Przestań widzieć siłę jako ideał nie z tej ziemi
Często silna osoba kojarzy nam się z kimś, kto:
- nie ma złych dni,
- nigdy się nie zniechęca, nie wątpi i nie frustruje,
- ciężko pracuje nad celami, które zresztą zawsze osiąga,
- nieprzerwanie wierzy w siebie,
- zawsze ma motywację do działania,
- odnajdzie się w każdej trudnej sytuacji.
No! I właśnie tu znajduje się wielki błąd. Bo ten opis nie pasuje do silnej osoby! On pasuje do Jamesa Bonda, Catwoman, Wyrwidęba albo Waligóry.
I nie wiem czy zdradzę jakąś tajemnicę (spoiler alert), ale tak naprawdę tacy ludzie nie istnieją. Nie na tej planecie.
Zejdźmy więc na Ziemię. Tu Superman nie lata między wieżowcami, ale za to nie brakuje:
- wyszczerbionych, acz dopiero co kupionych kubków i talerzy (to zdaje się moja supermoc),
- choróbstw, które zetną z nóg każdego siłacza,
- przeciwności losu nie do przewidzenia,
- czarnych myśli lepkich jak smoła,
- albo osób, które chcą się dowartościować Twoim kosztem.
A w związku z tym, osoba silna to ktoś, kto codziennie radzi sobie z tym całym bałaganem. Czasami lepiej, czasami gorzej, czasami płacze, czasami się z tego śmieje, czasami stawia krok do tyłu, czasami tryska energią i mądrymi pomysłami, czasami wątpi w siebie, czasami musi zrobić sobie przerwę, a czasami odnosi sukcesy, jakie sobie wymarzyła.
Słowo klucz: CZASAMI. Bo bywa różnie.
Grunt, że przeciska się przez te chaszcze i idzie do przodu. A do chodzenia po chaszczach trzeba siły! I dlatego jest silna. Koniec kropka.
(No niezupełnie koniec, ale chciałam, żeby było z przytupem.)
Zauważ, że Twój umysł sam rzuca Ci kłody pod nogi
Więc jeśli obecnie mieszasz siebie z błotem, że źle żyjesz, za jesteś w tyle, że nic nie osiągnąłeś, że nic dobrego Cię nie czeka, i że Twoja siła wewnętrzna przepadła jak kamień w wodę – PROSZĘ CIĘ, zatrzymaj się, weź głęboki oddech i zastanów się, co Ty w tej chwili najlepszego wyprawiasz.
A jeśli nie wiesz co, to ja Ci powiem. (Jeśli wiesz, to i tak Ci powiem.) A więc:
Porównujesz siebie do niemożliwych ideałów (na myśl przychodzi choćby rzeczony James Bond).
Wymuszasz na sobie wygórowane powinności.
Oraz skupiasz się jedynie na swoich brakach, całkowicie lekceważąc swoją wewnętrzną siłę. (Która, tak na marginesie, cały czas jest obecna, i z wysoko uniesioną brwią pyta: „toć wołałeś mnie, przyszłam, jestem, więc o co chodzi?”)
Spokojnie, nie mówię, że tylko Ty tak masz. Wszyscy tak mają. (Żebyś wiedział, ile razy pisząc moje teksty pojawia mi się w głowie: „no przecież ja nie umiem pisać, może powinnam w ogóle zrezygnować?”.)
I niestety znacznie utrudniamy sobie całe to przeciskanie się przez chaszcze życia, powtarzając sobie: „nie jestem silny, powinienem być, ale nie jestem silny, jaka szkoda, że nie jestem silny”. I tak w kółko.
Nasz umysł potrafi samemu sobie rzucać kłody pod nogi. Pozostaje tylko pytanie, co z tym wszystkim zrobić?
Jak przejrzeć na oczy i zaakceptować fakt, że jesteś silną osobą już teraz
Owszem, potrafimy skomplikować sobie życie, ale na szczęście potrafimy też zrobić coś innego – zreflektować się i złapać swój umysł na gorącym uczynku.
Potrafisz zauważyć te niepomocne interpretacje, podrapać się w głowę i zapytać siebie: „czekaj, czekaj, co ja tak właściwie do siebie wygaduję?” A z odrobiną chęci albo/i pomocy z zewnątrz (polecam się, a jakbyś nie wiedział gdzie mnie znaleźć to: dajsobiespokoj.pl, jakbyś wiedział to nadal: dajsobiespokoj.pl) powolutku przestaniesz wiercić dziury we własnym brzuchu. Dzięki czemu przejrzysz na oczy i zauważysz, że jesteś silną osobą już teraz.
