A jedyną zmienną w Tobie, od której zależy każdy obszar Twojego życia i rozwoju – jest to, co do siebie codzienne mówisz, czyli:
to, jak siebie nazywasz,
jak komentujesz własne pomysły, potrzeby, uczucia, marzenia, plany,
jak zauważasz swoje mocne strony,
jak kwitujesz swoje błędy, potknięcia, wady,
na co udzielasz sobie zezwolenia, a na co nie,
jak opowiadasz sobie swoją własną historię życia,
jak charakteryzujesz głównego jej bohatera.
Jesteś narratorem, czy tego chcesz czy nie. I to nie Twoje doświadczenia kształtują narrację, ale Twoja narracja ogromnie wpływa na to, czego doświadczasz.
Dlaczego to, jak do siebie mówisz, przesądza o powodzeniu każdego z Twoich przedsięwzięć?
W pewnym sensie, każdy z nas ma etat tłumacza. I to 24/7. Przekładasz to, co doświadczasz i obserwujesz, na swój osobisty język. Tłumaczysz sobie, co się stało, i wyjaśniasz jak to zrozumieć.
Od tego tłumaczenia zależy wszystko.
Bo emocje nie biorą się z Twoich doświadczeń ani obserwacji, ale z tego, jak skomentujesz to, czego doświadczasz i co widzisz.
Dlatego, jeśli chcesz zmienić cokolwiek w swoim życiu, zacznij od wprowadzania poprawek we własne tłumaczenie.
Jeśli chcesz polubić siebie trochę bardziej, odzyskać wigor i energię, nabrać optymizmu, zacząć zdrowo się odżywiać, więcej się ruszać, znaleźć przyjaźń, miłość, zrealizować swoje marzenia, uwierzyć w swoje umiejętności, zmienić nawyki na zdrowsze, odkryć swoją pasję, czy uspokoić umysł – skup się na sposobie, w jaki ze sobą rozmawiasz.
Od tego, jak wytłumaczysz sobie i jakimi słowami zinterpretujesz swoje porażki i błędy, swoje potrzeby, motywacje i powody, żeby wytrwać, swoje emocje i nastroje, zależy sukces i powodzenie każdego z Twoich przedsięwzięć.
Wiele zmieni, jeśli powiesz do siebie:
- „zdarza się najlepszym” zamiast: „idiota ze mnie”;
- „co te emocje chcą mi pokazać?” zamiast: „no i czego ja ryczę?”;
- „wiele osób by się tak czuło na moim miejscu” zamiast: „chyba mi coś ze mną nie tak”.
Słowa łagodne i wyrozumiałe, pomagają nabrać nowych sił. Słowa ostre jak brzytwa, kopią leżącego.
Jak zacząć do siebie mówić łagodnie – krok po kroku
- Wcale nie musisz naginać rzeczywistości.
- Nie musisz zmieniać innych ludzi.
- I nie musisz mówić całemu światu, jak według Ciebie powinien wyglądać, a następnie frustrować się, bo ten nie chce się nagiąć do Twoich wymogów.
Tego typu zabiegi z góry skazane są na porażkę, dlatego odpuść je sobie.
Więc jak mówić, żebyś siebie słuchała, i jak słuchać żebyś do siebie mówiła?
Zacznij od podsłuchiwania samej siebie
Zanim cokolwiek zrobisz, musisz poznać te wszystkie brednie, które do siebie wygadujesz codziennie. Oczywiście nie wszystko to będą brednie, ale przygotuj się, że część na pewno.
Nie licz na przyjemne słuchowisko, miejscami możesz się naprawdę zdziwić. Ale najważniejsze, że dzięki temu zabiegowi, zlokalizujesz dokładnie, kiedy i jak sama sobie podkładasz kłody pod nogi.
Złap siebie na gorącym uczynku
Czas przejść z fazy obserwacji do działania: Postaraj się wyłapać dokładnie te momenty, podczas których zaczynasz besztać samą siebie. A także: straszyć, umniejszać, nie doceniać, poganiać batem, grozić, potępiać, krytykować i tym podobne. Ta umiejętność wymaga czasu i uważności. Nie żałuj więc sobie ani jednego, ani drugiego.
Nanieś poprawki
Kiedy złapiesz już siebie za rękę w trakcie popełniania zbrodni, jaką jest ostre traktowanie siebie samego – czas to zmienić. I tu sprawdzi się jakiś gotowiec. Coś, co trzymasz w kieszeni i wyjmujesz w razie potrzeby. Jakieś zdanie, które będzie w stanie wybić Cię z rytmu samokrytyki i przypomnieć Ci o łagodniejszym podejściu. Na przykład: „nie, nie, zacznij od początku” albo „jeszcze raz i tym razem postaraj się łagodniej”.
To tylko przykłady, skorzystaj z nich lub wymyśl swój własny. Kieruj się zasadą: „jeśli nie powiedziałabyś tego przyjacielowi, nie mów tego sobie”. Wypowiedz to własne magiczne zdanie, a potem zacznij swoją narrację od ostatnio porzuconego wątku, ale tym razem nieco inaczej, łagodniej, życzliwiej, i przyjaźniej.
Powtórz punkt 1, 2 i 3
Wielokrotnie, nieustannie, systematycznie, regularnie, co chwila, na okrągło, dniem i nocą, notorycznie, w kółko i raz po raz. Innym słowy, aż do skutku.
Co o tym myślisz? Jakie jest Twoje tłumaczenie świata? Co byś chętnie w nim zmieniła/zmienił? Skrobij w komentarzu parę słówek :-)