„Wszyscy mówią o pogodzie, ale nikt z tym nic nie robi” – zażartował sobie kiedyś Mark Twain.
Z autoempatią jest na odwrót – każdy ją praktykuje, ale nikt o tym nie mówi!
Może się zdziwisz, ale instynktownie kierujesz się autoempatią każdego dnia, bo nosisz ją w swoich genach. I jeśli tylko zechcesz poszerzyć swoją wiedzę na jej temat, będziesz to robić wydajniej, sprawniej i z jeszcze większą korzyścią dla siebie.
Autoempatię masz wbudowaną w swoje DNA
Twój umysł stoi na trzech potężnych filarach:
system zagrożenia – to taki Twój wewnętrzny ochroniarz, który kieruje się tylko jedną zasadą: „gdzie jest niebezpieczeństwo?”
system napędu – ten z kolei to wewnętrzny trener, motywuje i sprawia, że Ci się chce zdobyć coś na kolację.
system łagodzenia – to Twój troskliwy opiekun, który masuje Ci ramiona, uspokaja i koi Twoje zszargane nerwy.
Każdy system urzęduje w innej części mózgu, używa do swoich celów innych neuroprzekaźników i ujawnia się w postaci innych emocji. Każdego dnia przełączasz się z jednego na drugi, przeskakujesz z drugiego na trzeci. I tak w kółko.
A teraz zagadka: który z systemów w obecnych czasach ignorujemy najczęściej?
- zagrożenia? – niee, przecież martwimy się i stresujemy wręcz chronicznie,
- napędu? – też nie, przecież chcemy być najlepsi, najbogatsi, najzdolniejsi, najpiękniejsi ,
- to może łagodzenia? – bingo!
Już od dawna robisz wiele autoempatycznych rzeczy
Ignorujemy go, zapominamy o nim, a najczęściej po prostu dwa pozostałe pożerają nam tyle czasu, że trzeci, system łagodzenia nie ma się gdzie podziać.
Ale to nie znaczy, że znika! Gdzieś w rzadko uczęszczanych zakamarkach Twojego umysłu siedzi Twój osobisty trener od autoempatii. I choć może o tym nie wiesz, i nie dajesz mu zleceń do wykonania, to on i tak (całe szczęście!) dochodzi do głosu!
Czy sobie z tego zdajesz sprawę czy nie, już teraz robisz wiele autoempatycznych gestów, którymi przeplatasz swój cały dzień.
Popatrz sama:
z rana zaparzasz swoją ulubioną kawę, bo wiesz, że ona działa na Ciebie pozytywnie,
dbasz o to, żeby zjeść coś zdrowego (przynajmniej od czasu do czasu),
idziesz do pracy ulubioną trasą, bo lubisz przejść się parkiem z samego rana,
nakładasz ciepłe rękawiczki, żeby nie odmrozić sobie palców,
czytasz kryminałki, czasopisma o pięknych domach, albo słuchasz radia, bo się przy nich odprężasz,
sięgasz po telefon do przyjaciela, kiedy zmartwienia Cię przygniatają,
w piątkowy wieczór urządzasz kino domowe i po raz setny oglądasz „Misia”,
głaszczesz swojego psa czy kota – i nie tylko dlatego, że to przynosi przyjemność tylko jemu,
przyznajesz się, że czasami obowiązki Cię przerastają, odsuwasz wszystko na bok i wychodzisz połazić bez konkretnego celu,
lub chociażby to, że czytasz ten tekst – chcesz sobie pomóc, coś więcej zrozumieć.
Im większa równowaga między systemami, tym więcej szczęścia
Jak widzisz, system łagodzenia daje o sobie znać i ciągle czeka na nowe zlecenia. Bo autoempatia to nie jest nowa moda, która przeminie za miesiąc, ani bzdura nie poparta badaniami.
To bardzo silny instynkt, o którym trochę zapomnieliśmy. Na tyle silny, że mimo niełatwych dla niego czasów i tak całkiem nieźle się miewa.
A jeśli tylko zechcesz poszerzyć swoją wiedzę i świadomość na jego temat, będziesz nim zarządzał wydajniej, sprawniej i z jeszcze większą korzyścią dla siebie.
Dięki czemu zwiększysz równowagę między 3 systemami, z których składa się Twoje życie. Im więcej równowagi miedzy nimi, tym więcej Twojego spokoju, zadowolenia, pozytywności i wielu innych rzeczy, do których wszyscy dążymy.
Co o tym sądzisz? Jak wygląda Twój system łagodzenia w akcji? Na przykład tuż tuż przed świętami?
Podobał Ci się ten tekst? Daj znać w komentarzu :-)