Zdarza mi się też, znacznie częściej niż kultura osobista na to pozwala, przegapić czyjeś urodziny. A kiedy znienacka pada w moim kierunku pytanie: „ile masz lat?“, muszę grubo się zastanowić, szybko, szybko, ile to będzie, 2015 odjąć 1981… I o ile moja sprawność matematyczna zaliczy akurat wzlot, to jestem gotowa do odpowiedzi po względnie krótkiej chwili. Z naciskiem na względnie.
Te wszystkie rocznice i wyliczanki nie wychodzą mi płynnie. Nie lubuję się w nich i nie uważam ich za coś istotnego, a i one za mną raczej nie przepadają.
Ale dziś jest wyjątek.
Tekst, który teraz czytasz, a który ja piszę, jest równo setnym tekstem, jaki opublikowałam na Daj Sobie Spokój. Dlatego z tej okazji chcę napisać coś osobistego.
Na początek kilka faktów, które, jeśli śledzisz moją stronę, a przynajmniej co jakiś czas tu zaglądasz, pewnie już znasz:
Zaliczam się do WWO i znam to zagadnienie od podszewki, jako że patrzę na świat z tej perspektywy od dnia swoich urodzin. I chociaż wysoka wrażliwość czasem może krępować, to w większości przypadków postrzegam ją jako zaletę.
Jestem osobą introwertyczną. Tutaj poruszyłam ten temat wprost, ale nawet gdyby pominąć ten konkretny przykład, to myślę, że po wszystkich innych tekstach widać, że bliżej mi do introwersji niż ekstrawersji. Nie da się ukryć, że sporo rozmyślam, myszkuję po książkach i internetach. Lubie też lojalne i głębokie więzi z innymi ludźmi.
Cenię autoempatię. Często poruszam ten temat, bezpośrednio lub pośrednio, i powtarzam bez końca, jak ważne jest przyjazne i ciepłe podejście do siebie. Że krytyka wycelowana w siebie samego nie dodaje motywacji, a ją odbiera. Że żyjąc z kimś, kto jedynie wytyka Twoje wady, do niczego dobrego Cię nie doprowadzi. Cenię autoempatię, a zaczęło się od tego, że zauważyłam, jak bardzo mi jej kiedyś brakowało. Dzisiaj to moje hasło nadrzędne i priorytet, a nie zawsze tak było.
Uwielbiam zwierzęta. A zwłaszcza szczurki i koty. Najchętniej przy każdym tekście wstawiłabym zdjęcie jakiegoś futrzaka i przyznaję, że muszę się mocno starać, żeby tego nie robić. Jednak, póki co, było ich „jedynie” 17, a więc czas najwyższy na kolejne :-)
Z samych tekstów wiesz też, że wstaję z rana, ćwiczę, medytuję i generalnie dbam o spokój i równowagę umysłu i ciała.
To tylko kilka wniosków, jakie możesz spokojnie wysnuć po treściach na Daj Sobie Spokój. Ale z okazji setnego tekstu, chciałabym się trochę bardziej otworzyć i napisać Ci o tym, czego być może nie domyślasz się i co może nie przenika przez moje wpisy.
A oto kilka spraw, których najprawdopodobniej o mnie nie wiesz:
Ucząc angielskiego przez wiele lat, szłam wytyczonym torem, z mniejszymi czy większymi odchyleniami, ale miałam znany grunt pod nogami. A wytyczając nowy kierunek, jakim jest Daj Sobie Spokój, nie wiem, czy ten grunt jeszcze tam jest, albo jak wygląda. Czy to na pewno dobry pomysł? Czy nie ośmieszę się, otwierając za szeroko drzwi do mego serca? Te myśli stale były przy mnie na samym początku, co na szczęście nie powstrzymało mnie przed pójściem w nieznane. Z biegiem czasu wypracowałam zwiększoną tolerancję życia z wątpliwościami przy boku, oraz umiejętność negocjowania z nimi swoich warunków.
A to, co bardzo mnie cieszy i myślę, że tak naprawdę jest najważniejsze – to coraz większy pozytywny odzew z Waszej strony, który jednoznacznie pokazuje mi, że idę w dobrym kierunku :-)
Miewam kiepskie dni – Od czasu do czasu potrafię obudzić się i być żywym zaprzeczeniem zasad i wartości, które cenię. Wtedy nici ze zdrowych nawyków, autoempatii, a spokoju wewnętrznego też brak. I co gorsza, każda minuta takiego dnia przepełniona jest świadomością, że nie postępuję tak, jak bym tego chciała. Że nie myślę w konstruktywny, ani pozytywny sposób. Cóż, bywa. Wtedy powtarzam sobie, że o wiele lepiej, niż krytykować siebie bez końca, jest dać sobie jednodniowy urlop od zdrowego rozsądku i cierpliwie poczekać na następny poranek, z nadzieją na słońce.
Spotykają mnie niemiłe niespodzianki. Te miłe oczywiście też. Ale bywa, że mi, lub komuś bliskiemu przydarza się coś nieprzyjemnego, na co nie mam wpływu. Ciężko wtedy o wenę twórczą, czy inspirujące pomysły na stronę. Ale mimo to staram się stworzyć coś wartościowego, i godzę się, że w tym dniu moje „najlepiej jak mogę” znajduje się na innym poziomie, niż te z bardzo udanego dnia.
Czytelnicy mają radar. Mój poziom pozytywnej i zdrowej energii, wysokiej motywacji i inspiracji do pracy nad jakimś tekstem, zawsze jest odzwierciedlony w popularności tekstu. To dla mnie ucieleśnienie zasady: ile dajesz, tyle dostajesz. Jeśli mam dużo do oddania, to dużo dostaję w zamian. Jeśli zaś trafiło na gorszy dzień, i mimo starań nie jestem w stanie wiele z siebie wykrzesać, tyle samo do mnie wraca.
Jestem bardzo wdzięczna. To pewnie wiesz, lub domyślasz się, w końcu dziękuję czytelnikom za komentarze. Ale myślę, że nie wiesz, jak bardzo jestem wdzięczna każdej osoba, która postanowiła się tutaj zatrzymać, choćby na chwilę. Która kliknęła w tekst, albo ikonkę „lubię”. Która udostępniła obrazek, czy tekst, a być może nawet postanowiła włączyć się do tematu poprzez swój komentarz. Za każdym razem, kiedy na mojej skrzynce pocztowej znajduję wiadomość, że ktoś z Was coś zrobił, kliknął czy napisał, pierwsza myśl jaką wysyłam takiej osobie to: „Dzięki! Nawet nie wiesz jak bardzo jesteś dla mnie ważna/ważny”. I tak właśnie jest – jesteś dla mnie BARDZO ważna/ważny.
Na tym kończę listę pt.: „Czego jeszcze o mnie nie wiesz”. Na 100% nie wyczerpałam tematu. A niedopowiedzianą resztę może zostawmy na dwusetną rocznicę :-) A póki co, dziękuję Ci bardzo, że zaglądasz na Daj Sobie Spokój, i za każdy tekst, który doczytałeś do końca, lub tylko do połowy :-)
Podobał Ci się ten tekst? Daj znać w komentarzu :-)