla Ciebie znaczy ta pandemia?
    • Czego potrzebujesz?
    • Co by teraz sprawiło, że poczułabyś wsparcie?
  3. Kurczowo trzymasz się planów i nie odpuszczasz na milimetr

    Oczywiście rozumiem, że Twoje plany i marzenia mogły być wspaniałe i długo przez Ciebie wyczekiwane, dlatego faktycznie żal ściska, kiedy trzeba je w jakimś stopniu odpuścić.

    Jednak kiedy podchodzisz do nich z brakiem elastyczności, to faktycznie każda, nawet najmniejsza zmiana w którąkolwiek stronę może spowodować spadek Twojego zaangażowania, czy entuzjazmu.

    „Bo przecież nie tak miało być” – pomyślisz sobie. A niech choćby kilka rzeczy nie pójdą tak, jak sobie to zaplanowałaś (a wiadomo, że w mniejszym, czy większym stopniu, coś nie pójdzie według planów), i już wielkie niezadowolenie, zawód i żal gotowe.

    CO Z TYM FANTEM ZROBIĆ?

    A co Ty na to, żeby doszukać się dobrych stron w tym, że Twoje rozwojowe marzenia, plany, zapał odleciały?

    „Nie ma! Są same negatywy!”

    Na pewno? No bo popatrz: mówimy ciągle o ROZWOJOWYCH poczynaniach. A skoro tak, to czy rozwój przypadkiem nie polega na nauce nowych umiejętności i informacji? Najlepiej takich, które pomagają, otwierają oczy i kształcą? Przyjmuję, że tu przytakujesz.

    W takim razie mówię Ci, że w utracie swojego zapału kryje się wiele nowych, cennych i pomocnych lekcji do odrobienia.

    Oto kilka moich propozycji:

    • Nauka akceptacji

      Tego, że nie nad wszystkim mamy kontrolę i nie wszystko da się obskoczyć, zaplanować, przewidzieć. Istnieje jakiś procent sytuacji, które nie podlegają naszej jurysdykcji, (niektórzy nawet twierdzą że ten procent sięga 90).

      Odpuszczanie części kontroli to wielka sztuka i do tego bardzo rozwojowa.

    • Nauka opłakiwania strat

      Znowu coś mało modnego, o czym raczej nie mówi się chętnie i szeroko, a jednocześnie coś, co według mnie jest JEDNĄ Z ABSOLUTNIE NAJWAŻNIEJSZYCH UMIEJĘTNOŚCI w życiu, w ogóle!

      Bo każdy z nas coś stracił, traci lub straci. Tracimy nie tylko bliskich, pracę czy rzeczy materialne, które do nas należały. Równie często tracimy nadzieję na lepsze jutro. Na przyszłość, którą już zobaczyliśmy oczami wyobraźni. Wiec umieć oraz pozwolić sobie na opłakanie takiej straty to super cenna umiejętność.

    • Nauka elastyczności

      Czyli: jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Przynajmniej tymczasowo. Doraźnie. Dopóki coś się nie zmieni.

      A zmieni się na pewno. Stan entuzjazmu nie trwał wiecznie, stan braku entuzjazmu też ma swoje ograniczenia czasowe. Rozwój nigdy nie jest prostą strzałą lecącą do celu. To raczej kłębek drutu. Raz jest lepiej, raz gorzej.

      Tak bywa. Można się usztywnić i czekać na prostą strzałę, a można powoli odplątywać swój kłębek. Zgadnij na czym wyjdziesz lepiej?

    • Nauka autoempatii

      Bo niby kiedy, jak nie teraz, jest NAJLEPSZY czas na to, żeby okazać sobie wsparcie, przyciszyć głos wewnętrznego krytyka, próbować zrozumieć siebie i swoją historię? No właśnie zwłaszcza wtedy, kiedy ta skręca w nieznaną stronę.

Jeśli to, czego chciałaś, to rozwój, to sytuacja, w której podupadasz na duchu też jest okazją do rozwoju. Może kapkę z innej strony niż planowałaś, w inny sposób. Jednak wcale niemniej cenną.


Daj znać, jak wygląda Twój poziom energii, entuzjazmu i zaangażowania do pracy nad własnym rozwojem. Coś się ostatnio zmieniło? Jeśli tak to w którą stronę?

Chcesz się nauczyć, jak podchodzić łagodnie i empatycznie do siebie i do innych?

Zapisz sie do newslettera

i zyskaj dostęp do darmowego mini-kursu
„Jak rozmawiać ze sobą i z innymi, żeby się dogadać, zrozumieć i nie ścigać na argumenty”

2 proste kroki:
Podaj adres email, a następnie kliknij w email potwierdzający, który do Ciebie wyślę :-)

Strona używa plików cookies do prawidłowego funkcjonowania, do celów analitycznych, marketingowych, społecznościowych. Pełna lista cookie wraz z ich opisem znajduje się w Polityce prywatności. Jeżeli wyrażasz zgodę na pliki cookies, kliknij w przycisk „Rozumiem i akceptuję”.

Nie zamykaj tego okna, treść Polityki Prywatności właśnie się wczytuje. Zza chwilkę się tutaj pojawi.