Czy coraz częściej można przeczytać i usłyszeć o WWO? – zdecydowanie tak. Jednak wydaje mi się, że to nie ma nic wspólnego z modą, za to wiele z awersją do tego, co trudne i bolesne.
Dlaczego coraz więcej ludzi uznaje, że należą do WWO?
Zanim jednak przejdę dalej, chcę zaznaczyć że:
Nie mam intencji nikogo atakować, a już zwłaszcza pokrewnych mi, wrażliwych dusz.
Mam intencję szerzenia wiedzy i świadomości o autoempatii – a ta zakłada zainteresowanie się sobą, na dobre i na złe (szczególnie pomocne, potrzebne i lecznicze dla wrażliwców).
Wiedza rozwojowa w pewnym stopniu i w pewnych momentach wnosi dyskomfort – żeby faktycznie rozwijała. Coś jak ćwiczenia fizyczne – żeby rozwijały kondycję, muszą czasami być niewygodne.
No dobra, to wracamy do pytania, dlaczego coraz więcej ludzi uznaje, że należą do WWO?
Myślę, że powodów jest kilka. Poniżej przedstawiam Ci 3 z nich. I wszystkie, w ten czy w inny sposób, sprowadzają się do tego samego mianownika. Z moich obserwacji wynika, że jest nim niechęć do przeżywania, doświadczania i babrania się w tym, co trudne, żmudne i bolesne.
I tu postarajmy się o uczciwość. WWO czy nie WWO, przyznajmy przed sobą wszyscy otwarcie: wolimy poświęcać uwagę, mówić, myśleć i pławić się w swoich sukcesach, radościach, zaletach i cudownościach, niż boleśnie drążyć i analizować swoje traumy, wady, potknięcia i słabości.
To raczej jasne i oczywiste, dla nas wszystkich. Bez wyjątków. Ja to znam, Ty to znasz, każdy to zna.
Także to nie jest tak, że tylko pewien typ ludzi unika nieprzyjemnych doświadczeń. Wszyscy to robimy w mniejszym lub w większym stopniu. Tylko że każdy człowiek opracowuje swoje autorskie patenty, by osiągnąć ten cel.
Bywa tak, że niektórzy wpadają na pomysł, żeby uciec się po ratunek do wysokiej wrażliwości. Dlaczego akurat do niej? Otóż jest wiele ważnych powodów:
Jako wysoko wrażliwa osoba jesteś piękną, głęboką, złożoną, wyjątkową istotą ludzką
Tak sądzę i wcale Ci się nie podlizuję. Naprawdę uważam, że wrażliwi ludzie to skarb, bardzo potrzebny dla świata, zwłaszcza w dzisiejszych czasach. To wrażliwcy leczą dusze, umieją słuchać, intencjonalnie nie skrzywdzą nikogo, widzą, czują, rozumieją drugiego człowieka.
To nie są cechy, którymi można pogardzić. Oj nie. To są solidne, cenne zalety (a to, że sama wrażliwa osoba ich często nie zauważa, nie sprawia, że znikają – jednak to już temat na inny tekst, na przykład ten: „Jak uwierzyć w siebie – 7 podpowiedzi, od których możesz zacząć”.)
Trudno podważyć atrakcyjność WWO. To samo w sobie już przyciąga i kusi.
Wysoka wrażliwość może niektórym służyć jako nieco mniej bolesne rozwiązanie największych zagadek swojego życia
Większość z nas w pewnym momencie zastanawia się:
- dlaczego nie udał się związek z bliską osobą,
- dlaczego jeszcze nie zrealizowałam swojego marzenia zawodowego,
- dlaczego nie wykorzystuję w pełni swojego potencjału,
- dlaczego nie potrafię zaakceptować siebie taką, jaką jestem,
- dlaczego ciągle w siebie wątpię.
Rozwiązania takich życiowych zagadek leżą często w bardzo bolesnych rejonach dzieciństwa, w trudnych wspomnieniach, w niezdrowych relacjach, w krzywdach, w zaniedbaniach.
