Negatywne emocje: jak sobie z nimi radzić i nie przerzucać na innych

Negatywne emocje: jak sobie z nimi radzić i nie przerzucać na innych
  • Coś chyba ze mną nie tak.
  • Dlaczego nie mogę być jak inni.
  • Nikt mnie nie rozumie.
  • Muszę coś wypić! Muszę coś zjeść! Muszę coś kupić!
  • Wydaje jej się, że jest taka mądra? – już ja ją z błędu wyprowadzę!
  • Skąd on ma na to wszystko pieniądze? Pewnie nakradł!
  • Oby jej się nie udało!
  • Wszyscy mi robią na złość, nikomu nie można ufać.
  • Naucz się jeździć baranie!!! Gdzie kupiłeś prawko? Na bazarze!?
  • Po jaką cholerę zjadłem tyle czekolady, ale ze mnie świnia!
  • Czy ten głupi pies musi tak głośno szczekać? Pewnie sąsiad taki sam głupi jak ten jego pupilek!
  • Kiedy w końcu przyjdzie wiosna i przegoni te straszne chmury!!?? (no właśnie, kiedy…)

Brzmi znajomo? No pewnie że tak. Z pewnością takie myśli przychodzą Ci do głowy – jak i wszystkim ludziom na tej planecie. Niektórzy wypowiadają je na głos, a inni zamykają je w sobie. Niektóre pachną nienawiścią, a inne zazdrością, albo frustracją. Różnie z tym bywa.

Choć wydawałoby się, że są to bardzo różne myśli, to jakby je wszystkie zsumować i przetłumaczyć na język naszych emocji, okazałoby się, że mówimy do siebie w zasadzie tylko jedno:

  • Jest mi naprawdę ciężko.
  • Cierpię.
  • Zmagam się.
  • Mam problem.
  • Coś mi dokucza.
  • Coś mnie boli.

Z różnych powodów przeżywasz smutek, strach, złość, albo dołek psychiczny. Świadomie lub nie.

Przeżywasz ból i jest Ci naprawdę ciężko. I to jest sedno sprawy.

Ale! (i to jest jedno z tych ważnych „al”) – ludzkie myśli potrafią nas nieźle podejść:

  • Siedzi w Tobie złość, a Ty zalewasz siebie samokrytyką.
  • Czujesz strach, a Twoje słowa wyrażają wrogość.
  • Czujesz smutek, a z Twoich ust wylewa się nienawiść.

Czemu tak się dzieje?

Żeby odpowiedzieć, musimy zacząć od początku.

Kiedy zmagasz się z problemem, Twój umysł myśli tylko o jednym: o Twoim wrogu

Trzeba olbrzymiej odwagi, żeby przyjrzeć się temu, co nosimy w środku. Żeby zamilknąć na chwilę, otrząsnąć się z bieżącej sytuacji jak pies, który otrząsa się z wody, kiedy wychodzi z jeziora, i przyznać przed sobą: „o w mordę jeża, jest mi teraz NAPRAWDĘ ciężko”.

To jest na tyle trudna umiejętność, że:

  • Rzadko kto wynosi ją z domu.

  • Trzeba ją ciągle ćwiczyć, inaczej zanika jak mięśnie (ćwiczyć latami i bez końca – to taki wniosek z moich doświadczeń).

  • Ludzki umysł zawsze wpadnie na jakiś pomysł, żeby tylko odciągnąć Cię od szczerego do bólu popatrzenia w lustro. (A te pomysły to nie tylko alkohol, jedzenie, kupowanie, pracoholizm, czy inne wypieracze i zagłuszacze.)

Kiedy robi się ciężko i coś Ci naprawdę dokucza, Twój umysł zabiera się za wymyślanie historii. Bo musisz wiedzieć, że niezły z niego gawędziarz. Uwielbia opowieści nie tylko słuchać, czytać, oglądać, ale także produkować.

Kiedy zmagasz się z problemem, on już szykuje dla Ciebie historyjkę, a będzie ona tylko o jednym: o Twoim wrogu. „Gdzie jest wróg? Gdzie jest wróg?” – to pytanie sobie stawia i od razu bierze się za odpowiedź. I raczej woli pójść na skróty niż pomyśleć sobie: „no cóż, to niejednoznaczna sytuacja, jest tyle czynników, muszę to jeszcze przemyśleć, daj mi trochę czasu”.

Nie musisz długo czekać, a wróg się pojawia: ktoś z rodziny, szef, facet, który jedzie w samochodzie przed Tobą, pies sąsiada, ktoś, kto różni się od Ciebie poglądami, stylem życia, albo nawet… Ty sam!

„Tak, to na pewno Twój wróg. To wszystko przez niego!” – mówi Ci Twój umysł-gawędziarz i opakowuje tę tezę w całą „racjonalną” historię udowadniając Ci, że tak jest i kropka.

I tu pojawia się moment, w którym zdecydowanie przydaje się uważność (kiedyś powiesz sobie: „opłacało się siedzieć po cichu na podłodze każdego ranka”).

Bo choć ciężko to sobie wyobrazić, to wcale nie musisz wierzyć w tę historyjkę i masz wybór. To, że coś Ci przyszło do głowy, jeszcze NIE oznacza, że to jest fakt. Jak na razie to tylko Twoje myśli. A te możesz podważać, sprawdzać i pytać siebie: „ale czy na pewno?”.

