Osobiście nie zgadzam się, ani nie wierzę, że jest to cecha narodowa jedynie Polaków. Polska nie jest egzotyczną wyspą na mapie świata, którą zamieszkują zazdrośni ludzie. Prawda jest taka, że zarówno Polacy, jak i wszyscy ludzie na świecie, zazdroszczą czegoś innym. Nie zawsze, i nie w każdej chwili, ale od czasu do czasu zdarza się to każdemu. Jedni radzą sobie z tym uczuciem lepiej, inni gorzej. Niektórzy potrafią przyjąć do wiadomości, że w danej chwili przemawia przez nich zazdrość i starają się zrobić z tej cytryny lemoniadę. Dla innych to trudny temat, na którym najczęściej łamią sobie zęby.
Jak to zazwyczaj bywa na Daj Sobie Spokój, chciałabym temat wydobyć na światło dzienne, abyś się z nim zapoznał i dobrze go zrozumiał. Nie po to, by nie doświadczyć już nigdy uczucia zazdrości, ale po to, by odczytać wiadomość zamkniętą w butelce z etykietą: „zazdroszczę”, i zrozumieć, że wcale nie jest ona taka zła.
Kiedy dotyka Cię zazdrość
Wyobraź sobie pewną osobę. Ma wspaniałą rodzinę, zdrowe i wysportowane ciało, satysfakcjonującą pracę, duży dom, drogi samochód (a może i dwa), pokaźne oszczędności na koncie, bujne życie towarzyskie. Jest kreatywna, uzdolniona artystycznie, albo w jakikolwiek inny sposób przejawia Twoją definicję sukcesu. Ktoś Ci ją przedstawia, rozmawiacie, a Ty nie możesz przestać obsesyjnie badać każdego szczegółu jej wyglądu, aparycji, słownictwa, sposobu myślenia. „Jak ona to robi i dlaczego ja tak nie potrafię?” – pojawiają się w Twojej głowie mniej lub bardziej rozbudowane komentarze. Szybko orientujesz się, że Twój umysł ogarnia zazdrość. Kiedy spotkanie dawno dobiegło końca, Ty nie możesz otrząsnąć się z goryczy porównań i nieciekawego bilansu, jaki na ich skutek powstał. Masz zatruty wieczór, tydzień, a może i dłużej.
Ciemna strona zazdrości
Niestety nie każdy dysponuje wystarczającą siłą (i wiedzą), by poradzić sobie z uczuciem zazdrości. Wtedy pomiędzy własnymi porażkami, a sukcesami innych ludzi tworzy się tak głęboka przepaść, że przerzucenie między nimi pomostu wydaje się niemożliwe. Czasami w takiej sytuacji można zaobserwować mało etyczne i nieciekawe „rozwiązanie problemu” – pociągnięcie innych za sobą na dno, podstawianie nogi, czy podłożenie świni. Chulaj dusza, nagle wszystkie chwyty dozwolone, tylko po to, by móc innych sprowadzić na swój niższy poziom, i żeby samemu poczuć się przez chwilę trochę lepiej. Zazdrość w pełnej odsłonie z pedałem gazu wciśniętym do dechy, nie ma co. Niestety czasami i tak bywa.
Przerzuć pomost nad przepaścią
Na szczęście jest druga, jaśniejsza strona zazdrości, i to na niej proponuję skoncentrować się najbardziej.
Zasada fizyki która mówi, że przeciwieństwa się przyciągają, w przypadku ludzi rzadko się sprawdza. Jeśli relacja między dwoma osobami ma być głęboka i szczera, potrzebne są podobieństwa, na których ją zbudujemy, to właśnie one, a nie różnice, przyciągają ludzi do siebie. Osoby dające Ci powody do zazdrości, to ludzie, w których jest coś, co Cię do nich przyciąga. I są to właśnie podobieństwa. Zamiast zastanawiać się, jak wiele was dzieli, pomyśl o podobieństwach, które was łączą.
- Może chcesz tego samego?
- Może wyznajesz podobne wartości?
- Może wyznaczyłeś sobie podobne cele?
Odpowiedzi na takie pytania odwracają zazdrość na drugą – i jak sądzę – lepszą stronę. To świetne źródło informacji o sobie. Jeśli boli mnie zdrowy tryb życia koleżanki, to zapewne sama chcę popracować nad swoją kondycją fizyczną. Jeśli kłuje mnie w oczy zdjęcie znajomego na szczycie Kilimandżaro, to pewnie dlatego, że podobne chcę mieć w swoim albumie. Jeśli zaś nie wzrusza mnie fakt, że sąsiad kupił nowe, luksusowe auto, jest to dla mnie informacja, że posiadanie takiego samochodu nie jest moją wartością ani celem. Zidentyfikowanie zazdrości i złapanie jej na gorącym uczynku podpowiada, co dla Ciebie ważne, a co nie. To niesłychanie cenna wiedza. Chodzące powody do zazdrości to wartościowe osoby w naszym życiu, dlatego powinniśmy im dziękować za pomoc we wskazaniu kierunku własnego rozwoju, a nie podstawiać im nogę :-)
Pierwszy scenariusz zapowiada obniżenie lotów każdej osoby z otoczenia, gdzie wszyscy są tak samo zdołowani, zniechęceni i kiepscy w tym, co robią. Pomyśl, czy na pewno chcesz zdobywać takie grono przyjaciół i znajomych? Czy w takim środowisku chcesz żyć na co dzień?
Drugi scenariusz to biegunowe przeciwieństwo. Szybko orientujesz się, że to co czujesz, to zazdrość. Ale zamiast spiskować i knuć, powstrzymujesz swoje destrukcyjne zamiary i obierasz przeciwny kierunek. Zamiast pociągać innych za sobą na dno, wolisz by inni pociągnęli Ciebie za sobą w górę. Przepaść jest ta sama, ale kierunek myślenia odwrotny. Dajesz sobie szansę na życie wśród osób, którym zależy, które mają motywację, pozytywną energię, chęci i chrapkę na radosne i pogodne życie.
To jasne, że przyznać się do słabości i błędów nie jest łatwo, ale nagroda, która za tym idzie, rekompensuje każdą gorycz i wstyd. Możesz kogoś takiego poprosić wprost o wskazówki, konkretne informacje. Albo możesz po prostu go obserwować, zwrócić uwagę na to w jaki sposób rozmawia, wyraża się, traktuje bliskich, jak podchodzi do porażek, jak pracuje. Takim sposobem zazdrość znowu przemienisz w źródło wiedzy, której bardzo potrzebujesz do własnych celów.
Zazdrość to odczucie bardzo ludzkie, i używane świadomie – bardzo pozytywne. To sygnały dymne, które sami do siebie wysyłamy. Kiedy nauczysz się odczytywać ich głębsze znaczenie, zazdrość zamieni się w atut. W ten sposób łatwiej żyje się z ludźmi, zwłaszcza z tymi, którzy prześcignęli nas w różnych konkurencjach.
Ale przede wszystkim: przechodząc na jasną stronę zazdrości, lepiej żyje się z samym sobą.
Podobał Ci się ten tekst? Daj znać w komentarzu :-)