Dlatego opowieści bardzo chętnie przekazujemy z ust do ust każdego dnia; płacimy za bilet, by obejrzeć je na wielkim ekranie; czytamy z zapartym tchem, żeby w końcu dowiedzieć się, jak się skończyły. Lista suchych faktów, nawet najciekawszych, nie przemawia do nas tak mocno, jak historia.
Była sobie opowieść
Kiedy Steve Jobs, po sześciu miesiącach uczęszczania na zajęcia, przerwał swoją edukację w Reed College w Portland, postanowił wziąć udział w pojedynczych kreatywnych lekcjach, między innymi z kaligrafii. Nie miał wtedy przy sobie ani grosza, jadał darmowe obiady serwowane w świątyni wyznawców ruchu Hare Kryszna, sypiał kątem w pokojach kolegów w akademikach, oddawał butelki zwrotne, by zdobyć jakiekolwiek pieniądze.
Wstawiając się w jego ówczesną sytuację, niewiele brakuje, by zwątpić w siebie, ulec depresji, albo po prostu spanikować. Ale po wielu latach, kiedy marka Apple i jej produkty obiegły cały świat, Jobs twierdził, że to właśnie dzięki porzuceniu studiów i tymże zajęciom z kaligrafii, mógł profesjonalnie opracować czcionki do swojego komputera.
Dziś o Jobsie mówi się, że był wizjonerem, można więc przypuszczać, że wizja tego, co chciał stworzyć, dała mu siłę, by nie poddać się i nie stracić nadziei, nawet w najtrudniejszych momentach. Ale czym jest wizja? Co widzi wizjoner? Nic innego, niż własną opowieść. Pocieszające jest, że każdy z nas ją w sobie nosi i każdy ją pisze codziennie, bo z opowieściami jesteśmy związani od urodzenia.
Bez względu na miejsce pochodzenia, kulturę czy kolor skóry – ludzie od zawsze i wszędzie opowiadali sobie historie. Czasami przyjmowały one formę hieroglifów na ścianie, inny razem wybitnego dzieła literatury pięknej, wykładów na wyższej uczelni, reklamy telewizyjnej, dobranocki, opowieści przy ognisku albo graffiti.
Nieważne czy jej słuchasz, czytasz ją, czy oglądasz. Każda opowieść chce nas zjednać, połączyć, i wyjaśnić jakiś kawałek życia.
Kiedy wydaje Ci się, że splot niewyjaśnionych przypadków objął stery, wtedy opowieść łączy je w spójną całość, nadaje każdemu z nich znaczenie i układa w porządek. Stajesz się kreatorem i uczestnikiem większego schematu, mapy życia, przez którą wędrujesz, ucząc się zrozumienia siebie i świata. Opowieść z chaosu komponuje łańcuch wydarzeń, zrozumiały w swoich początkach, oraz łatwiejszy do przewidzenia w następstwach. Wychwytuje zależności, układa zamęt we wzory, daje poczucie zrozumienia i bezpieczeństwa. Człowiek żyje w opowieściach duchem, sercem i ciałem. Nie dziwne więc, że uwielbiamy opowieści i otaczamy się nimi.
Druga strona historii
Z jednej strony chętnie zanurzamy się w opowieści, a czasami wręcz uciekamy w nią przed rzeczywistością. Ale drugą stroną historii jest to, że kiedy fabuła się toczy, a głównym bohaterem jesteś Ty, niekiedy ciężko jest znaleźć sens we wszystkich wydarzeniach. Nagle wrodzona skłonność i miłość do opowieści nie znajduje zastosowania. Gdy tracimy grunt pod nogami, opowieść kończy się jak urwisko, traci płynność i głębszy sens.
Jak w trudnych chwilach nie stracić z oczu całokształtu naszej historii? Kiedyś usłyszałam, że nieprawdą jest, że wygrywamy albo przegrywamy, natomiast prawdą jest, że albo wygrywamy albo uczymy się. Bo na podstawie porażki może wyrosnąć dokonanie, które nie mogłoby mieć miejsca, gdyby nie poprzedzające go potknięcia. Tak jak można pisać książkę, tak samo Ty możesz napisać swoją opowieść – dosłownie. Pisanie pamiętników czy dzienników to udowodniona metoda terapeutyczna. Pozwala wyrazić emocje, zyskać poczucie obiektywizmu i dystans do dziejących się zdarzeń. Poprzez pamiętniki lepiej rozumiesz to, co dzieje się wokół Ciebie, tworzy się spójna i sensowna całość, z czegoś, co z początku mogło wydawać się zrządzeniem losu.
Badania dowodzą poprawę nastroju i stanu psychicznego oraz fizycznego u osób prowadzących pamiętnik. Ten, kto regularnie opisuje swoją historię, zwiększa swoje szanse na zwrócenie uwagi na wartości we wzlotach i upadkach. Jest w stanie spostrzec podobnie jak Steve Jobs, że wszystkiemu jesteśmy w stanie nadać znaczenie, i zamienić niepowodzenie na cenne doświadczenie i inwestycję w przyszłość.
W książkach i filmach główny bohater najczęściej przechodzi przez próbę. Traci żonę, dom, pracę i psa. Wtedy dopiero staje się autentyczny, ludzki. I właśnie wtedy z chęcią oglądamy, co zrobi pod wpływem presji problemów. Jak postąpi, by wyjść nie tylko cało, ale ze zdwojoną siłą wrócić w chwale. W filmach widzimy, że jest to możliwe, bo dostrzegamy opowieść. Podejście do swojej codzienności, jak do kolejnych stron w książce, pomaga dostrzec całość. Życie każdego człowieka to bogata historia, pełna wątków, bohaterów i zwrotów akcji.
Tak samo jak w filmie, Ty też od czasu do czasu doświadczasz momentów próby. Jeśli je rozpiszesz, będzie Ci łatwiej dostrzec kropki, które łączą się ze sobą i tworzą ciekawy obraz. Opisywanie swojej własnej historii pomoże Ci dostrzec go i zastanowić się, gdzie postawić następną kropkę i dokąd ona wiedzie. Ułatwi pisanie dalszej części opowieści, mając w pamięci fakt, że to Ty trzymasz pióro w ręku.
Jeśli nie jesteś fanką pisania, nic straconego. Opowieści to nie tylko książki. Możesz mówić, malować, rysować, rzeźbić, opowiadać swoją historię w formie, w której czujesz się najlepiej. Najważniejsze, byś dostrzegła, że to co Ci się przytrafia, może mieć sens dokładnie taki, jaki temu nadasz.
Uśmiech jest uniwersalnym językiem, za pomocą którego można porozumieć się w każdym zakątku świata. Każda kultura zna uśmiech i rozumie jego przekaz. Opowieść działa na takich samych zasadach. Wszyscy opowiadamy i tworzymy historie, i wszyscy chcemy wiedzieć, że nasze życie ma sens, cel i przeznaczenie. Gdzieś się zaczyna i dokądś zmierza. Jest spójną całością.
Zachęcam – chwyć za długopis, kredki albo pędzel, usiądź wygodnie i opowiedz swoją historię.
Podobał Ci się ten tekst? Daj znać w komentarzu :-)