Z reguły te sfery tak bardzo nas bolą, że nie rozmawiamy o nich właściwie wcale. Nie wiemy od czego zacząć, nie umiemy o tym mówić, i nie mamy z kim. A zagadka pozostaje zagadką, ciągle dręczy brakiem rozwiązania.
Wysoka wrażliwość może wskoczyć na jej miejsce i pozornie wiele wyjaśnić. Jeśli nie wszystko, to chociaż większość – „Bo to wszystko przez to, że jestem taka wrażliwa”.
No i gotowe. W dodatku pojawia się bonus: nie dość, że nie muszę grzebać w bolących ranach, to do tego ochraniam bliskich, którzy być może przyczynili się do tych traum. Nikogo nie obwiniam, nie obarczam odpowiedzialnością, niczego się nie doszukuję, nie dotykam tego co boli. Znowu – kusząca sprawa.
W związku z tym punktem, często powtarzam (uwaga, jedzie ważne):
Wrażliwość ma znaczenie, I JEDNOCZEŚNIE wrażliwość nie jest jedyną rzeczą, która ma znaczenie.
Bo wiele rzeczy da się wytłumaczyć wrażliwością, ale nie da się wszystkiego wytłumaczyć wrażliwością.
Praca nad własnym rozwojem to autentyczny, rzeczywisty i trudny wysiłek
Rzetelnego rozwoju nie da się zredukować do „uśmiechnij się, myśl pozytywnie” – co tu dużo mówić, długodystansowy, wielowymiarowy rozwój to harówka.
Dlatego nie każdy się go tyka. Niektórzy w miejsce rozwoju wstawiają 50 calowy telewizor, albo zakupoholizm, a jeszcze inni, niekiedy wysoką wrażliwość.
Pierwsi zamieniają się w kanapowego leniwca, drudzy śmigają po sklepach, a trzeci używają swojej wrażliwości jako tarczy ochronnej przed zmianą.
Bo zmiana wymaga uczciwego wejrzenia do wewnątrz, podjęcia ryzyka, postawienia kroku w nieznane, konfrontacji, czasami konfliktu, elastyczności, a i dyskomfortu.
To wszystko bardzo trudne sprawy, a kiedy wyciągniesz przeciw nim wysoką wrażliwość, zawsze możesz powiedzieć:
- ja się do tego nie nadaję, jestem zbyt wrażliwa,
- ja tego unikam, od razu mnie to męczy,
- ja nie dam rady,
- to nie dla mnie,
- jestem wrażliwa, i tego już się nie da zmienić,
- jaki ten świat jest niewrażliwy.
Czy piszę o tym wszystkim z wysokiego piedestału „ja tak nigdy nie robię!”? – HA! Dobre sobie! Oczywiście że nie. Właśnie dlatego, że dobrze znam to zjawisko, to o nim piszę. Ciągle muszę się pilnować i trzymać rękę na pulsie, kiedy i w jaki sposób mówię i myślę o swojej wrażliwości. Ciągle sobie zadaję pytanie: czy teraz pomagam sobie w rozwoju, czy go blokuję?
Jeszcze raz powtórzę:
Wrażliwi ludzie istnieją. Nie zmyślają swojej perspektywy, nie wysysają z palca swoich potrzeb. Nie robią dramy, nie udają, nie pozują, nie wywyższają się i nie grają: „oh patrzcie, jaka to ja jestem wrażliwa i wyjątkowa”. Wrażliwość istnieje. Wysoka wrażliwość istnieje. I ma znaczenie.
I JEDNOCZEŚNIE:
Nie da się wszystkiego wytłumaczyć wrażliwością. Wiele innych rzeczy też ma znaczenie. I wiele innych rzeczy prosi się o naszą uwagę. Najczęściej to bardzo bolesne tematy. Trzymają w sobie dużo bólu – i właśnie z tego powodu to w nich kryje się największy potencjał uzdrowienia Twojego życia. Dlatego nimi warto się zająć. A nie tylko samą wrażliwością.
A jak Ty uważasz? Istnieje moda na WWO? Daj znać w komentarzu.