Przy niej każde show wydaje się krótkotrwałym kaprysem, a telewizyjne przemiany to pestka w porównaniu z tą, którą przechodzi główny bohater, Ebenezer Scrooge. To zgorzkniały starzec, który izoluje się od całego świata i żałuje nawet jednego węgla do kominka w kantorze, którego jest właścicielem. W pewien wigilijny wieczór w jego ponurym, zimnym i ciemnym domu zjawiają się 3 duchy. Prowadzą go przez magiczną podróż w czasie i przestrzeni. Pokazują mu jego dzieciństwo oraz życie ludzi, którym nigdy nie okazał serca. By w końcu przerazić go wizją samotności, własnej śmierci i pogrzebu, na którym nikt się nie zjawił.
Wiem, wiem, powiesz, że to fikcja – i ja temu nie zaprzeczam. Ale i Ty też nie możesz zaprzeczyć, że powieść, choć wymyślona, zawsze pokazuje coś prawdziwego. Dlatego przyjrzyjmy się jej dokładniej, może uda Ci się skraść troszkę podpowiedzi i przemycić je do własnych przemian. Tych, które właśnie przechodzisz, planujesz, albo tych, których się obawiasz.
Przyznaję – możliwe, że ogarnął mnie czar kolorowych lampeczek, i owszem, być może dałam się ponieść moim ulubionym zapachom piernika, pomarańczy, czy mrozu (z tym mrozem to naprawdę przesadziłam!). Ale bez względu na to, czy jest grudzień, czy lipiec, zawsze mocno wierzę, że każdy z nas ma ogromny potencjał przemiany. Nawet tak diametralnej jaką przeszedł bohater Dickensa.
To, w jaki sposób Scrooge radzi sobie ze zmianą, jest godne naszej uwagi, a nawet naśladowania. Tym bardziej, że zmiana jakiej przyszło mu stawić czoła, była nie byle jaka.
W pewien wigilijny wieczór…
„Co za bzdury – wesołych świąt – a niby co cię upoważnia do tego, by się weselić? Z jakiego powodu?”* – nieprzyjemnie mruknął pod nosem Ebenezer Scrooge do siostrzeńca, kiedy ten zjawił się, by złożyć życzenia swojemu wujowi. To właśnie tego wyjątkowego wigilijnego wieczoru los wyzwał Scrooga na wielki pojedynek (podobnie jak to robi każdemu z nas, co jakiś czas) – kiedy to odwiedziły go wspomniane trzy duchy.
Zatem ja na chwilę zamilknę, a głos oddam głównemu bohaterowi ogromnej przemiany wewnętrznej – Ebezenerowi Scroogowi. Zauważ, jak z czasem diametralnie zmienia swoje nastawienie.
Wizyta pierwszego ducha, czyli „czemu mnie tak męczysz?”
„Bzdura, ani myślę w to wierzyć.” – I pomimo że zbladł strasznie, i wpatrywał się w ducha, nadal nie dowierzał w to, co widzi. – „O co chodzi? Czego ode mnie chcesz? Kim jesteś? Litości straszliwa zjawo, czemu mnie tak męczysz?”
Wizyta drugiego ducha, czyli nauka, która już zaczyna procentować
„Duchu, prowadź mnie dokąd chcesz. Ubiegłej nocy wyciągnięto mnie z domu pod przymusem, ale w trakcie wędrówki udzielono mi nauki, która już zaczyna procentować. Jeśli tej nocy i ty chcesz mnie czegoś nauczyć, chętnie z tego skorzystam dla własnego dobra.”
Wizyta trzeciego ducha, czyli pragnę stać się innym człowiekiem
„Duchu, lękam się ciebie bardziej niż widm, które już widziałem, wiem jednak, że pragniesz mojego dobra, a ponieważ pragnę stać się innym człowiekiem, lepszym od tego, którym dotąd byłem, gotów jestem Ci towarzyszyć, a uczynię to z sercem przepełnionym wdzięcznością. Noc szybko mija, a wiem jak cenny to dla mnie czas, prowadź mnie.”
Następnego ranka…
Reakcje Scrooga na kolejne życiowe lekcje zmieniają się z każdą wizytą. Jego opór topnieje jak sopel lodu pod wpływem promieni słonecznych. Otwiera swój umysł, dostrzega własne błędy, rozumie je i coraz szczelniej zamyka ciemny i zimny etap swojego życia. Ale nie dzieje się to w mgnieniu oka. Przemiana dokonuje się stopniowo i powoli. Warto przyjrzeć się dokładnie, jaką ewolucję przechodzi jego postawa. Jak stopniowo otwiera się na zmiany i nowe doświadczenia. Jak rośnie w nim chęć przyznania się do błędów i rozpoczęcia życia na nowy sposób. Bo właśnie w tym tkwi, jak sądzę, sukces prawdziwej przemiany. Dzięki niej jest w stanie zacząć o wiele lepszy i szczęśliwszy rozdział życia.
Scrooge, budząc się następnego ranka, w pierwszy dzień świąt, nie jest już tym samym człowiekiem. Obdarowuje ludzi prezentami, odwiedza rodzinę, śpiewa, tańczy i cieszy się, że dano mu szansę na naprawę swoich błędów.
Przemiana się dokonała. Może nie w jedną noc, ale zmiana, nawet tak spektakularna, jest możliwa. A jej etapy, które pokazuje Dickens, dotyczą każdego z nas. Opór, strach nie są nam obce, bo od: „czemu mnie tak męczysz?” do: „pragnę stać się innym człowiekiem” prowadzi długa droga. Dlatego warto dać sobie czas, żeby się z nią oswoić, poznać i odnaleźć się w jej toku.
Nie musisz od razu zmieniać nastawienia do całego świata, może zechcesz wykonać jeden odkładany od dawna telefon. A może spojrzysz sobie głęboko w oczy i uśmiechniesz się do lustra. Może sięgniesz z ciekawości po tę książkę która intryguje Cię od dawna. Albo przyznasz że istnieje mikroskopijna możliwość że tym razem ktoś inny ma rację a nie Ty.
Zmiana jest w zasięgu Twojej ręki, a czasem przybiera kształt niewielkiego gestu. I spokojnie, myślę, że obejdzie się bez wizyty duchów w noc wigilijną, choć kto wie… ;-)
Podobał Ci się ten tekst? Daj znać w komentarzu :-)