Dlatego warto zawczasu przyszykować sobie zestaw narzędzi, które pomogą trudne sprawy zamienić w „możliwe do wykonania”.
Oto, co może Ci się przydać, kiedy złapiesz się na myśleniu „ale to trudne, nie wiem czy dam radę”.
Motywacja
Jeśli zabierasz się do jakiegoś zadania (zwłaszcza do takiego, na którym Ci zależy) jakbyś chciał a nie mógł, spróbuj może najpierw od tego ćwiczenia:
Ulep swoje własne „dlaczego”, czyli stwórz takie jedno konkretne, pytanie, które będzie Ci przypominać i motywować Ciebie do wykonania tego trudnego zadania. Nie idzie zbyt łatwo to lepienie? Ok, w takim razie spróbuj odpowiedzieć sobie na poniższe pytania. Myślę, że pomogą Ci w odnalezieniu Twojego własnego „dlaczego”:
Jakie konkretne korzyści płyną z wykonania tego trudnego zadania?
Dlaczego nie warto odwlekać tego w nieskończoność?
Jaką pozytywną zmianę odczujesz na własnej skórze, jeśli zrobisz tę trudną rzecz?
Jakie pozytywne zmiany odczują osoby, na których Ci zależy, z którymi żyjesz blisko?
Przemyśl, zastanów się, przetraw, a kiedy już odnajdziesz swoje własne motywujące „dlaczego”, napisz je wszędzie, gdzie się tylko da: na pulpicie komputera, komórki, na lodówce, na lustrze, na ścianie, na świeżo wypranym obrusie.
A teraz (to już będzie proste, w końcu ciężko nie zwrócić uwagi na wielki napis na ścianie) kilka, a jak trzeba to i kilkadziesiąt razy dziennie przypominaj sobie, DLACZEGO jednak dobrze zrobić tę trudną rzecz, dlaczego nie warto jej odwlekać i dlaczego zależy Ci na wykonaniu tego ważnego dla Ciebie zadania.
Ciekawość
Nie wiesz, czy dasz radę wykonać to zadanie? Włącz tryb „chcę zobaczyć, co się stanie, kiedy…” Tak z ciekawości. Wyobraź sobie, co się stanie, kiedy:
Nie poddasz się mimo strachu i stresu.
Powiesz sobie coś bardzo wspierającego.
Tym razem w ogóle siebie nie skrytykujesz.
Zrobisz dla Ciebie ten olbrzymi i wymagający odwagi krok.
Pójdziesz inną drogą niż ta, którą cała Twoja rodzina zawsze chodziła.
Będziesz dla siebie cierpliwym i wspierającym przyjacielem.
Zamiast straszyć siebie zdaniem: „muszę to zrobić, bo inaczej będzie porażka”, powiedz sobie: „ciekawe, co się stanie, kiedy tym razem nie zrezygnuję i powoli, ale jednak, będę ciągle iść do przodu”.
Prawda, że z tej perspektywy to wygląda o wiele mniej strasznie?
Rozprostowanie kości
Kiedy robisz coś trudnego fizycznie (na przykład w moim przypadku – pompkę) to Twoje ciało się napina. Kiedy robisz coś trudnego psychicznie, dzieje się podobnie. Twoje ciało też się napina. Twój oddech robi się krótki i płytki. Mięśnie drętwieją i bolą, zwłaszcza te w okolicach ramion i szyi. Żołądek się kurczy. Ciśnienie skacze. Kropelki potu błyszczą na czole. Dzieje się też wiele, wiele innych rzeczy, których może nie widzisz ani nie czujesz w pierwszym momencie.
I teraz uwaga, idzie ważne: trudne rzeczy mają to do siebie, że często trwają dłużej niż godzinkę (właśnie dlatego są trudne).
Robiłeś kiedyś pompki dłużej niż godzinkę? Ja też nie, ale wyobrażam sobie, że to musi boleć. Tak samo jak pisanie o traumach z dzieciństwa przez godzinkę, albo nie palenie papierosów przez godzinkę i dłużej (kiedy właśnie próbujesz rzucić).
Dlatego regularnie dawaj sobie trochę luzu. Rób przerwy na rozprostowanie kości. Poproś kogoś o masaż ramion. Wyjdź na powietrze, żeby wziąć kilka spokojnych oddechów. Powyginaj kręgosłup w te i wewte. W ten sposób nie skumulujesz wszystkich trudów w swoim ciele. A przez to trudne stanie się nieco łatwiejsze.
Narracja
Nic tak nie potrafi ułatwić bądź utrudnić już i tak trudnego zadania jak narracja w Twojej głowie.
Od tego, jak nazwiesz to zadanie, zależy naprawdę olbrzymia część powodzenia całego przedsięwzięcia. Słowa, które do siebie mówisz, mają na Ciebie olbrzymi wpływ i potrafią Cię zmobilizować, albo wręcz odwrotnie – całkowicie odebrać siły.
Sam zobacz, jakbyś się czuł, gdybyś do siebie powiedział: „Stresuję się. To pewnie dlatego, że coś robię źle.”, a jak, kiedy mówisz: „Stresuję się. To dlatego, że robię coś trudnego i wartościowego.”
Albo inny prosty przykład: „Rzucam palenie, bo wiem, że powinienem.” vs „Rzucam palenie, bo lubię i szanuję siebie.”
Druga wersja jest zdecydowanie bardziej budująca i motywująca, prawda? Narracja ma znaczenie w wielu sytuacjach. W powieściach, filmach, ale przede wszystkim ta w naszych głowach.
I teraz tak: są dwa etapy, o których warto pamiętać, żeby narracja Ci pomagała a nie wchodziła w szkodę:
Przyłapujesz siebie na tym, że Twoja obecna narracja nie za bardzo Ci pomaga, czyli mówiąc inaczej: łapiesz się na tym, jak samokrytyką odbierasz sobie i tak już wymęczone siły. Obserwujesz, że to się dzieje. Zdajesz sobie sprawę, że właśnie to robisz. Reflektujesz się.
Zaczynasz powoli i cierpliwie zmieniać te słowa na takie, które byś chciał usłyszeć od przyjaciela, do którego właśnie przyszedłeś, żeby mu się wypłakać w mankiet. Czyli może tu na przykład paść: „Najprawdopodobniej będę się stresować, ale nadal, mimo to, mogę wiele zrobić.” „Mogę się stresować, a i tak dam sobie radę z tą sytuacją.” (Wiele innych tego typu ciepłych zdań znajdziesz w ćwiczeniu doczepionym tego tekstu: „Co robić, żeby irracjonalne myśli nie rujnowały Ci życia” .)
Trudne to wszystko, wiem. Ale jest pewne pole do manewru – żeby to, co trudne, nieco sobie ułatwić. Także dlaczego by z tego nie skorzystać?
Koniecznie daj znać, co dla Ciebie jest obecnie trudne? Co trudnego zdecydowałeś się podjąć: zadanie, plan, zmianę, myślenie, mycie naczyń? (Tak tak, znam takich, dla których to wyjątkowo trudne zadanie.)