Trzeba jednak pamiętać, że jeśli coś zawiera w sobie słowo „pozytywny”, nie oznacza od razu, że nie można się tym skaleczyć. Podobnie jak z nożyczkami czy piłą spalinową – najpierw wypadałoby nauczyć się ich obsługi, by potem móc bezpiecznie z nich skorzystać.
Co zrobić, żeby pozytywne myślenie pomagało a nie utrudniało codzienność?
Założenie jest takie: pozytywne myślenie ma pomagać w codziennym życiu. Koniec kropka. Kiedy tak się nie dzieje, przestaje być pomocne – a przez to i pozytywne.
Jak to zrobić, żeby pozytywne myślenie pomagało a nie utrudniało w codzienności? Tych kilka punktów może Cię na to naprowadzić.
Nie da się po prostu podmienić myśli negatywnych na pozytywne
W praktyce pozytywne myślenie najczęściej wygląda tak: zamiast mówić do siebie: „jest źle”, mówisz: „jest dobrze”, po czym oczekujesz zmiany swojego nastroju i samopoczucia. Myślisz sobie: „w końcu podstawiłem myśl pozytywną pod negatywną, więc powinno pomóc.”
Teraz pozostaje tylko czekać na pozytywne tego zabiegu skutki, czyż nie? No cóż… jeśli pozytywne myśli dotyczą Ciebie i Twojej samooceny, możesz przestrzelić z pozytywnością tak daleko, że przestaniesz sam sobie dowierzać.
Raczej każdy z nas ma wyrobione określone zdanie na swój temat. Na przykład, jeśli na co dzień uważasz siebie za osobę, której brak pewności siebie, a następnie zaserwujesz sobie przepełnione pozytywnością stwierdzenia typu: „jestem super! wszystko mi idzie gładko", to idę o zakład, że odrzucisz to wszystko z hukiem, kiedy tylko zorientujesz się jak bardzo jest to odrealnione.
I co się dalej dzieje? – czujesz się jeszcze gorzej i – paradoksalnie – umacniasz się w swoim pierwotnym przekonaniu, że jednak jesteś słabeuszem i bardzo dużo Ci jeszcze brakuje do tego, żeby to zmienić.
No i masz babo placek! Miało być pozytywnie, a wyszło gorzej niż na początku.
Teraz inny przykład: jeśli pozytywne myśli którymi zastępujesz negatywne, dotyczą kogoś innego, Twoich relacji albo okoliczności, prosta podmianka „mam problem” na „nie mam problemu” też może pogorszyć i tak już trudną sytuację.
Bo kiedy swojej relacji z najbliższą osobą nie zaliczasz do najbardziej udanych, a mimo to powtarzać sobie: „mój związek jest cudowny, wszystko się świetnie układa”, albo: „wszystko się ułoży po ślubie albo jak już dzieci się pojawią” to odwracasz wzrok od czegoś, co prosi o Twoją uwagę.
Skupiasz się na upozytywnieniu swoich myśli w czasie, kiedy mógłbyś rozmawiać, sięgać po profesjonalną pomoc, albo chociażby czytać książkę o porozumiewaniu się z drugą osobą.
Innymi słowy, gdyby nie skupienie na pozytywnym myśleniu, stawiałbyś czoła swoim realnym problemom. A to najzdrowsza ścieżka do ich rozwiązywania.
Nie da się po prostu podmienić myśli negatywnych na pozytywne. I kiedy mimo powtórek „jest świetnie” albo „mogę wszystko” wcale nie czujesz poprawy samopoczucia, to nie jest znak, że musisz zintensyfikować częstotliwość swoich pozytywnych myśli, tylko zwrócić swoją uwagę na problem i stawić mu czoła.
Więcej na ten temat „Afirmacje – dlaczego mówienie komuś (lub sobie), że jest wspaniały, nie zawsze pomaga, i po co sięgnąć zamiast nich”.
Żeby naprawdę poczuć zauważalną zmianę jakości życia trzeba się do tego bardziej przyłożyć. Np. sięgnąć po nowe sposoby radzenia sobie z problemami, nauczyć się nowych umiejętności, zrozumieć swoje własne zachowanie i emocje i tak dalej i tym podobne.
