Dlaczego negatywne emocje nie są wcale takie złe

Dlaczego negatywne emocje nie są wcale takie złe
Tak na prawdę, nie ma w tej chwili większego znaczenia, czy jesteś wielbicielką filmu „Bodyguard”, czy jego zagorzałym krytykiem, bo dziś porozmawiamy nie o nim, ale o negatywnych emocjach.

Chciałabym, żebyś wyobraziła sobie negatywne emocje jako Twojego wewnętrznego ochroniarza, któremu przede wszystkim zależy na Twoim bezpieczeństwie.

Za negatywnymi emocjami raczej nie przepadamy – to jasne

Nawet jeśli dobrze rozumiesz, dlaczego w danej chwili jesteś zła, czy smutna, albo co wprowadziło Cię w ten stan, to nadal odczuwanie negatywnych emocji nie należy do przyjemności. Dlatego nie delektujemy się chwilami przygnębienia, czy wściekłości, i przeważnie wolimy unikać sytuacji, które je prowokują. A jeśli już do nich dochodzi, to lepiej skracać długość ich trwania, zmieniać temat, zakopywać pod dywan, albo starać się przemilczeć. Wybieramy takie rozwiązania, pomimo że mamy świadomość, że takie praktyki nie zawsze wychodzą na dłuższą metę na dobre.

To jasne, że emocje negatywne nie polepszają samopoczucia, więc wolimy ich unikać. I wcale nie mam zamiaru nikogo przekonywać, że jest inaczej. Ale chciałabym jednak zachęcić Ciebie do spojrzenia na owe emocje bardziej przychylnym okiem, bo w gruncie rzeczy nie są takie złe.

Negatywne emocje w roli ochroniarza

Negatywne emocje zawsze coś sygnalizują. Przeważnie są intensywne i trudno je zignorować, a to oznacza, że mogą zapowiadać coś bardzo ważnego. A jeśli tak, to warto zastanowić się, co takiego chcą nam przekazać. I tu do akcji wkracza Kevin Costner, a raczej metaforycznie rzecz ujmując – postać bodyguard’a.

Wyobraź sobie, że Twoje negatywne emocje, np. lęk, strach, czy złość, to Twoi osobiści ochroniarze. Ich najważniejszym celem jest Twoje dobro i bezpieczeństwo. Ostrzegają Ciebie przed czymkolwiek, co może Ci zagrozić. Informują o naruszeniu Twojej osobistej przestrzeni, pobudzają ciało i umysł do działania i aktywnej obrony status quo. Dodają Ci sił, podnoszą tętno, poprawiają krążenie, wyostrzają zmysły.

Te sygnały muszą być tak nieprzyjemne, żeby były naprawdę skuteczne. Trudno z nimi wytrzymać, dlatego zaczynasz działać. A kiedy tego nie robisz, czujesz się jeszcze gorzej, zwłaszcza z upływem czasu.

Kiedy ochroniarz wystawia rachunek

To jest ta dobra strona posiadania wewnętrznego ochroniarza. Jest szybki i czujny, dba o Twój komfort i bezpieczeństwo. Ale – jak w każdym zawodzie – tak i wśród ochroniarzy, są pewne niedogodności i koszty, które trzeba zapłacić, jeśli chcesz mieć włączony alarm przez całą dobę.

Bo Twój osobisty ochroniarz, pomimo wymienionych zalet:

  • Nie jest mistrzem subtelności

    Wyobraź sobie, że jesteś na majowym pikniku. Słońce świeci, ptaszki ćwierkają, siedzisz wygodnie na kraciastym kocu, obok wiklinowy koszyk, zajadasz szarlotkę. Jest pięknie. Do czasu… gdy Twojemu ochroniarzowi, czyli negatywnym emocjom, przez ułamek sekundy przejdzie przez głowę myśl, że gdzieś za Twoimi plecami czai się najmniejszy cień zagrożenia. W ułamku sekundy majówka przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Twój ochroniarz nie zwraca uwagi na nic, bo skupia się jedynie na Twoim bezpieczeństwie. Depcze ciasto, płoszy ptaszki i jak Kevin Costner wynosi Cię na ramionach z przepięknej scenerii do ciemnych zakamarków myśli.

    Ptaszki i szarlotka już nie istnieją. Twój system alarmowy już ich nie dostrzega, choć wszystko wciąż jest na tym samym miejscu. Ale Ty, ze swoimi myślami, daliście się wciągnąć w tornado zmartwień, potencjalnych zagrożeń, i teoretycznych problemów.

  • To maruda i malkontent

    Kevin Costner był wyjątkiem, Twój wewnętrzny bodyguard nie zwróci uwagi na to, jak pięknie dziś wyglądasz. Nie będzie się też zachwycał bezkresem Twoich zalet. On tego z zasady nie zauważa i spycha na margines. Ale jeśli chodzi o błędy, zagrożenia i cokolwiek negatywnego – o tak, wtedy nie ma z tym problemów. Marudzi, zrzędzi i na każdym kroku wytyka mankamenty. Warto mieć tego świadomość.

  • Woli dmuchać na zimne, niż choć raz się sparzyć

    Twój ochroniarz wychodzi z założenia, że nic się nie stanie, jeśli przeceni zagrożenie i zacznie wszczynać alarm, nawet jeśli po raz setny szmer w krzakach nie okaże się czyhającym na Ciebie tygrysem. Woli popełnić ten błąd wielokrotnie, niż raz nie docenić niebezpieczeństwa.

