Jesteś wrażliwa? Oto Twoje mocne strony, których może nie brałaś pod uwagę

Jesteś wrażliwa? Oto Twoje mocne strony, których może nie brałaś pod uwagę
Długo już nie pisałam o WWO, dlatego najwyższy czas powrócić do tak ważnego i ciekawego tematu.

Dla przypomnienia: WWO, czyli Wysoce Wrażliwa Osoba, to ktoś, kto przetwarza bodźce głęboko i dokładnie – o wiele głębiej i dokładniej, niż pozostałe 80% populacji (więcej szczegółów w tekście „Wysoka wrażliwość – siła czy słabość?”).

Temat poruszył czułą strunę i kilka wrażliwych umysłów. Odezwało się wiele osób, otwarcie przyznających się do swojej wrażliwości, co mnie bardzo ucieszyło. Część z komentarzy zwracała uwagę na wady i ciężar, jaki za sobą pociąga zaliczanie się do grona WWO.

Wszystkim tym opiniom oczywiście nie zaprzeczam, zgadzam się, że wrażliwość to także za mocne, za głośne, za ostre odbieranie świata, które może przytłaczać i wyczerpywać.

Ale! Kierując się zasadą „znajdź plusa na każdego minusa”, dziś zamierzam wyciągnąć na wierzch te mniej ciekawe strony WWO, i poszperać, w celu odnalezienia bonusów – ekstra dodatków, jakie w sobie kryją.

Ok, no to zaczynamy zabawę w chowanego.

  1. Ups, tego nie miałam usłyszeć

    Wzrok raczej nie jest moją najmocniejszą stroną, nawet w okularach, czy soczewkach nie jest idealnie. Ale za to słuch! O tak, nieskromnie mówiąc, myślę, że mogę się poszczycić najlepszym słuchem wśród wszystkich mi znanych osób (niektórzy nie dowierzają mi, że słyszę nawet piszczenie nietoperzy, ale ja naprawdę je słyszę). Dlatego słuch to zmysł, przez który dociera do mnie bardzo dużo bodźców – tych, na które specjalnie nadstawiam ucha, ale także i takich, które nie zawsze chciałabym usłyszeć.

    Pewnie znasz to uczucie, drogi wrażliwcze, kiedy padają słowa, które ktoś przed Tobą chował i wolałby, żeby do Ciebie nie dotarły. Jakaś niemiła uwaga na Twój temat, uszczypliwy komentarz o Twoim stroju, albo obiedzie przez Ciebie podanym, czy też o Twojej pracy. Robi się przykro, bo to rozczarowuje i zdejmuje woalkę lojalności, która otaczała znajomego lub, co gorsza, przyjaciela. No cóż, sytuacja faktycznie mało przyjemna. Tak bywa, kiedy przetwarza się bodźce głębiej i dokładniej.

    Ale kiedy opadną emocje, a pobudzenie zmaleje, polecam poświęcić chwilkę na przemyślenie zaistniałej sytuacji. Z pewnością miała ona swoje wyraźne minusy, ale czy na pewno nie można znaleźć w niej ani jednego plusa? Nie byłabym tego taka pewna – przecież właśnie dowiedziałaś się o czymś, co miało być przed Tobą skrywane. W ten sposób zyskujesz pewną przewagę, i to od zaraz. Bo kiedy przyjdzie czas, w którym będziesz potrzebować wsparcia zaufanej osoby, to wiesz, kogo dla swojego dobra ominąć. To jeszcze nie musi być powód, żeby kończyć wieloletnią i całkiem fajną znajomość z kimś, kto raz powiedział coś niemiłego za Twoimi plecami. Ale w momencie, w którym potrzebujesz niezawodności i solidności, będziesz wiedziała, do kogo pokierować swoje pierwsze kroki.