Jeśli przegapisz ten moment – uwierzysz w historię o wrogu. A stąd już mamy z górki. Wtedy pozostaje wrócić do:

  • Coś chyba ze mną nie tak.
  • Dlaczego nie mogę być jak inni.
  • Nikt mnie nie rozumie.
  • Muszę coś wypić! Muszę coś zjeść! Muszę coś kupić!

I tak dalej…

Na szczęście tak nie musi być. W każdym momencie możesz zmienić bieg swojej historii, czyli zatrzymać się i spojrzeć sobie prosto w oczy.

Jak rozmiękczyć wrogość do siebie i do świata

Najlepiej zrobić to w czterech krokach:

  1. Zatrzymaj się.
    Odłóż czwartą już czekoladę.
    Odstaw piwo do lodówki.
    Zabierz rękę z klaksonu.
    Nie wysyłaj ostrego smsa.

  2. Powiedz do siebie: „Jest mi teraz cholernie ciężko.” Słowo „ciężko” wymień dowolnie na „smutno”, „źle”, „przykro" lub cokolwiek innego.

  3. Daj sobie chwilkę. Po prostu nie rób nic. Nie podejmuj decyzji. Nie krzycz na nikogo ani na siebie. Nie oskarżaj siebie i innych. Nie broń swoich racji. Nie zamykaj się w sobie. Tylko daj sobie chwilę spokoju. Oddychaj. Spokojnie. Przypomnij sobie, że robisz coś, co wymaga odwagi.

  4. Zastanów się: „co mnie tak boli?”. Spójrz na siebie jak na człowieka, który cierpi (bo tak właśnie jest). I nie śpiesz się z odpowiedzią.

Powtórz tę sekwencję kilka razy, w kilku okolicznościach.

Nie twierdzę, że to magiczna różdżka, która odmieni ten trudny moment, albo zdziała cuda. Sęk w tym, że nie potrzebujesz cudów, żeby przyjrzeć się sobie. Potrzebujesz jedynie powtórek.

Kiedy zobaczysz w sobie (wielokrotnie) osobę, która przechodzi przez trudny okres, która potrzebuje wsparcia, która cierpi i nosi w sobie jakiś ból, to całkiem możliwe, że i bez magicznej różdżki, zmienisz podejście do siebie na bardziej miękkie.

Zobaczysz kogoś, kto nie potrzebuje samokrytyki ani awantur z innymi, tylko ciepła i życzliwości. Pozytywne skutki tej zmiany odczujesz Ty jak i Twoje otoczenie.

Możliwe, że po jakimś czasie powiesz sobie:

  • Aha, jestem wściekły na to, co stało się w pracy, a nie na dziadka w kapeluszu, który jedzie w samochodzie przede mną.

  • Aha, czuję się gorszy niż on, bo tak często powtarzano mi w dzieciństwie, że jestem do niczego, że w końcu w to uwierzyłem.

  • Aha, boję się, że Cię stracę, dlatego jestem taki wredny dla kogokolwiek, kto się do Ciebie zbliża.

Cokolwiek by Cię nie gryzło, możesz sam przed sobą przyznać:

  • To boli.
  • To straszne.
  • To mnie męczy.
  • To mnie przygnębia.

Czyli możesz powiedzieć do siebie jedno wielkie „AŁA!”. To o wiele lepsze wyjście niż wyzywanie siebie lub innych od idiotów i szukanie wrogów.

Trik polega na tym, żeby zauważać moment, kiedy odwracasz wzrok od tego, co dzieje się w Twojej głowie

Zaglądanie sobie do duszy to jest umiejętność. I jak każdej umiejętności, tej też trzeba się najpierw nauczyć.

A to oznacza, że odwracanie wzroku od tego, co się dzieje w Twojej głowie i sercu, to tendencja której trzeba będzie przeciwdziałać. Normalna i ludzka. Zrozumiała. Tak bywa. Wszyscy to dobrze znamy! Bo wszyscy to robimy.

Trik nie polega na tym, żeby wyzbyć się tego odruchu na zawsze. Trik polega na tym, żeby zauważać, kiedy to robisz, zatrzymać się i pozwolić sobie na: „AŁA, COŚ MNIE BOLI! JEST MI CIĘŻKO”.

Bardzo możliwe, że od tego momentu Twój umysł skręci w inną stronę niż wrogość do siebie albo do świata.

Może nie zawsze uda Ci się tego dokonać w 100%. I na pewno nie zawsze wyjdzie Ci perfekcyjnie. Ale nie musi. To już i tak dużo. Wystarczająco, żeby rozmiękczyć wrogość do siebie i do świata.


Podobał Ci się ten tekst? Daj znać w komentarzu :-)

Chcesz się nauczyć, jak podchodzić łagodnie i empatycznie do siebie i do innych?

Zapisz sie do newslettera

i zyskaj dostęp do darmowego mini-kursu
„Jak rozmawiać ze sobą i z innymi, żeby się dogadać, zrozumieć i nie ścigać na argumenty”

2 proste kroki:
Podaj adres email, a następnie kliknij w email potwierdzający, który do Ciebie wyślę :-)

Strona używa plików cookies do prawidłowego funkcjonowania, do celów analitycznych, marketingowych, społecznościowych. Pełna lista cookie wraz z ich opisem znajduje się w Polityce prywatności. Jeżeli wyrażasz zgodę na pliki cookies, kliknij w przycisk „Rozumiem i akceptuję”.

Nie zamykaj tego okna, treść Polityki Prywatności właśnie się wczytuje. Zza chwilkę się tutaj pojawi.