Jednak żeby tak się stało, potrzebujesz lepszej definicji silnej osoby niż ta z Jamesem Bondem i ferajną. Proszę Cię bardzo oto i ona. Stoi na 3 filarach:
Zacznijmy od najtrudniejszego – od tego, że Twoja siła już jest w Tobie.
Odklej nos od szyby i nie wypatruj jej gdzieś zza siedmiu gór i siedmiu mórz, bo ona już tu jest. Jesteś silną osobą, bo przeszedłeś przez wiele chaszczy. To jest pewnik. I jakby ktoś się pytał – nadal żyjesz, nadal oddychasz, przetrwałeś nawet te najgorsze dni!
Jedyne, co stoi pod znakiem zapytania, to Twoja pamięć. Bo zdaje się, że o swojej sile zapominasz nagminnie. Tracisz tę ważną kwestię z radarów. Znika Ci z pola widzenia. To nie znaczy, że jej nie ma, to tylko Twoje radary szwankują, a te można naprawić.
Przełażąc przez chaszcze, troszkę się poharatasz.
Trochę się odrapiesz, skaleczysz, może będziesz musiał się czasami cofnąć, żeby iść dalej, albo zmienić wcześniej zaplanowaną ścieżkę. Czasami wpadniesz do jakiegoś dołka, o którym nie wiedziałeś że istnieje, a potem trzeba będzie się z niego wygramolić, a przy okazji i pobać się trochę, pofrustrować, i nieco ubrudzić.
To normalne! Twoje rany nie świadczą o tym, że brak Ci siły. Wręcz przeciwnie, są dowodem na to, że idziesz do przodu, mimo że nie jest łatwo! A to, że czasem trzeba się zatrzymać i zalepić skaleczenia plajsterkami – cóż, trzeba to wpisać w koszty.
Tak po prostu jest. Będziesz wątpić, frustrować się i potykać. Nie oczekuj od siebie, ani nie obiecuj sobie, że od jutra zero zwątpień.
Lepiej wyobraź sobie, że siła i dyskomfort to wyjątkowo udana para. Nigdzie się bez siebie nie ruszają. Tak jak papużki nierozłączki, zawsze chodzą parami. Nie da się ich rozdzielić. (A i tak naprawdę wcale nie trzeba.)
Jeśli twierdzisz, że to dla Ciebie za dużo, za trudno, i że nie dasz rady – kochanieńki, nie takie rzeczy żeś robił!
Nie mówię Ci o niczym, czego byś już nie znał. Od dawna torujesz swoją drogę przez chaszcze. Przypomnij sobie 5 albo choćby 3 poważnej wagi kryzysy, które przeszedłeś, pokonałeś albo przetrwałeś.
Dałeś radę. Nie przez czysty przypadek, (cosik za dużo by było tych przypadków) i nie dlatego, że ktoś Cię wyręczył, albo manna Ci spadła z nieba. Dałeś radę dzięki sobie i swojej wewnętrznej sile.
Więc kiedy Twój umysł Ci powtarza, jak to bardzo źle się wszystkie sprawy mają, podsuwaj mu pod nos te przykłady, przypominaj, że życie na tej planecie wcale nie należy do łatwych, a mimo to Ty dajesz radę.
Wiem, że powtarzam się, bo na tej stronie często Ci mówię takie rzeczy, jak te wyżej – ale powiem jeszcze raz, a i sto razy jak trzeba będzie, bo właśnie o tych najważniejszych jakoś zapominamy najłatwiej.
P.S. Ten tekst napisałam sama do siebie w pewien wyjątkowo kiepski dzień. Nie pomogła joga (dziwne, przeważnie pomaga), nie pomogła mądra książka, ani telefon do przyjaciela. Jedyne co mi przyszło do głowy to usiąść i napisać kilka wspierających słów, jakbym je pisała do kogoś bliskiego. Czy pomogło? – Ty mi powiedz. Bo pomyślałam, że nie będę tego tekstu zamykać w szufladzie. Podszlifowałam składnię i interpunkcję (na tyle na ile potrafię) z nadzieją, że akurat Ci się przyda, albo komuś kogo znasz i komu udostępnisz. No i jak? Pomogło? (Mam nadzieję, że choć kapkę.)
A jeśli nie pomogło, to może zajrzyj jeszcze tu:
- „4 dowody na to, że masz o wiele więcej wewnętrznej siły niż sądzisz”
- „8 dowodów, że idziesz w dobrym kierunku, nawet jeśli wydaje Ci się, że stoisz w miejscu”
- „14 zaskakujących oznak, że idziesz w dobrym kierunku, nawet jeśli wydaje Ci się, że jest inaczej”
Podobał Ci się ten tekst? Daj znać w komentarzu :-)