  2. Podejmuję decyzję, to może potrwać

    Dokładne i głębokie przetwarzanie bodźców, czytaj: odbieranie świata na sposób wrażliwy, pożera czas. Rozważasz, pamiętasz, bierzesz pod uwagę, rozmyślasz o większej ilości szczegółów, a przez to myślisz po prostu więcej i dłużej. W związku z tym podjęcie jakiekolwiek decyzji, czasem nawet śmiesznie małej i nieistotnej, zajmuje Ci o wiele więcej czasu, niż osobie, która do wrażliwców nie należy. Stoisz i myślisz, czy na pewno masz ochotę na tego łososia w warzywach, czy może jednak na mintaja. Kelnerka pyta, czy może przyjąć zamówienie, a Ty myślisz: „Co? Tak szybko?”. Nie wspominając o wyborze uczelni, pracy, czy zmianie adresu.

    Jednak, pomimo że trwają długo, to Twoje wybory są najczęściej trafione. Nie żałujesz ich i na ogół jesteś z nich naprawdę zadowolona, bo poświęciłaś więcej czasu na przemyślenia. Więc nie irytuj się, tylko daj sobie czas, bo lepiej spędzić go więcej na przygotowaniach do podjęcia decyzji, niż na żałowaniu tych mniej trafionych.

  3. Wrażliwość = mindfulness z urodzenia

    Wracasz do domu po wykładach, czy intensywnym dniu w pracy. Padasz z nóg. Jak na jeden dzień, dziś bardzo dużo usłyszałaś, mówiłaś, widziałaś, myślałaś i czułaś. Zrzucasz kurtkę, zdejmujesz buty i bezwładnie opadasz na fotel. Patrzysz na chłopaka, współlokatora, czy swoją babcię i dziwisz się, jakim cudem oni wszyscy mają jeszcze tak dużo energii pod koniec dnia? Dla nich to idealny czas na lekcję tańca, siłownię, albo partyjkę brydża u sąsiadów z góry. Podczas gdy Ty zamykasz się w łazience, napuszczasz całą wannę wody i zanurzasz się w pachnącej wakacjami pianie. Nie masz najmniejszej ochoty przyjmować zaproszenia na wspólny wypad do tej nowej knajpki na rogu, odbierać telefonu, ani nawet włączać ulubionego serialu, czy audycji radiowej. „Czy coś ze mną nie tak?“ – myślisz sobie – „Przecież dla wielu ludzi 18:30 to początek udanego wieczoru, a dla mnie definitywny koniec dnia.”

    I w czym tu dostrzec zaletę? A no w tym, że przez to zmęczenie i przestymulowanie, na pewno zrobisz coś, co pomoże Ci się wyciszyć. Plus tego taki że:

    Zgoda, czasami zdarza się, że musisz powiedzieć „nie” czemuś, w czym chciałabyś uczestniczyć. Ale w zamian za to zajmujesz się uważnością, co działa zbawiennie na Twój umysł i Twoje ciało.

  4. Naprawdę wiem, co czujesz

    To kolejna, sztandarowa cecha wrażliwych osób – mocniej odczuwamy emocje, nastroje, humory i nastawienie innych ludzi.

    Koleżanka nie musi Ci wiele opowiadać, żebyś od pierwszej chwili wiedziała, że wpadła w poważne tarapaty. Innym razem zauważasz, że coś zgrzyta na linii słowa – odczucia, kiedy ktoś próbuje Tobie wmówić, że wszystko jest w porządku, ale Ty po prostu wiesz, że coś nie gra. Szybko i trafnie odczytujesz komunikaty niewerbalne i żadne słowa nie przekonają Cię, że jest inaczej. Wyraźnie czujesz napięcie w powietrzu i na twarzy rozmówcy.

    Łatwo wychwytujesz i wchodzisz w położenie kogoś, kto akurat zmaga się z nie lada trudnością. To może przytłaczać, bo w pewnym sensie i Ty zaczynasz uczestniczyć w tym zmaganiu. Po jednej rozmowie telefonicznej boli Ciebie głowa, nie potrafisz się skupić i nie masz sił, by dokończyć raport, który musi znaleźć się na biurku szefa jutro o 8:00 rano.

