- zaufać sobie,
- cenić swoje zdanie,
- uważać swoje potrzeby za ważne,
- wygospodarować przestrzeń dla siebie bez przepraszania za to, kim jesteś,
- poczuć się dobrze we własnej skórze.
Czyli masz większe poczucie własnej wartości. I jednocześnie odczuwasz mniejszą potrzebę udowadniania go komukolwiek.
Bum! Tak działa człowiek. (Autoempatia to podstawa.)
Żeby żyć spokojnie, po swojemu, odważnie, potrzebujesz zrozumienia, akceptacji i empatii – przede wszystkim własnej.
Jednak nie jest to takie oczywiste.
Podczas gdy dobrze wiemy, że ciepło, wsparcie, akceptacja, wyrozumiałość są dla nas potrzebne, to jednocześnie niezbyt dobrze się orientujemy, gdzie to dobrodziejstwo znaleźć, w związku z czym szukamy go:
wyłącznie u innych osób (u siebie nie wolno, bo to rzekomo egoizm),
u nie tych osób co potrzeba.
A kim jest „nie ten co trzeba?” – A jest to osoba zdeterminowana, żeby Cię źle zrozumieć i odtrącić.
Dla porównania: „ten co potrzeba” to ktoś, kto jest zdeterminowany, żeby Ciebie zrozumieć i poznać. Różnica jest spora.
Jaki mamy tych całych zabiegów efekt? A bywa różnie, na przykład:
Możesz w tej całej sytuacji zamknąć się w sobie, zabierając do środka smutek i przygnębienie.
Możesz zająć swoją głowę zupełnie innym tematem. Tak, żeby nie myśleć o tym wszystkim: tu świetnie sprawdza się Netflix, praca, albo gry online.
A możesz też wątpiąc w swoją wartość, poczuć mus udowodniania całemu światu, że ona jednak istnieje. Że jednak JESTEŚ mądry. Że jednak JESTEŚ wystarczająco dobrym człowiekiem.
Jak odpuścić sobie chęć udowadniania innym własnej wartości
Udowadnianie swojej wartości to praca na pełny etat z nadgodzinami i wieloma konsekwencjami:
Pochłania bardzo dużo energii, uwagi oraz czasu, żeby nie powiedzieć: wysysa. Dlatego, jeśli starasz się udowodnić swoją wartość całemu światu, to nie jesteś wolnym człowiekiem. Udowadnianie trzyma Cię na uwięzi i steruje Tobą, Twoimi myślami, emocjami, decyzjami.
Zabija autoempatię, a w zamian za nią wprowadza olbrzymi pęd ku perfekcji, stres, napięcie, samokrytykę oraz wręcz obsesyjne zainteresowanie dowodami Twojej wartości. Tu nie ma czasu ani przestrzeni na spokój, zrozumienie i akceptację siebie. (Czyli nie ma tego, czego potrzebujesz najbardziej.)
Fiksuje Twoją uwagę ma osobach, które albo były, albo nadal są przeciwko Tobie. Czyli inwestujesz swoje cenne zasoby w kogoś, kto nigdy nie był i nie będzie Twoim przyjacielem. (Jednocześnie brakuje Ci sił na budowanie relacji z osobami które chcą być Twoimi przyjaciółmi.)
Wpędza Cię w błędne koło, gdzie najpierw gromadzisz dowody na swoją wartość, potem spotykasz się z nieuniknionym odrzuceniem ze strony osób, które z góry postanowiły Cię odtrącić bez względu na to, co zrobisz. Po chwili podłamania stajesz o własnych nogach tylko po to, by wrócić do punktu wyjścia i znowu udowadniać, że jednak jesteś ważny.
Im częściej wchodzisz w tory myślenia „muszę jej/mu/im/wszystkim udowodnić, oni jeszcze zobaczą”, tym bardziej uczysz siebie, że świat faktycznie składa się z ludzi nastawionych przeciw Tobie. I nawet jeśli takich osób znasz kilka, to nie jest to cały świat, zwłaszcza wtedy, kiedy przestajesz się na nich skupiać.
Nawet kiedy udaje Ci się udowodnić swoją wartość, sielanka nie trwa zbyt długo. Nie odnajdujesz wewnętrznego spokoju. Nie uciszasz wewnętrznego krytyka. Bo taka to uroda uzasadniania swojej egzystencji, a nie po prostu życia swoim życiem. Dlatego, między innymi, udowadnianie jako styl życia słabo się sprawdza.
„Dobra, to jak takaś mądra, to powiedz lepiej co teraz?” – pomyślisz i całkiem słusznie. Już mówię. Mam dla Ciebie 3 punkty.
