Czułeś się ostatnio:
- zestresowany,
- zasmucony,
- przerażony,
- rozżalony,
- wściekły?
Tak? – to bardzo dobrze trafiłeś!
Spokojnie, nie chcę się nad Tobą znęcać. Mam za to dla Ciebie pewną propozycję.
Brzmi ona tak: kiedy czujesz się źle, pozwól sobie na to.
Jednak, zanim pomyślisz sobie: „Eee, ani to ciekawe, ani oryginalne, już to słyszałem nie raz”, daj mi chwilkę, a udowodnię Ci, że z pozoru oczywiste sposoby faktycznie potrafią zdziałać cuda.
A więc, dlaczego mamy nie tłumić w sobie tego, co nam się nie podoba? — już mówię: „Osoby, które zwyczajowo akceptują swoje negatywne emocje, doświadczają ich mniej.” – podpowiadają mądrzy ludzie z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley.
Mniej! — niesamowite prawda?
Mniej się stresują, smucą, boją, złoszczą – tylko dlatego, że nie stawiają sobie szlabanów na te emocje. Intrygujące, chmm?
Im bardziej oganiasz się od negatywnych emocji, tym bardziej one Ciebie gryzą
Kiedy jestem w lesie i zaczynam oganiać się od komarów, gzów, gryzących mrówek czy czegokolwiek innego, co urodziło się tylko po to, żeby wypić moją krew, dzieje się coś zadziwiająco irytującego.
Momentalnie owadów tych przybywa!! (magia, czy co?)
Natomiast kiedy się uspokoję i zignoruję coś, co brzęczy koło mojego ucha — dziwne, ale naprawdę brzęczy coraz mniej. Przetestowałam wiele razy, a jeśli mi nie wierzysz idź do lasu, w którym roi się od gryzących robali i wypróbuj sam (już lecisz, nie? ;-) ).
Z negatywnymi emocjami jest tak samo.
Łażą, brzęczą, i gryzą — a Ty co? Oganiasz się od nich jak szalony. Może nie machasz rękoma, nie biegasz jak opętany i nie krzyczysz wniebogłosy (jak ja w lesie, kiedy coś mnie gryzie — no cóż, nie jestem w takich momentach jakoś wyjątkowo z siebie dumna), ale za to robisz wiele innych podobnych rzeczy.
Nie krępuj się, przyznaj śmiało, jesteś wśród przyjaciół: na pewno opracowałeś wiele patentów na zagłuszanie albo unikanie negatywnych emocji, kiedy obłażą Cię i zaczynają żer.
Któż tego nie zna?
Włączasz telewizor, radio, muzykę, komputer, film, facebok’a, instagrama, grę, lub cokolwiek, co skutecznie zagłusza to, co aktualnie czujesz.
Idziesz po piwo do lodówki, sklepu albo do pubu.
Analogicznie do powyższego, ale tym razem lody, słodycze albo pizza z hamburgerami i kebabem.
Dajesz nura w pracę i po prostu znikasz na dłuższy czas.
Biegniesz do galerii handlowej i roztrwaniasz pieniądze przeznaczone na czynsz („aaa tam, jakoś to będzie”).
Interesujesz się czyimiś sprawami (np. sąsiada, żony sąsiada, brata żony sąsiada, nowej, młodszej o 20 lat dziewczyny brata żony sąsiada).
Włączasz na cały regulator James’a Brown’a „I feel good” i zmuszasz się do podrygów.
Zaczynasz od razu analizować i racjonalizować: „jaka w tym lekcja, czemu mi się to przydarzyło, jak mam to zrozumieć?”.
No właśnie…
Każdy ma swoje genialne sposoby na to, żeby tylko się nie zasmucić, nie rozzłościć, nie rozczarować, nie rozżalić, nie usiąść… i nie rozpłakać się.
Jednak z jakim skutkiem one działają? Z takim samym jak oganianie się od komarów i innych owadów – im bardziej się miotasz, tym bardziej Ciebie gryzą.
No dobra, ale co to niby znaczy: „pozwól sobie na negatywne emocje?”