Nie, nie możesz wszystkiego, nawet jeśli bardzo tego chcesz
Pozytywne myślenie w ekstremalnych przypadkach przyjmuje formę: „mogę wszystko”. To zdanie ma dodawać skrzydeł i wiatru w żagle. Jeśli jednak stosujesz je, a mimo to nie zauważasz poprawy w swoim życiu, to powiem Ci, że to dobry znak.
Bo po prostu nie możesz wszystkiego. Nikt nie może. I całe szczęście! Bo czy na pewno chciałbyś żyć z tak wielką odpowiedzialnością na swoich barkach? Chciałbyś być odpowiedzialny za wszystko? Ja nie.
Możesz bardzo starać się, żeby wyszło Ci to, co planujesz, żeby wykorzystać swój potencjał i zdziałać jak najwięcej dobra, ale to nadal nie jest wszystko. Odpowiadasz jedynie za siebie (a to i tak wystarczająco, żeby mieć głowę pełną zmartwień!)
Nie możesz zmienić innych ludzi, cofnąć czasu, przewidzieć przyszłości, kontrolować wszystkich zewnętrznych czynników, którym jesteś stale poddawany i wpływać na pogodę! Nie bierz na siebie odpowiedzialności za wszystko, bo to bardzo utrudni Ci życie.
Nawet najbardziej ekstremalne pozytywne myślenie tego nie zmieni. Całe szczęście.
Pozytywne myślenie może stać w opozycji do akceptacji
Wszyscy ludzie i każdy dzień składa się z dobrych i złych stron (albo przyjemnych i nieprzyjemnych) – to oczywiste. Natomiast pozytywne myślenie chce na tę naturalną cechę naszego świata przymknąć oko i widzieć tylko jedno pół (to przyjemne rzecz jasna).
Natomiast akceptacja to otwartość na wszelkiego typu doświadczenia. Kiedy akceptujesz swoją sytuację to znaczy, że uznajesz jej istnienie w całości, z super-duper fajowymi aspektami oraz z tymi do bani.
Przyjmujesz do wiadomości, że życie na tej planecie ma swoje wady, ograniczenia i trudności. Akceptujesz ten fakt i uczysz się, jak sobie z nimi radzić. Nie musisz za nim przepadać, ale i nie zaprzeczasz ich istnieniu.
Pozytywne myślenie może przypominać zaprzeczenie podstawowym ludzkim ograniczeniom. A nie muszę wyjaśniać, że akceptacja bije na głowę zaprzeczanie jeśli chodzi o zdrowe psychiczne.
Pozytywne myślenie może zamienić się w narzędzie tortur
Jako entuzjasta pozytywnego myślenia, zawsze możesz do siebie powiedzieć: „trzeba było bardziej pozytywnie myśleć". Zwłaszcza kiedy coś Ci nie wyjdzie.
W ten sposób nie dość, że nie pozwalasz sobie na słabości i zawalenie sprawy (proszę Cię, kto z nas nie zawala jakiś spraw co jakiś czas?) to jeszcze zadręczać siebie wyrzutami o brak pozytywnego myślenia.
Czemu to takie szkodliwe? A no temu, że po kilku powtórkach dostajesz alergii na słabsze momenty w swoim życiu. Traktujesz je jak odchyłki od normy, jak coś bardzo ale to bardzo złego i nienormalnego. Dlatego kiedy się zjawiają (a zjawiają się na pewno, tak jak u każdego, normalna sprawa), Ty reagujesz złością, smutkiem, dołowaniem się i obwinianiem siebie.
I tak zamiast Ci pomagać, pozytywne myślenie całkiem mocno utrudnia codzienne życie, w którym z natury przeplatają się przyjemne i mniej przyjemne momenty. Co więcej, sprawia, że za te mniej pozytywne, obwiniasz i wątpisz w siebie.
Mam nadzieję, że troszkę Ci pomogłam i teraz już troszkę więcej wiesz, co robić, żeby pozytywne myślenie pomagało zamiast utrudniać codzienność? Tych kilka punktów może Cię na to naprowadzić. Daj znać, który z nich zabierasz ze sobą. :-)