Kiedy starasz się, rozwijasz, czytasz, świadomie oddychasz, nawet kupiłaś matę do jogi – a mimo to nie czujesz, żeby coś zmieniało się na lepsze.
W czym problem?
Cóż, może być różnie. Jednak zanim postanowisz zewrzeć szeregi i pracować nad sobą dniami i nocami, albo przeciwnie, poddać się i wszystko rzucić w kąt – weź pod uwagę tych kilka rzeczy.
Czy nie oczekujesz od siebie za dużo i za szybko?
Wiem, że każdy (no prawie każdy) lubi hasła typu „możesz wszystko”. Przez co trudno nam się pogodzić, że wcale tak nie jest.
Nie możesz zawsze robić wszystkiego, co tylko zechcesz. Ja też nie. Nikt nie może wszystkiego, czego tylko by sobie zażyczył. Każdy ma jakieś ograniczenia.
I to nie jest straszne, tylko normalne i bardzo naturalne, na tym świecie, w tym ciele, i w tych czasach. Jeżeli cokolwiek jest straszne to z pewnością właśnie te hasła o „możeszwszystkości”. To one nam bardziej szkodzą niż ograniczenia, które od zawsze były naturalną częścią naszej rzeczywistości.
Dlatego zastanów się, czy nie stawiasz sobie za dużych wymagań i dajesz na ich realizację za mało czasu?
Czy nie podchodzisz do siebie zbyt ostro?
Możliwe, że nie miałaś łatwego początku. Możliwe, że dziś nie masz wsparcia, którego byś potrzebowała. Jeśli tak jest (a coś mi mówi, że tak właśnie jest), to nie rób sobie tego, co Tobie niemiłe. Nie rób powtórki z bolesnej przeszłości. Taki rozwój nie jest pomocny, tylko traumatyzujący.
Zamiast tego lepiej wytłumacz sobie powoli i na spokojnie, że każdy startuje z zupełnie innego miejsca, że nie możesz się do nikogo porównywać, bo nikt nie przeszedł przez to co Ty, że ścieżki rozwoju rządzą się swoimi odrębnymi prawami, i że najlepsze, co w tej sytuacji możesz zrobić, to sprezentować sobie bezwarunkowe ciepło.
Żadne tam „kiedy już będzie lepiej” ale tu i teraz. Tak jak jest. Z tym, co teraz czujesz. W tej sytuacji, której teraz się znajdujesz. Z tą fryzurą, którą dziś masz. Całościowo i bezwarunkowo. A BEZWARUNKOWO znaczy bez warunków i koniec kropka.
Tu znajdziesz kilka przykładowych sposobów, jak sprezentować sobie ciepło i o siebie zadbać.
Rozwój to podróż bez mety
Rozwój to taka podróż, która nigdy się nie kończy. Nie ma mety. Więc jeżeli chcesz wypatrywać czegoś, co nazwiesz „zmianą na lepsze”, to pamiętaj, że nie będzie to wstęga do przerwania.
W niekończącym się procesie, jakim jest rozwój osobisty i zaleczanie swoich ran, zmiana na lepsze to coraz to inny sposób na podróżowanie. Coraz mądrzejszy, spokojniejszy i autentyczny. Stajesz się innym typem podróżnika, a nie kimś, kto dobił do mety i odebrał medal.
Zastanów się, jak u Ciebie ten „inny sposób podróżowania” może wyglądać w stosunku do Twojej przeszłości? Co już się zmieniło i w jakim kierunku chciałabyś iść dalej?
Jeśli ten punkt zwrócił Twoją szczególną uwagę to może skorzystasz na tym tekście.
Jest wiele rzeczy, których NIE musisz osiągnąć, żeby dobrze i mądrze żyć
W tak błyskawicznym przepływie informacji, zdjeć, filmów, poprzeczka jest naprawdę wysoko ustawiona. W związku z czym Twój umysł mógł sobie wymyślisz bardzo wygórowane wymagania i oczekiwania względem Twojego rozwoju i tego, gdzie ma on Ciebie doprowadzić.
I fajnie, jeśli uda Ci się osiągnąć to, o czym marzysz. Jednak nadal jest wiele rzeczy, których NIE musisz osiągnąć, żeby rozwijać się, oraz dobrze i mądrze żyć. Podobnie jak jest wiele rzeczy, których nie musisz kupić, żeby wygodnie, smacznie, ładnie i sensownie mieszkać, ubierać się, jeść, czy spędzać czas wolny.
Fajnie, jeśli niektóre (albo nawet wiele) z nich uda Ci się osiągnąć. Tego Ci życzę z całego serca. Ale żeby nie zapędzić się w kozi róg z całym rozwojem, przypominaj sobie regularnie o tym, że jest wiele rzeczy których NIE musisz osiągnąć, żeby rozwijać się oraz dobrze i mądrze żyć.
Ucz się zauważać swój wysiłek, a nie tylko wynik końcowy
Całe doświadczenie szkolno-zawodowe wbiło nam do głów podstawową zasadę: za rezultaty dostajesz nagrodę, za brak rezultatów karę. Tak bardzo nią przesiąkamy, że przenosimy na wszelkie inne obszary życia. Tak traktujemy partnerów, dzieci, no i samych siebie.
Bez względu na to, czy to podejście sprawdza się czy nie, jedno jest pewne – pozostaje całkowicie ślepe na to, co prowadzi do rezultatów, czyli na wysiłek. To wielki nieobecny w tej filozofii, która przypomina mi pewnego nauczyciela z matematyki.
On nigdy nie patrzył na to, że uczeń doszedł sam do rozwiązania zadania i że bardzo dużo się nauczył po drodze. Zwracał uwagę jedynie na to, czy wynik się zgadza z tym na końcu podręcznika. Takie podejście może zniechęcić nawet entuzjastów matmy.
Z rozwojem jest bardzo podobnie. Może nie zawsze Ci się wynik zgadza, i owszem to jest ważna informacja, nad którą warto popracować. Ale całkowite lekceważenie wysiłku, który włożyłaś i procesu, przez który przeszłaś nie jest fair w stosunku do Ciebie. I w niczym Ci nie pomaga. Dlatego ucz się zauważać swój wysiłek a nie tylko wynik końcowy.
Jeśli zauważyłaś, że mimo Twoich starań nie za wiele zmienia się na lepsze, przemyśl, czy któryś punkt przypadkiem nie brzmi za bardzo znajomo i oczywiście daj znać w komentarzu.