Pewnie nie raz słyszałeś takie komentarze? A może sam je wypowiadałeś? W stosunku do innych? A możliwe, że i do siebie?
Na pierwszy rzut oka bije od nich krytyka, jedynak kiedy zostaniesz przy nich kapkę dłużej, mogą stać się REWELACYJNYM narzędziem zmiany. Obrócą krytykę o 180 stopni i przemienią ją w wyrozumiałość i łagodność.
Jakim cudem? – Już wszystko tłumaczę.
„Co za człowiek tak robi?” – w tradycyjnym krytycznym wydaniu wygląda następująco:
Stoję w kolejce do kasy. Cztery osoby przede mną, wśród nich młoda matka prowadząca wojnę ze swoją, na oko trzyletnią, córeczką. Poszło o słodycze. Dziecko chciało, matka zabraniała. A im bardziej dziecko chciało, tym bardziej matka zabraniała, i tym głośniej ta „wymiana poglądów” między nimi zachodziła.
Wszyscy w promieniu kilku metrów przysłuchują się temu pojedynkowi. Starsza pani stojąca prawie na moich plecach przytłumionym głosem zadaje, jak mniemam, retoryczne pytanie: „Co za matka tak krzyczy na swoje dziecko?”.
Nie odpowiedziałam jej nic, bo jak to często u mnie bywa, od razu zanurkowałam myślami głęboko w zadumę nad jej pytaniem.
Uderzyła mnie jego niezwykłość i bogactwo.
Byłam jednak świadoma, że raczej tylko mnie. Bo ewidentnie ta pani skorzystała z niego w jednym celu: do krytyki. Oceniania. Osądzania. Wyrokowania.
„Co za matka tak krzyczy na swoje dziecko?” – miało oznaczać tylko jedno: „Ta matka jest złą matką”. Koniec kropka.
I to zdaje się najczęstsze wydanie w jakim występuje to pytanie.
- „Co za matka tak robi?”
- „Co za dziecko tak się zachowuje?”
- „Co za szef tak traktuje pracowników?”
- „Co za sąsiad wyrzuca swoje śmieci za płot?”
Krytyka. – W tym celu najczęściej (o ile nie zawsze) stawia się to pytanie. Do innych ludzi i do siebie.
A szkoda. Bo można je zatrudnić do o wiele bardziej pozytywnej i produktywnej pracy niż wytykanie wad swoich lub innych ludzi.
Druga, o wiele lepsza i O WIELE BARDZIEJ POMOCNA odsłona tego samego pytania
Do tego, żeby odkryć niesamowity potencjał tego pytania, musisz na moment odsunąć na bok jego osądzający charakter.
Zapomnij na chwilę, że mówiąc: „co za matka tak krzyczy na swoje dziecko?”, chcesz ją jedynie skrytykować.
W zamian wyobraź sobie, że zadajesz sobie to pytanie całkowicie naukowo. Ze szczerą ciekawością.
Widzisz niecodzienną sytuację, zwraca ona Twoją uwagę i wzbudza zainteresowanie. Stawiasz więc sobie analityczne i bezemocjonalne pytanie:
“Co za matka tak krzyczy? Hmmm… pomyślmy…”
Innymi słowy: „Jaka ta matka może być? Co się z nią dzieje? Co ją popycha do tego, co robi?”
I zaczynasz szukać odpowiedzi. Jak detektyw Monk albo Sherlock Holmes na podstawie przesłanek, które masz przed sobą lub które możesz wydedukować.
Kieruje Tobą autentyczna ciekawość, a nie nalepianie etykietek na czołach. Więc zaczynają Ci świtać pierwsze odpowiedzi (a nie oceny):
matka, która nie spała od 3 lat,
matka przemęczona,
matka, która stawia wyżej konsekwentne wychowanie dziecka niż swój wizerunek „jak wypadnę przed ludźmi w sklepie”,
matka, która być może po raz pierwszy w życiu mówi dziecku stanowcze “nie” i dopiero się uczy jak zachować przy tym spokój (metodą prób i błędów).
Odpowiedzi i opcji można wyprodukować o wiele więcej. Każda z nich wyjaśnia Ci w miarę obiektywnie i rzeczowo: “co za matka krzyczy na dziecko.”
Może w tym momencie, gdzieś tam zza winkla, wychyliła Ci się sceptyczna myśl, że „takim sposobem to każdego można usprawiedliwić”.
Powiem Ci tak:
Owszem. Tylko nie usprawiedliwić, a ZROZUMIEĆ. Każdego człowieka. I teraz uważaj: skoro każdego to także i Ciebie! (Jak wiadomo, jeśli coś Ci się nie podoba, chcesz zmiany – zacznij od siebie.) I to jest ta niesamowita moc, jaką skrywa to pytanie.
Prosiłam Cię, żeby wyjść z roli sędziego najwyższego i odsunąć na bok ocenianie i osądzanie. Jeśli to Ci się uda, to chcąc nie chcąc przyznasz, że choćby część Twoich odpowiedzi jest realna. Na przykład dość łatwo sobie wyobrazić, że matka małego berbecia będzie solidnie niewyspana i zmęczona. (Sam brak snu baaardzo wiele zmienia. Nie dowierzasz? Zerknij tu – „Jak zadbać o siebie, nie robiąc absolutnie nic”.
Krytyka nikogo nie motywuje do lepszego postępowania. Nikt nie kwitnie i nie rośnie w siłę, słuchając negatywnych osądów na swój temat. Czy te osądy pochodzą od kogoś innego czy od Ciebie samego – to nie ma znaczenia. Wyrozumiałość – zmienia całkowicie postać rzeczy. Uelastycznia sztywny osąd. Wpuszcza trochę ciepła. Dodaje kilka barw do czarno-białego obrazu.
“Co za człowiek tak robi?” – to jedno z moich ulubionych pytań. Bo przy odrobinie świadomości (lub po przeczytaniu tego tekstu) przekierowuje Twój umysł i serce z krytykanctwa i osądzania na wyrozumiałość. Czyli coś, czym nikt z nas by nie pogardził w swoim życiu!
Dlatego jestem wielkim zwolennikiem pytania: “Co za człowiek tak robi?”. Zachęcam Cię, żebyś zadawał je sobie jak najczęściej.
Zaprzepaściłeś swoją dietę pochłaniając wielki tort czekoladowy w całości? Pokłóciłeś się z siostrą? Masz pretensje do przyjaciela, że się nie odzywa?
Zwolnij na chwilę. Zadaj sobie pytanie: “Co za człowiek tak robi?” Weź głęboki oddech. Uruchom naukową ciekawość. I szczodrze sypnij odpowiedziami.
Jestem pewna, że zobaczysz siebie i innych ludzi w zupełnie innym, lepszym świetle.
Zostaw komentarz poniżej i skrobnij, co o tym pomyśle sądzisz i jak go zastosujesz w swoim życiu?