I wiesz co? Wcale nie różnisz się od tej rakiety (pod tym względem).
Kiedy przychodzi Ci do głowy pomysł: „jutro z rana biegam” albo: „wieczorem w końcu wezmę się za naukę hiszpańskiego”, to tym samym przygotowujesz swoją rakietę do startu, na własnym przylądku (dobrej nadziei – najprawdopodobniej).
Wybija godzina zero. Odpalasz wszystkie silniki. Z początku ciężko idzie. To zrozumiałe – bo właśnie pokonujesz grawitacyjne przyciąganie naturalnej ludzkiej tendencji do lenistwa. Ta wylicza Ci bardzo wiarygodne wymówki, projektuje nieuniknione niepowodzenia i mnoży o wiele ciekawsze alternatywne zajęcia.
To dlatego najtrudniejszy jest ten pierwszy krok (zanim innych zrobisz sto).
I to jest moment, kiedy potrzebujesz wsparcia. Na szczęście są sposoby na to, żeby je sobie zapewnić. Na przykład ten, który opisuję poniżej.
Motywacja podąża za działaniem
Po pierwsze i najważniejsze – jeśli siedzisz i czekasz, aż motywacja magicznie zjawi się u Twych stóp i poprowadzi Cię za rączkę ku Twoim celom – odpuść sobie. To tak nie działa.
A jak działa? Zupełnie na odwrót – najpierw zacznij coś robić, dopiero potem zjawią chęci.
Tylko jak zacząć, kiedy się nie chce??
Jakiś czas temu dałam Ci jedną propozycję – zasadę 10 minut. Czyli bierzesz się za pracę, ale tylko na próbę, na bardzo krótko. Trik polega na tym, że jak już zaczniesz, to i zechcesz kontynuować – takie to z nas, ludzi, przewrotne istoty.
Dziś chcę Ci zaproponować drugi sposób na to jak postawić pierwszy (i najtrudniejszy) krok. Tym razem nie skupimy się na ilości (np. minut) ale na jakości Twojej pracy.
Na dobry początek idź po linii najmniejszego oporu
Jeśli chodzi o pierwszy krok, ambicje i plany to nic innego jak ciężka kula u nogi. Z nią nie dojdziesz za daleko. Dlatego czym prędzej chwytaj za mocne nożyce i tnij!
Na dobry początek idź po linii najmniejszego oporu. Daruj sobie własne plany, dumę i szalone aspiracje.
Chcesz biegać? – zacznij od spaceru.
Chcesz pojeździć na rowerze? – zredukuj przerzutki na najmniejszy opór.
Chcesz zabrać się do pisania pracy mgr, własnej książki, pamiętnika – weź ulubiony długopis do ręki, kartkę i zacznij choćby od dokończenia zdania: „Niespecjalnie mi się chce dziś pisać, bo…” (esy-floresy też zdadzą egzamin).
Chcesz ugotować coś zdrowego na obiad? – idź do kuchni i zacznij od zaparzenia swojej absolutnie ukochanej herbaty.
Pierwszy krok pokonany
Może Ci się wydawać, że to nie ma sensu. Przecież spacer to nie bieganie, a herbatą nikt się nie naje.
I oczywiście masz rację. Z technicznego punktu widzenia nie realizujesz jeszcze swojego planu działania. Ale nie znaczy to, że nie robisz nic.
Stawiając niepozorny pierwszy krok, idąc po linii najmniejszego oporu, dokonujesz wielkiej rewolucji – zaczynasz! Ruszasz. Startujesz. Odrywasz się od Ziemi niczym rakieta NASA.
Nawet jeśli unosisz się kilka centymetrów, to znaczy, że już wyruszyłeś w podróż. Najtrudniejsze, czyli sam początek, masz już za sobą. Ruszyłeś się z miejsca!
Odtąd już będzie tylko lżej.
NASA, bieganie, rower, pisanie, gotowanie – A Ty, jak myślisz w jakiej dziedzinie swojego życia możesz skorzystać z zasady: „chcesz pobiegać – zacznij od spaceru”? Napisz w komentarzu, za co mógłbyś się w ten sposób wziąć już dziś?