Ochroniarz nieidealny

Można wnioskować, że ochroniarz, którego wszyscy w sobie nosimy, to dość kontrowersyjna postać. Z jednej strony chce naszego dobra, ostrzega przed złem, działa szybko i skutecznie, jest w ciągłym pogotowiu. Z drugiej zaś, z natury jest nieco nadpobudliwy, zrzędliwy i zbyt podejrzliwy. Ignoruje pozytywne strony Twojego życia, a wyolbrzymia negatywne. Zamartwia się na przyszłość i rozpamiętuje przeszłość. A robi to wszystko tylko po to, żeby jeszcze skuteczniej przygotować się na działanie tu i teraz.

Można powiedzieć, że negatywne emocje to system alarmowy, który nie jest idealny, ale przyczynił się znacznie do przetrwania naszego gatunku. Doprowadził do perfekcji wykrywanie zagrożeń i popychanie nas do działania. Pewnie sobie pomyślisz: przecież dzisiaj nie ma już takich niebezpieczeństw, a więc – czy nie pełni on podobnie użytecznej funkcji, jak wyrostek robaczkowy?

Mimo wszystko lepiej nie zwalniać go z pracy

To jasne że strach, czy złość, nie należą do przyjemności. O wiele lepiej przeżywać radość albo entuzjazm. I choć wszyscy wolimy zapomnieć o negatywnych emocjach, a delektować się jedynie pozytywnymi, to pozbycie się tego bodyguarda byłoby wielkim błędem.

Bo nasz wewnętrzny system alarmowy, w postaci odczuwania negatywnych emocji, wykształcił się w jednym głównym celu: pomóc nam przetrwać ciężkie warunki. Kiedyś niebezpieczeństwa czaiły się dosłownie wszędzie, od mikrobów poprzez wrogie plemiona, skończywszy na drapieżnych i głodnych zwierzętach. Wtedy nasza wrażliwość na zagrożenia była jedynym mechanizmem, który pozwalał nam na szybką reakcję, żeby uratować skórę.

Współczesny etat ochroniarza

Dziś szablastozębne drapieżniki, czy sąsiedzi z dzidami, nie czyhają na nasze życie. Jednak – chociaż pod inną postacią – niebezpieczeństwa nadal nam zagrażają, choć nie tak bezpośrednio, jak w dalekiej historii ludzkiego gatunku.

Dzisiejsze niebezpieczeństwo, to dla nas roszady w miejscu pracy, niespodziewane wydatki, zaległe raty kredytu, przemęczenie, stres, itd. „Jak dobrze byłoby o tym zapomnieć, choć na jeden dzień nie myśleć” – marzysz sobie od czasu do czasu. Ale osobisty bodyguard Ci na to nie pozwala. Zawsze czujny, nie spuszcza oka z żadnego problemu.

Współpraca z wewnętrznym bodyguardem

Mimo wszystko dobrze pamiętać, skąd pochodzi i jakie zadanie spełnia nasz ochroniarz. Kiedyś pomagał nam dosłownie przetrwać. Obecnie robi to samo, choć może wychodzi mu to trochę topornie. Choć o wiele lepiej czuje się z maczetą, niż z długopisem w ręku, na sawannie, a nie za biurkiem w drapaczu chmur, to wciąż przyświeca mu ten sam cel – chce nas ochraniać przez niebezpieczeństwami. Dlatego pozbywanie się go, zagłuszanie, albo spychanie pod dywan, nie jest korzystne ani skuteczne.

Negatywne emocje nie zjawiają się w naszym życiu za karę. One chcą tylko coś zasygnalizować i przed czymś nas ochronić. Dlatego warto ich słuchać. A jeśli krzyczą zbyt głośno i odzywają się wtedy, kiedy wcale nie ma ku temu wyraźnych powodów, to na szczęście istnieje wiele sposobów, by naszego bodyguarda nieco wyedukować. Praktyki takie jak empatia w stosunku do samego siebie, medytacja, zauważanie pozytywów, działanie krok po kroku, cierpliwość, czy wyciszanie się, to tylko kilka przykładów. O wielu z nich pisałam w moich tekstach na Daj Sobie Spokój wielokrotnie:

Na szczęście Twój wewnętrzny ochroniarz potrafi się uczyć. A im częściej nad nim pracujesz, tym lepsze efekty uzyskasz. Jeśli powoli, cierpliwie, krok po kroku będziesz ćwiczyć spokój i wyciszanie jego nadwrażliwości, nie będzie reagował na najmniejszy szmer za rogiem. A nawet jeśli, to łatwiej będzie się uspokajał, a dzięki czemu Ty szybciej będziesz odzyskiwała równowagę.

Negatywne emocje to Twój wewnętrzny system alarmowy. Chociaż czasami może się wydawać, że jest inaczej, one nie chcą Twojej szkody. Wręcz przeciwnie, w swoim działaniu doszły do perfekcji, bo ich jedynym zadaniem jest ochrona Ciebie i Twojego bezpieczeństwa. Dlatego warto je zrozumieć, zawrzeć z nimi rozejm i pracować nad ich równowagą.


Podobał Ci się ten tekst? Daj znać w komentarzu :-)

Chcesz się nauczyć, jak podchodzić łagodnie i empatycznie do siebie i do innych?

Zapisz sie do newslettera

i zyskaj dostęp do darmowego mini-kursu
„Jak rozmawiać ze sobą i z innymi, żeby się dogadać, zrozumieć i nie ścigać na argumenty”

2 proste kroki:
Podaj adres email, a następnie kliknij w email potwierdzający, który do Ciebie wyślę :-)

Strona używa plików cookies do prawidłowego funkcjonowania, do celów analitycznych, marketingowych, społecznościowych. Pełna lista cookie wraz z ich opisem znajduje się w Polityce prywatności. Jeżeli wyrażasz zgodę na pliki cookies, kliknij w przycisk „Rozumiem i akceptuję”.

Nie zamykaj tego okna, treść Polityki Prywatności właśnie się wczytuje. Zza chwilkę się tutaj pojawi.