Ale na szczęście nie trzeba.
Jak się nie zagłaskać praktyką wdzięczności
Nie mam nic przeciwko wdzięczności, gdybym miała, to nie powstałyby teksty takie jak ten, albo mój kolejny już dziennik wdzięczności, który regularnie uzupełniam. Popieram, korzystam, zachęcam. Jednak zanim dasz nura w praktykę wdzięczności, weź pod uwagę kilka spraw, po to żebyś się przez przypadek tą wdzięcznością nie zagłaskała do granic wytrzymałości.
Można być wdzięcznym i nie czuć się dobrze
Stosunkowo niedawno świat rozwoju i tzw. self-help odnotował napływ informacji dotyczących dobrodziejstw wdzięczności. Że praktyka wdzięczności na przykład: podnosi odporność, poprawia jakość snu, wyrównuje ciśnienie, zmniejsza poczucie samotności, zwiększa empatię, optymizm, pozytywne myślenie i pomaga lepiej radzić sobie ze stresem.
Wszystko świetnie. Jednak czytając o takich wynikach badań, może zrodzić się w naszych głowach przekonanie, że wdzięczność to magiczny eliksir na całe zło. Wystarczy że pomyślę sobie (a jeszcze lepiej wypiszę sobie), za co jestem dziś wdzięczna, a poprawa nastroju i zdrowia gwarantowana. Owszem, można tak pomyśleć.
Jednak tak to nie działa. Bo praktyka wdzięczności to nie przycisk włącz/wyłącz. Można być wdzięcznym i jednocześnie nie czuć się jak w niebie, nie czuć wielkiej szczęśliwości, nie mieć wrażenia, że nagle wszystko już wspaniałe się poukładało.
Więc jeśli praktykujesz wdzięczność na jakikolwiek sposób, a mimo to nie zawsze czujesz wielką poprawę nastroju, wiedz że to normalne. To po prostu kolejna praktyka, i jak każda (wdzięczność, mindfulness, plecenie koszy wiklinowych) czasem daje lepsze, czasem gorsze efekty, a czasem nie daje żadnych.
Nie przejmuj się, i przede wszystkim nie rezygnuj. Nie każdego dnia wdzięczność będzie tak samo wyglądać i nie każdego przyniesie takie same efekty. Norma.
Można być wdzięcznym za coś niedobrego
Dziennik wdzięczności często kojarzymy z rejestrem pięknych i przyjemnych doświadczeń:
- „Jestem wdzięczna za moje wygodne łóżko.”
- „Jestem wdzięczna za przepyszny obiad w ciekawym towarzystwie.”
- „Jestem wdzięczna za słoneczny spacer z psem po lesie.”
Oczywiście to świetne i bardzo uzasadnione powody do wdzięczności (z resztą wyjęłam je żywcem z mojego dziennika). Jednak wdzięczność to coś więcej niż docenianie cudowności.
Wdzięczność to także umiejętność dostrzegania głębi doświadczeń, które nie są zbyt przyjemne albo piękne. Dlatego można być wdzięcznym za coś niedobrego. A przynajmniej za coś, co w pierwszym momencie i na pierwszy rzut oka wydawało się niedobre.
Praktyka wdzięczności uczy, żeby oprócz cudowności tego świata, doceniać także trudności, problemy, smutki i inne ciężkie chwile. Które często, zwłaszcza z perspektywy czasu, potrafią odsłonić swoje drugie i cenne dno. Praktyka wdzięczność pomaga je dostrzec.
Można nie chcieć być wdzięcznym
Uwielbiam pomarańcze, jednak nie jem ich zawsze i wszędzie, mimo że są zdrowe, smaczne i przepięknie pachną. Podobne uczucia żywię do wdzięczności, uważam że to zdrowa i piękna praktyka, a jednak nie każdego dnia i nie w każdej minucie chcę i dam radę być wdzięczna.
Żeby wdzięczność płynęła szczerze z głębi istoty, którą jesteś, czasami potrzebujesz od niej odpocząć. To są te dni, kiedy jest po prostu za wcześnie na wdzięczność – nie wymuszaj jej na sobie. Albo kiedy nie przychodzi Ci nic do głowy, za co mogłabyś podziękować – daj sobie spokój. Albo kiedy dzień Ci tak dopiekł, że nie dasz rady nawet pomyśleć, za co jesteś wdzięczna – daj prawo do wymemłanego marudzenia.
Czasami pomożesz sobie o wiele bardziej, jeśli zrobisz przerwę w treningach. Tak jak i w jeździe na rolkach albo rzutach oszczepem, tak i we wdzięczności.
Nie maltretuj siebie wdzięcznością. Pozwól, żeby mądre wnioski i lekcje przyszły do Ciebie same, nie wymuszaj ich na sobie. Daj sobie odetchnąć, nawet od swojego dziennika wdzięczności.
Nie musi być codziennie i nie może być raz w życiu
Sonja Lyubomirsky (psycholog, wykładowca, autorka książek, polecam!) na podstawie swoich badań stwierdziła, że żeby praktyka taka jak dziennik wdzięczności przynosiła korzyści, nie może być prowadzona każdego dnia.
Musi być rzadziej. Ponieważ nasz umysł szybko przyzwyczaja się do dobrego, więc jeśli codziennie będziesz mu przypominać o tym, za co jesteś wdzięczna, pomyśli sobie, że to norma. Twoja wdzięczność straci na mocy, bo de facto przestaniesz doceniać to, co masz. A to, za co dziękujesz, Twojemu umysłowi po prostu się opatrzy.
Dlatego jeśli nie masz dziś sił, albo nie przychodzi Ci nic do głowy, za co mogłabyś podziękować – świetnie, wróć do praktyki za dzień, albo za dwa. Jednocześnie, praktyka to nadal praktyka. Nie musi być codzienna, ale, żeby można było ją nazwać praktyką, musi być regularna.
Zatem jednostkowe wypady na wyspę wdzięczności za dużo Ci nie dadzą. Choć z drugiej strony, nie zacznij się tam budować. Najlepiej po prostu odwiedzaj ją regularnie.
Oto moje dzisiejsze wskazówki, jeśli chodzi o wdzięczność. Daj znać, czy prowadzisz praktykę wdzięczności i jak ona wygląda i co Ci daje.