W lesie to jest proste. Nie machaj rękoma. Nie krzycz. Nie uciekaj jakby się paliło. Przestań się miotać, i rób swoje, skubnij jagódkę, poszukaj podgrzybków, sarenek czy czegoś innego, co tam w trawie piszczy.
A z emocjami?
Na początek będzie naprawdę super-duper-rewelacyjnie, jeśli NIE ZROBISZ tych pięciu rzeczy:
NIE mów sobie: „nie powinienem tego czuć”.
W zamian za to przyznaj, że jesteś człowiekiem a nie terminatorem i w skład ludzkich emocji wchodzą pozytywne ORAZ negatywne (choć media, reklamy i inne wynalazki, starają się jak mogą, żeby wybić nam to z głowy).
NIE oceniaj siebie słowami: „coś ze mną nie tak”, tylko dlatego, że czujesz stres, złość czy strach.
W zamian za to powiedz sobie:
- mam prawo bać się, kiedy wyrzucają mnie z pracy,
- mam prawo smucić się, kiedy zawiodłem się na swojej rodzinie,
- mam prawo zezłościć się, kiedy kolega przyjechał do mnie na grilla, a został na 5 dni i wszystko wyżarł (do cholery, przyjechał do mnie, czy do mojej lodówki?!)
Takie emocje są adekwatne do sytuacji. Po co je wypaczać i zmuszać się do odczuwania czegoś, co do tych okoliczności nie pasuje?”
NIE wymagaj od siebie tego, żeby codziennie czuć się świetnie
Żeby codziennie budzić się w dobrym humorze, żeby codziennie olśniewać uśmiechem jak z reklamy pasty do zębów.
W zamian za to przyjmij do wiadomości, że czasem świeci słońce, czasem pada deszcz, po grubych latach przychodzą chudsze, a po zimie wiosna. Takie są odwieczne prawa natury, w tym natury ludzkiej, która czasami ma humor, a czasami grymasi.
NIE krytykuj siebie za to, że dziś nie masz ochoty na szaleństwa
Że zalewa Ciebie fala strachu o przyszłość, że masz dzień żalu o to, że świat jest niesprawiedliwy.
W zamian za to zaparz sobie ulubioną miętę z miodem, otul się super miękkim kocem, zwiń się w kuleczkę i daj sobie wreszcie święty spokój (kto inny Ci to da, jeśli nie Ty sam?)
NIE wymyślaj kolejnej metody-cud, jak „naprawić siebie”
Która rzekomo sprawi, że momentalnie poczujesz się cudownie (na miły bóg, nie zepsułeś się, nie jesteś starym odkurzaczem w piwnicy moich rodziców! Nie trzeba Cię naprawiać!)
W zamian za to poobserwuj złość, strach czy cokolwiek innego, co akurat zawitało do Ciebie, spisz to, co myślisz i czujesz, zatrzymaj się i zobacz, od czego tak naprawdę uciekasz.
U la la!
Niby tylko niepozornych 5 punktów, gdzieś w jakimś zakątku internetu. A kryje się w nich tak ogromna moc!
Ale co ja z tego będę mieć?
Jeśli weźmiesz sobie do serca te wskazówki i powolutku, krok po kroku zaczniesz je stosować – czeka Cię wielka rewolucja wewnętrzna. Efekt wow murowany.
Bo zaczniesz akceptować swoje negatywne emocje.
A kiedy zaczniesz je akceptować, to:
- nie będziesz poświęcał im tak wiele uwagi,
- nie będziesz ich potęgował (znasz to błędne koło? – złościsz się na siebie za to, że czujesz złość, smuci Cię to, że jesteś smutny i tak dalej),
- a skoro tak, to będziesz się mniej od nich odganiać.
A kiedy będziesz się mniej od nich oganiał, to (uwaga, uwaga!) będziesz ich mniej doświadczał.
Czy nie o to Ci chodziło od samego początku? Chmm?
No dobra, co o tym wszystkim sądzisz? Zostaw komentarz i napisz, który sposób wypróbujesz dziś (ok, względnie jutro)?
Jeśli podobało Ci się to, co przeczytałeś – udostępnij ten tekst, na pewno znajdzie się wokół Ciebie ktoś, kto chciałby radzić sobie z negatywnymi emocjami troszkę lepiej.