Zacznij zwracać uwagę na siebie, a nie tylko na innych
Czyli wracamy do tego, co pisałam na samym początku. Poczucie własnej wartości bierze się z robienia dla siebie przestrzeni i zaufania sobie.
Żeby dojść do tego punktu, zacznij od poznawania siebie – zauważ, jak się czujesz, kiedy próbujesz udowodnić swoją wartość? Co się wtedy dzieje w Twoim sercu i w Twojej głowie?
Zamiast lecieć na autopilocie, usiądź, weź głęboki oddech, nazwij to co czujesz. Zainteresuj się, co siedzi głębiej, co siedzi pod chęcią udowodnienia?
Innymi słowy: skieruj się ku sobie, a nie ku innym (i to nie tym co trzeba). Pogadaj sam ze sobą szczerze. Żeby zrozumieć i polubić siebie niezbędny jest pierwszy krok – poznanie siebie.
(Na marginesie – ważna kwestia: poznanie siebie to nie to samo, co ocenianie siebie. To nie klasówka z matmy. Nie chodzi o żadne oceny. Chodzi o zauważenie tego, co myślisz, co czujesz, kiedy i przy kim.)
Zacznij odpuszczać
Powoli. Małymi kroczkami. Spokojnie. Bez presji. Bez wysokich poprzeczek. Zacznij odpuszczać.
A co? Przede wszystkim pęk ku perfekcji oraz obsesyjne przyklejanie się do rzekomych dowodów Twojej wartości. Wiem, że być może w to powątpiewasz, ale Ty już teraz, dziś, tak jak siedzisz i to czytasz – jesteś wartościową osobą. Koniec kropka.
Nie jesteś nieruchomością, która może zyskać lub stracić na wartości. Nie jesteś rzeczą. Jesteś żywą istotą, której życie jest cenne dlatego, że zaistniało na tym świecie.
Natomiast warto się skupić na tym, żeby trochę poluzować to napięcie, które w Tobie narosło. Weź pod uwagę, że:
To, co robisz, nie musi być idealne – nie musi być zawsze na 100%. Intencjonalnie i z premedytacją zrób coś na 80%, albo na jeszcze mniej. Wiem, że to nie łatwe, dlatego tym bardziej to zrób.
Nie musisz wszystkiego przewidzieć, zaplanować, brać pod uwagę i zabezpieczyć się z każdej możliwej strony. (Nie dotyczy saperów oraz właścicieli kotów.)
Nie musisz wszystkich zadowolić, zachwycić, wywrzeć na wszystkich fantastyczne wrażenie, zdobyć uznanie i aprobatę. Nie wszyscy muszą patrzeć na Ciebie z opadniętą szczęką.
I wykrzesaj z siebie tyle autowsparcia, ile tylko dasz radę
Ucz się autoempatii, jak uczyłeś się jazdy na swoim rowerku. Bo autoempatia to UMIEJĘTNOŚĆ, a nie cecha.
Autoempatia powie Ci prawdę o tym, kim jesteś (człowiekiem, któremu akurat przytrafiło się coś trudnego i który ma prawo czuć się z tym źle). Oraz zaproponuje Ci to, kim mógłbyś się stać (kimś, kto daje sobie przestrzeń na własne ważne uczucia, pomaga, wspiera i rozumie samego siebie).
Jeśli zastanawiasz się, gdzie takiego czegoś uczą – otóż tutaj :-) I jest tutaj tej wiedzy mnóstwo, a będzie jeszcze więcej. :-) Na przykład poniżej, zrób sobie prezent i wybierz choćby jeden tekst, przeczytaj, przemyśl, skomentuj:
- „7 kluczowych korzyści, jakie daje autoempatia (wszystkie potwierdzone naukowo)”
- „Autoempatia – najlepszy sposób na radzenie sobie z problemami”
- „Nie, autoempatia to nie to samo co egoizm”
- „Jak okazać sobie ciepło i wsparcie, kiedy sądzisz, że na to nie zasługujesz”
- „Autoempatia – Umysł, który ze sobą nie walczy, to umysł szczęśliwy, trzeźwo myślący i spokojny”
Poczucie, że „nie jestem wystarczająco dobrą osobą” trudno zignorować. To tak silny bodziec, że w jakiś sposób nasze mądre głowy po prostu muszą zareagować.
I dobrze. Bo faktycznie trzeba coś z tym zrobić. Jakoś sobie pomóc. Podać sobie przyjazną dłoń. Autoempatia tu się sprawdzi jak ta lala. Udowadnianie własnej wartości nie.
No dobra, to który punkt, myślisz, że pomógłby Ci najbardziej?