Ciśnienie od razu skacze, czujesz, że coś w Tobie zaczyna się gotować, aż w końcu nie wytrzymujesz – z całą siłą uderzasz w klakson, otwierasz okno i rzucasz kilka ostrych słów. A co! Niech wszyscy wkoło dowiedzą się, że z Tobą nie ma żartów, a ów mistrz kierownicy niech ma nauczkę na którą zasłużył!
Ty:
Jak on śmie? Czy on wie, komu zajeżdża drogę? Czy zdaje sobie sprawę, że robi to mnie? Czy jest w ogóle świadomy, kogo potraktował w tak brzydki sposób? Jak on mógł?
Z premedytacją wjechał mi prawie pod maskę, ma w nosie poszanowanie dla innych użytkowników ulicy, a tym bardziej przepisy drogowe. To na pewno jeden z tych, którzy idą przez życie z dewizą „ja tutaj jestem najważniejszy”.
Idiota, nie umie się zachować, a w dodatku brak mu podstawowej wiedzy na temat ruchu drogowego. Jakim cudem on zdobył prawo jazdy?
Co to się porobiło z tym światem? Gdzie się podziała ludzka uprzejmość i chęć współpracy? To już dawno nie istnieje. Każdy sobie wilkiem, i każdy podstawia innym nogę…
On:
Facet, który zajechał Ci drogę nie zna Cię i nie ma potrzeby się tego dowiedzieć. W jego oczach jesteś kolejnym samochodem, który jedzie w tym samym kierunku i w tym samym momencie, akurat tą samą drogą co Ty.
Jego cały świat nie obraca się wokół Ciebie i polowania na okazje, żeby Ci dokuczyć. On ma swoje sprawy, swoje życie i zmartwienia.
Istnieje całkiem realna możliwość, że nawet nie jest świadomy, że właśnie komuś zajechał drogę. Przyznaj – znamy to wszyscy – zamyślasz się na chwilę tak, że kompletnie odlatujesz w inny czas i miejsce. Możliwe, że on znajdował się akurat w takim stanie, kiedy zmieniał pas.
O ile faktycznie zajechał Ci drogę, to bardzo możliwe, że miał ku temu powód. Nie znasz jego historii. Nie wiesz dlaczego wsiadł w samochód i dokąd zmierza. Może wraca tak samo jak Ty – z pracy do domu. Ale równie dobrze może jechać do szpitala, bo właśnie zaczął się poród jego pierwszego dziecka. Może jest w drodze na rozmowę kwalifikacyjną do pracy, o której marzył od zawsze. A może właśnie stracił najbliższą osobę w wypadku lotniczym. Tego nie wiesz, bo istnieje nieskończona liczba okoliczności, przez które po prostu mógł się na chwilę zagapić i nie spojrzeć w lusterko wsteczne.
A może jest jeszcze inaczej – może spieszy się tak samo jak Ty, żeby po nużącym i długim dniu zjeść domowy obiad i odetchnąć w fotelu. Widzi, że korek jest niemiłosierny, więc jedyne na co liczy, to uprzejmość innych kierowców. Potrzebuje zmienić pas, ale n-ty z kolei samochód nie ułatwia mu tego manewru. Postanawia więc skorzystać z nieco mniej kulturalnego sposobu, bo wie, że wyłącznie poprzez lekkie wymuszenie uda mu się to zrobić.
W końcu wskakuje na ten pas co trzeba, a jedyne co słyszy to obelgi pod swoim adresem. Myśli sobie: co to się porobiło z tym światem? Gdzie się podziała ludzka uprzejmość i chęć współpracy? To już dawno nie istnieje. Każdy sobie wilkiem, i każdy podstawia innym nogę…
Możliwe, że…
Czy każda z przedstawionych tutaj opcji jest możliwa? Tak. Dla Ciebie, dla niego, jak i każdej innej osoby, która stoi w tym korku i nie może się doczekać, aż dojedzie do celu.
A skoro wszystko to są potencjalne możliwości, to Ty możesz wybrać tę, którą weźmiesz za dobrą monetę. Z całego wachlarza historii i scenariuszy wybierz taką, która według Ciebie będzie prawdziwa.
I tak nie dowiesz się obiektywnej prawdy, bo nie zatrzymacie się na kawę, nie opowiecie sobie swoich biografii, raczej nie zapoznasz się z ludźmi w korku. Każdy pojedzie w swoją stronę i to będzie koniec wspólnej „znajomości”.
I teraz najważniejszy moment
Zanim dokonasz wyboru, zastanów się. Nie działaj pod wypływem zmęczenia, niewyspania, za dużej ilości kaw wypitych podczas całego dnia w pracy, problemów z szefem, niezdanej matury syna i innych spraw, które kłębią się w Twojej głowie i aktywnie oddziałują na Twoją decyzję.
Zastanów się głębiej, ponieważ od tego wyboru zależy to, w jaki sposób przywitasz rodzinę, jak będzie wyglądać rozmowa z nastoletnim dzieckiem, jak będziesz spał tej nocy i z jakim nastawieniem wejdziesz do biura jutro z samego rana.
Jeśli jako jedyną i słuszną opcję wybierzesz scenariusz pt. „zrobił mi na złość, z premedytacją, ten nieokrzesany cham, jakich wiele na tym świecie”, to dopełnisz czarę swojej goryczy. Tym samym przyczynisz się do własnego gorszego nastroju, spadku energii, większego zmęczenia, rozdrażnienia, stresu i frustracji, która i tak już osiągnęła podwyższony poziom.
Jeśli wybierzesz opcję „zagapił się”, znacznie zredukujesz napięcie panujące w Twoim aucie i głowie. Weźmiesz swój stan psychiczny i fizyczny we własne ręce i odpowiedzialność za to, jak się czujesz, co myślisz i co robisz. Dokonasz wyboru, który posadzi Cię za kierownicą nie tylko własnego auta, ale i życia, emocji, myśli i perspektywy, z której oglądasz świat.
„Nie będę frajerem, który daje się wykorzystywać i wciskać przed siebie” – powie cynik. Zastanówmy się, czy na pewno odzyskując kontrolę nad swoimi emocjami, nad tym co myślisz, mówisz i jak reagujesz, faktycznie dajesz się w jakikolwiek sposób wykorzystywać lub manipulować? Załóżmy, że zajechał Ci drogę tylko po to, by Cię rozzłościć. Jeśli stracisz panowanie nad sobą i nad całą sytuacją, wtedy faktycznie dasz się wykorzystać i zmanipulować. Ale czy osiągnie on swój cel, jeśli Ty opanujesz się i z niezmąconym spokojem odjedziesz w swoją stronę?
Możliwości jest zawsze wiele. Tak jak w sytuacji na drodze, tak i w innych, podobnych przypadkach: w sklepie, szkole, pracy, czy w internecie, od Twojej interpretacji zależy, czy popadniesz w złość i frustrację, czy odzyskasz spokój i równowagę. Nie od faktycznego stanu rzeczy, do którego najczęściej i tak nie masz możliwości dotarcia, ale to od Twojej decyzji zależy, jak Twój świat będzie wyglądał.
Niech jedzie w spokoju i uważności.
Niech będzie bezpieczny.
Niech dotrze do celu cały i zdrowy.
Życz mu i sobie szerokiej drogi.
Podobał Ci się ten tekst? Daj znać w komentarzu :-)