Pewnie znasz tę opowiastkę. Ja słyszałam ją co najmniej kilkadziesiąt razy. I choć jest bardzo obrazowa i przemawiająca, to do tej pory trzymałam się od niej z daleka. „Bo pewnie każdy o niej słyszał, więc nie ma potrzeby Emilko, żebyś i ty ją powtarzała.“ – tak myślałam do dziś. Do momentu, w którym owe wilki skojarzyły mi się z naszym autonomicznym układem nerwowym (czyli tym, który zawiaduje oddychaniem, biciem serca itp.).
A jak? Otóż tak:
W każdym z nas są dwa takie wilki
Pierwszy z nich nazywa się parasympatyczny i jest jednym z dwóch odgałęzień autonomicznego układu nerwowego. To on nam pomaga, wspiera i dodaje sił. Jest odpowiedzialny za regenerację organizmu i pilnuje, żebyśmy dobrze się wysypiali. I chociaż nazywa się dość enigmatycznie, to jak widzisz, odwala kawał dobrej, wszystkim potrzebnej, roboty.
Drugi, zwany sympatycznym, jest pozostałą częscią autonomicznego układu nerwowego. I pomimo swojej nazwy wcale nie jest taki łagodny. Wręcz przeciwnie, napięty i ciągle w pogotowiu, konsumuje duże ilości energii.
Choć opowieść o wilkach sugeruje, że karmiąc jednego z nich, nie dajesz drugiemu szans na przeżycie, to jednak przy dwóch układach nerwowych jest nieco inaczej.
Oba zawsze są z nami, zawsze działają i zawsze są aktywne. I bardzo dobrze – bo oba są niesłychanie potrzebne. Ale, jak to w watahach psowatych bywa – któryś z nich zawsze musi dominować.
I o tę właśnie dominację – a dokładnie mówiąc: o kontrolę – będzie nam się rozchodzić.
Masz więc w sobie dwa wilki.
Wilk spokoju – układ parasympatyczny i wilk aktywności – układ sympatyczny.
Ten, co się relaksuje i ten, co napina.
Ten, co skupia się do wewnątrz, i ten, co na zewnątrz.
Ten, co wycisza i ten, co pobudza.
Ten, co rozluźnia mięśnie, i ten, co je zaciska.
Ten, co robi wydech i ten, co robi wdech.
Ten, co naciska hamulec i ten, co wciska pedał gazu.
I najważniejsze: ten, co regeneruje i odpoczywa, oraz ten, co ucieka i walczy.
Oba są tak samo potrzebne i konieczne do życia. I oba, jeśli stracisz nad nimi kontrolę, pozostawione same sobie, zjedzą Ci kapcie, kanapę i nogę od stołu.
Dlatego, jeśli zależy Ci na pozycji przywódcy Twojego małego stadka – musisz wziąć sprawy we własne ręce. Twoje domowe wilki bardzo się z tego ucieszą i z radością będą pracowały dla Twojego dobra.
No to zaczynamy trening
Po pierwsze, w przypadku każdego zwierzęcia, które chcesz nauczyć posłuszeństwa – najpierw warto je dobrze poznać. Dowiedzieć się na jakich zasadach funkcjonuje, jaki ma tryb życia i czym się charakteryzuje.
Pozwól zatem, że Ci je lepiej przedstawię, oto Twoje wilki:
Wilk spokoju – układ parasympatyczny
To część Ciebie, która jest mistrzem relaksacji. To ona odpręża mięśnie i wydycha powietrze z płuc, wydając z siebie długie przepełnione ulgą: „pufff….” To ona śpi, odpoczywa, regenerując w ten sposób Twoje ciało i umysł, i przywracając Cię do stanu równowagi. Tak, tak, Ty i każdy z nas, mamy mistrza spokoju i równowagi w sobie. I wcale nie trzeba go szukać gdzieś na zewnątrz.
Wilk aktywności – układ sympatyczny
W każdym z nas drzemie także mistrz pobudzenia. To on mobilizuje Cię w mgnieniu oka, jest gotowy do ucieczki lub walki. Napina mięśnie, rozszerza źrenice, przyspiesza tętno i oddech. Spina, napina i gotuje do działania. Nieoceniony w razie zagrożeń.
Ty jako przywódca stada
Jako trener swoich dzikich piesków, to Ty decydujesz, kiedy i po co aktywować pierwszego, lub drugiego wilka. To także Twoje zadanie dopilnować, żeby ani jeden, ani drugi, nie wlazł Ci na głowę, kiedy akurat okoliczności do tego zachęcają.
Założę się, że nikt Ciebie nigdy nie uczył, jak się zdenerwować, albo jak się stresować. Wilk aktywacji dobrze wie co robić bez żadnych lekcji. Trzęsie Twoimi rękoma, drży głosem, bije mocno sercem i odbiera Ci dech z piersi. Dlatego tego wilka podkarmiać nie trzeba. On sam sobie daje radę.
Paradoksalnie, to właśnie na nim najczęściej skupiamy uwagę. „Taki jestem zestresowany”, „Nerwy mnie ponoszą”, „Ale się zdenerwowałem!”, „Ta moja praca jest stresująca” – i wilk aktywności dokarmiony, już działa, robi swoje. Wchodzi Ci na głowę, a Ty go jeszcze głaszczesz.
Czas na równowagę
I czas też na to, by wezwać na pomoc wilka spokoju. Zauważyć i dokarmić go pokaźną michą jedzenia dobrej jakości. Poświęcić mu czas, za co on zadba o Twój spokój i ukoi Twoje nerwy.
