„W życiu ważne są trzy rzeczy, po pierwsze życzliwość, po drugie życzliwość i po trzecie życzliwość.”
Ostatnio stanęło na punkcie ósmym (o tutaj), więc dziś zaczynamy od dziewiątki.
Nie myśl o autoempatii zero-jedynkowo
Autoempatia to nie jest coś, co albo masz, albo nie. Troski o siebie człowiek się uczy jak umiejętności pisania czy jeżdżenia rowerem. A podstawa to powtórki i nie zrażanie się błędami.
Z tego właśnie powodu troska o siebie wcale nie wygląda jak wrodzona umiejętność, a raczej przypomina dużo drobniutkich decyzji, które podejmujesz wielokrotnie każdego dnia.
Bo dosłownie w każdej chwili możesz zdecydować, czy:
- zjesz coś zdrowego i lekkiego, czy nie,
- wypijesz kawę, przez którą ręce Ci się trzęsą, czy nie,
- przejdziesz się na spacer, czy nie,
- dokończysz swój plan działania, czy nie,
- głośno wypowiesz swoją opinię, czy nie,
- pójdziesz wcześniej spać, czy nie.
Okazje do tego, żeby ćwiczyć troskę o siebie pojawiają się bez przerwy, dosłownie każdego dnia. Nie musisz oczywiście wykorzystać w 100% każdej z nich. A kiedy zdecydujesz się którąś z nich wykorzystać, nie musi Ci się udać za każdym razem. Warto jednak mieć świadomość, że nadarzają się tak często, i są w zasięgu ręki.
Bo troska o siebie to umiejętność, i jak każdą inną – tę też trzeba ćwiczyć. Jasne, że początki bywają trudne, ale na szczęście z każdą powtórką idzie coraz lepiej.
Solidnie popracuj nad wyciszaniem samokrytyki
Kiedy nie masz sił ani motywacji, samokrytyka Ci ich nie doda.
Kiedy jesteś zagubiony i nie wiesz co dalej począć, samokrytyka nie wskaże Ci drogi.
Kiedy masz kiepski dzień i nic Ci nie idzie – samokrytyka Cię nie pocieszy.
Kiedy potrzebujesz ciepła i wsparcia – samokrytyka nie stanie u Twojego boku.
Kiedy potkniesz się i upadniesz – samokrytyka nie pomoże Ci się podnieść.
Bo samokrytyka to nie jest przyjaciel. To wróg, którego dobrze znasz i z którym widujesz się regularnie od wielu lat – i tylko dlatego nie wydaje się taki straszny. A jednak odbiera Ci siły, umniejsza Twoją pewność siebie, każde porównywać się do innych i wątpić w siebie, nie pozwala cieszyć się z sukcesów, nakazuje perfekcję, w trudnych momentach okrada z resztek sił i wymaga bóg wie czego. Nie daje wsparcia, ciepła, nie uspokaja, nie pomaga zagoić ran.
Dlatego – jeśli chcesz zatroszczyć się o siebie – zacznij od wyciszania, podważania i detronizacji tego krytycznego głosu z wewnątrz. Ok, wiem że to niełatwe zadanie. (Oj wiem.) Jednak w takich chwilach ostatnie, czego potrzebujesz, to krytyki od samego siebie.
Zatrudnij na stałe wewnętrznego obrońcę
Z wewnętrznym krytykiem nie ma problemu, nie trzeba go szukać, ani zatrudniać – on zjawia się sam. I z niesmacznie dużym entuzjazmem przystępuje do swoich obowiązków. Krytykuje wszystko, nawet sukces i przepiękny dzień. To nie stanowi dla niego problemu.
Właśnie dlatego w ramach troski i życzliwości wobec siebie – oprócz wyciszania samokrytyki, dodatkowo porozglądaj się w swoim umyśle i sercu za swoim wewnętrznym adwokatem.
Czyli za takim głosem, który by Cię bronił, zawsze trzymał Twojej strony, odpierał ataki krytyka, ochraniał Twoje poczucie własnej wartości, i wstawiał się za Tobą.
A niby dlaczego masz przejść przez życie słuchając tylko jednej strony tej całej historii? Choćby dla przyzwoitości warto wysłuchać też i tej drugiej.
Kiedy usłyszysz krytyczny głos, pomyśl, co w podobnej sytuacji powiedziałby Twój wewnętrzny adwokat? Co by Ci doradził? Jak by porozmawiał z krytykiem? Jak wyglądałaby cała sytuacja z jego punktu widzenia?
Nie wiesz jak? Zacznij od przeczytania tych tekstów (lub choćby jednego):
Rozpieszczaj się, choć trochę
Zacznij siebie rozpieszczać. I tu ważne rozróżnienie: nagrody dostajesz za wysiłek; rozpieszczasz siebie bez żadnego powodu.
Ot tak, spontanicznie, od czasu do czasu, nieregularnie i fikuśnie. Okraszaj swój dzień, tydzień, miesiąc i rok niespodziankami, pozytywnymi planami, lub całkowicie niespodziewanymi drobiazgami.
Po co? A no po to, żeby poprawić sobie humor, upozytywnić dzień, dodać sobie sił i powodów do uśmiechu. Pozytywne emocje, jakie wskrzeszasz sam w sobie, poprawią Twoją produktywności, otworzą oczy na nowe możliwości i strategie radzenia sobie z problemami oraz ze stresem.
Jak? A to już wolna wola, wszystko zależy od Ciebie i od tego, czym w Twoim świecie jest rozpieszczanie: kawiarnia, film, książka, spacer, spotkanie, rower, zwierzak, muzyka, krzyżówka, majsterkowanie, kąpiel, drzemka, sudoku, szydełko? Wybieraj i przebieraj.
A jeśli chcesz przejrzeć pierwsze trzy części tego mini-cyklu (świetny pomysł!) to proszę Cię bardzo, oto i one:
- „Jak zatroszczyć się o siebie – 12 podpowiedzi, część I”
- „Jak zatroszczyć się o siebie – 12 podpowiedzi, część II”
- „Jak zatroszczyć się o siebie – 12 podpowiedzi, część III”
Napisz w komentarzu, który z tych 4 punktów przyda Ci się najbardziej na Twoim obecnym etapie troski o siebie?