    Ale to, że naprawdę wiesz, co czują inni, może być Twoją najmocniejszą stroną, jako przyjaciela. Bo któż nie zechce mieć wokół siebie bliskiej osoby, która dokładnie wie, jak to jest i empatycznie wczuwa się w emocje i przeżycia, nawet te najtrudniejsze? Nie chodzi mi o przydatne rady, czy niesienie konkretnej pomocy, ale o najprostsze towarzyszenie i jedno celne słowo typu: „jestem przy Tobie”, wypowiedziane autentycznie i od serca. Jako wrażliwiec masz tę umiejętność do zaoferowania od ręki.

  5. Proszę o ciszę, myślę

    Na wypadek, gdybyś jeszcze tego nie zauważyła, bardzo dużo rozmyślasz. W Twojej wrażliwej głowie dużo się dzieje. Analizujesz, wychwytujesz, przetwarzasz, dodajesz, odejmujesz, kalkulujesz, pamiętasz, porównujesz, odczuwasz, rozmyślasz, zachodzisz w głowę i ją sobie łamiesz. Robisz to intensywnie, dokładnie i nie żałując na to czasu ani energii. Nie dziwne więc, że wiele wrażliwych osób ma dość swojej rozgrzanej do czerwoności mózgownicy. Z tego też powodu sięgają po różne techniki relaksacyjne. I chwała im za to!

    Głębokiego przetwarzania nie da się spłycić, takie już pozostanie, nawet jeśli potrafisz całkiem nieźle kontrolować stopień pobudzenia swojej machiny podczaszkowej. Wiem, że to całe przetwarzanie bodźców i informacji czasami (a niektórzy powiedzą, że często) dokucza. Ma ono jednak też swoją niesłychanie cudowną i mocną stronę. Bo to Twoje, nie zawsze lubiane, przetwarzanie i łączenie doświadczeń, informacji, sytuacji, możliwości, które ze sobą zazwyczaj nie są łączone, to kreatywność w czystej formie. A zachwalać kreatywności chyba nie muszę, bo dobrze wiesz, że wzbogaca ona życie na 1001 przeróżnych sposobów. Przyda Ci się wszędzie, od relacji z drugą połówką, poprzez wychowanie kota, a kończąc na ofercie produktów, czy usług Twojej własnej firmy.

Zaczynając ten tekst, postawiłam sobie za zadanie znalezienie plusa dla każdego minusa. I mam takie wrażenie, że zadanie zostało wykonane. Co nie oznacza, że nie widzę minusów, lub zaprzeczam ich istnieniu. Nie na tym polega akceptacja wrażliwości, czy samego siebie. Wiem, że minusy były, są i będą, ale ja bawię się w swatkę i dobieram do nich plusy. Do czego Ciebie też namawiam. Bo każdy z wrażliwców może to sam wykonać, w każdej z sytuacji – zwłaszcza, że rozmyślanie leży w naszej naturze i przychodzi nam lekko.


Podobał Ci się ten tekst? Daj znać w komentarzu :-)

Chcesz się nauczyć, jak podchodzić łagodnie i empatycznie do siebie i do innych?

Zapisz sie do newslettera

i zyskaj dostęp do darmowego mini-kursu
„Jak rozmawiać ze sobą i z innymi, żeby się dogadać, zrozumieć i nie ścigać na argumenty”

2 proste kroki:
Podaj adres email, a następnie kliknij w email potwierdzający, który do Ciebie wyślę :-)

Strona używa plików cookies do prawidłowego funkcjonowania, do celów analitycznych, marketingowych, społecznościowych. Pełna lista cookie wraz z ich opisem znajduje się w Polityce prywatności. Jeżeli wyrażasz zgodę na pliki cookies, kliknij w przycisk „Rozumiem i akceptuję”.

Nie zamykaj tego okna, treść Polityki Prywatności właśnie się wczytuje. Zza chwilkę się tutaj pojawi.