Ale jak to zrobić?
Poprzez układ parasympatyczny. To on nas uspokaja, odpręża, koi i regeneruje, a więc to jego trzeba jak najczęściej pobudzać do działania. W końcu to ta część Ciebie, która jest ekspertem od relaksu. Dlatego to do niego trzeba się zwrócić, zwłaszcza kiedy układ sympatyczny trzyma Cię w garści.
Na szczęście można nauczyć się pobudzać i stymulować wilka aktywności wedle swojej woli. Minęły już dawne czasy kiedy myślano, że nie mamy na niego wpływu.
Otóż mamy. I to zawsze, kiedy tylko nam przyjdzie ochota na odpoczynek.
Przedstawiam Ci 3 sposoby na dokarmienie spokojnego wilka
Oddech
Nie dziwota, że większość (o ile nie wszystkie) kontemplacyjne praktyki świata, kładą tak mocny nacisk na oddech – bo to najlepsze narzędzie do stymulacji układu parasympatycznego. Długie spokojne wdechy, a jeszcze lepiej – wydechy, to wiadomość: „wstawaj, do pracy” wysyłana bezpośrednio dla naszego wewnętrznego wilka spokoju. Jakkolwiek to nazwiesz: medytacją, kontemplacją, duchową praktyką, czy techniką relaksacyjną – będzie miała zbawienny efekt na Twoje nerwy. Uspokoi, zregeneruje siły i ukoi nerwy. Weź głęboki wdech i policz do 3; zatrzymaj się i policzysz do 3; zrób wydech, też na trzy. Powtórz kilka razy.
Mięśnie
Jestem pewna, że miewasz momenty w ciągu dnia, kiedy orientujesz się, że Twoje mięśnie ramion są mocno napięte. Nawet nie pamiętasz, kiedy zacząłeś je napinać, ale po pewnym czasie zauważasz, że podchodzą Ci prawie pod szyję. To dzieło wilka aktywności, czyli układu sympatycznego. I co teraz? Nic takiego. Po prostu ponownie wzywamy eksperta od relaksacji. Wysyłamy mu kolejną wiadomość, tym razem nie za pomocą oddechu, ale mięśni. Poprzez skupienie się na tych, które często napinają się bez naszej wiedzy, tak jak ramiona, język, szczęka, okolic oczu, czy przepona. Świadomie przypomnij sobie o nich i skup na nich swoją uwagę, rozluźniając je. Niech Ci szczęka opadnie, dosłownie. Tak samo przepona, język, powieki i ramiona. Zamknij oczy i wyobraź sobie, że Twoje ciało topnieje jak lód. Pozostań w tym stanie przez dwie minuty.
Serce
Głęboko oddychając i relaksując mięśnie, skieruj uwagę na swoje serce. Czy jesteś w stanie wyczuć jego bicie? A może wyczuwasz ogólne wrażenie pochodzące z całego ciała? Wyobraź sobie, jak ciężko Twoje serce dla siebie pracuje. Bez względu na miejsce i czas. Ono zawsze bije i podtrzymuje Cię przy życiu. To wielki powód do wdzięczności. Spróbuj je sobie wyobrazić i poczuć wdzięczność wsłuchując się w jego rytm.
Nakarm spokój, a stymulację wyślij na dietę
Żyjemy w czasach wielkiej stymulacji układu sympatycznego. Szybkie tempo, ekscytacja, napięcie – to wszystko mamy podkręcone do maksimum i bez ograniczeń czasowych. Wilk aktywacji jest stale dokarmiany. Parasympatyczny za to śpi, niemodny i zignorowany. A my co robimy? – narzekamy na nadmiar stresu.
To trochę tak, jakbyśmy dokarmiali samą ekscytację i zastanawiali się, dlaczego nie możemy odnaleźć spokoju.
Dlatego świadome skupianie się na stymulacji układu parasympatycznego, wprowadzi utraconą równowagę, ukoi i wyciszy. W ten sposób dokarmisz swojego spokojnego wilka.
Oczywiście zawsze możesz powiedzieć, że ćwiczenie oddychania jest śmieszne i niewarte Twojej uwagi. „Emilko! Przecież ja ćwiczę oddychanie każdego dnia. Od momentu narodzin“ – powiesz mi. OK, faktycznie tak jest. Ale czym innym jest świadomie sięgać po to wszystko, w co nas wyposażyła matka natura.
Jeśli nadal jesteś „na nie“, to oczywiście Twój wybór – ale wiedz, że przez to ominie Cię szereg korzyści wypływających ze stymulacji parasympatycznego układu nerwowego:
fontanna hormonów redukujących stres i napięcie;
poprawa jakości snu;
lepsza odporność organizmu;
regulacja ciśnienia krwi;
łagodzenie reakcji alergicznych, stanów zapalnych, migrenowych bólów głowy;
przyspieszona regeneracja na poziomie komórkowym;
poprawa nastroju;
poczucie, że jesteś w stanie kontrolować swój poziom stresu i masz na niego wpływ.
Techniki, które opisałam, nie mają skutków ubocznych, oraz są dostępne dla Ciebie od zaraz. To pokarm dla Twojego spokojnego wilka, na wyciągnięcie ręki zupełnie gratis!
To jak? Którego z wilków za chwilę nakarmisz?
Podobał Ci się ten tekst? Daj znać w komentarzu :-)