Nie raz zdarzyło mi się przeczytać wiadomość albo komentarz z pytaniem: „jak przestać być tak bardzo wrażliwym?”
Nie raz zdarzyło mi się też zadać to pytanie samej sobie.
Nie pozostaje mi nic innego, jak przyjść z odpowiedzią. A nawet z trzema. A zatem, uwaga! Zaczynamy!
Przestań pozbywać się własnej wrażliwości
Po pierwsze i najważniejsze: przestań wymuszać na sobie bycie gruboskórnym. Przestań powtarzać sobie, że nie powinieneś czuć tego, co czujesz. Przestań mówić o swojej wrażliwości jak o największej usterce, z którą przyszło Ci żyć.
Zauważ, jak wielką presję na siebie nakładasz takim nastawieniem. W ten sposób generujesz jedynie ogromne pokłady niezadowolenia, samokrytyki i stresu. Zastanów się, jak musi działać na Ciebie całe to negatywne napięcie?
Ludzie to przekorne istoty. Im bardziej uganiamy się za szczęściem, tym gorzej się czujemy. Im częściej ponosimy porażki, z których wyciągamy wnioski, tym bliżej nam do sukcesów. Oraz im mocniej walczysz ze sobą, żeby nie być wrażliwcem, tym więcej dramatu i stresu produkujesz. I tym trudniej radzisz sobie z własną wrażliwością.
Przytłaczasz siebie czarnymi myślami, brakiem samoakceptacji, autoagresją i nielojalną postawą wobec własnej natury. Roztrwaniasz swoje siły na lewo i prawo, własnymi rękoma.
Niektórzy się skarżą, że dbanie o swoje potrzeby fizyczne i psychiczne, owszem pomaga, jednak nie na długo. Wcale niedziwne, że nie na długo! Skoro codziennie wydajesz więcej niż wkładasz do swojej energetycznej skarbonki.
Kiedy spojrzysz na własne słowa, myśli, emocje kierowane do siebie, odkryjesz największą dziurę w swoim prywatnym budżecie. Nie załata jej kolejna sesja jogi albo słuchanie ćwierkania ptaszków. Bo jakkolwiek by te ptaszki się nie starały, to nie przekrzyczą Twojego krytycznego głosu, którym odbierasz sobie nowo zmagazynowane siły.
Przestań je roztrwaniać na wykorzenianie swojej wrażliwości. Zapomnij na chwilę o tym niewrażliwym i wielkim świecie. Zajrzyj do swojego własnego wnętrza i zaobserwuj, co się w nim dzieje. Całkiem możliwe, że właśnie tam spotykasz się z najbardziej przytłaczającą niewrażliwością, która ciągle Cię zmusza, żebyś przestał być sobą.
Zrób miejsce na to, czego nie lubisz
Spójrzmy prawdzie w oczy:
- wrażliwość ma swoje wady,
- brak wrażliwości też ma swoje wady,
- oraz wszelkie stadia pośrednie między wrażliwym a niewrażliwym tak samo nie są wolne od wad.
Niestety nie ma idealnego wyjścia. Nie na tej planecie. Więc przestań marnować czas i energię na poszukiwania czegoś, co nie istnieje.
Nie znajdziesz człowieka, który powie Ci, że niczego w życiu nie żałuje, świetnie się czuje, nie ma powodów do zmartwień i codziennie z pieśnią na ustach zmywa talerze po obiedzie.
Każdy porusza się po przestrzeni, którą lubi, która daje mu wiele radości oraz po przestrzeni, za którą nie przepada. Każdy. Bez względu na poziom wrażliwości.
Rozejrzyj się dookoła, a przekonasz się sam, jak bardzo zachowania ludzi podyktowane są ich problemami. Wcale niemałymi.
Kogóż tu mamy? A na przykład:
Sąsiada, który tuż po wyjściu z domu za każdym razem wraca i szarpie za klamkę, jakby chciał wyrwać te drzwi z framugi.
Kuzynkę, która zanudza opowieściami o swoich podróżach, awansach, sukcesach i drogich zakupach absolutnie przy każdej okazji – bez względu na to, czy ktoś chce tego słuchać, czy nie.
A oto i koleżanka, która zrobi wszystko, żeby pod żadnych pozorem nikomu nie nadepnąć na odcisk, nie powiedzieć złego słowa, nie wzbudzić do siebie niczyjej niechęci.
Jest i chłopak przyjaciółki, który nie byłby sobą, gdyby przy każdym spotkaniu w grubiański sposób nie skrytykował jej stylu życia, na koniec dodając, że przecież to tylko takie żarty…
Możliwe że problemy innych nie mają związku z ich poziomem wrażliwości, jednak to nie oznacza, że ich w ogóle nie mają. Ludzie mniej wrażliwi niż Ty nie żyją czystą sielanką. Oni też wiedzą, co znaczy cierpieć, płakać, doznawać przykrości i krzywd.
Dla jasności – nie mówię Ci: „Spójrz, inni też mają ciężko.” Mówię Ci za to: „Zrób przestrzeń na to, czego nie lubisz, bo plusy i minusy chodzą parami.” I poziom wrażliwości nic tu nie zmienia.
Wybór nie brzmi: albo będę wrażliwy albo szczęśliwy. Taka opcja nie istnieje. Twój wybór brzmi:
albo zaakceptuję to, że plusy i minusy chodzą parami i przygotuję na to przestrzeń umysłową w swojej głowie,
albo będę zadręczać siebie do końca życia wymuszaniem na sobie grubej skóry, czyli zmuszaniem siebie do bycia kimś, kim nie jestem.
Zdecydowanie polecam opcję numer 1.
Czy jest idealna? Nie.
Czy jest osiągalna? Tak. W odróżnieniu do opcji numer 2.Zdetronizuj swoją wrażliwość
Wiele wrażliwych osób ma tendencję do tego, żeby każdy dołek, w który wpadną, przypisać swojej wrażliwości.
- Mam kiepski dzień – to przez moją wrażliwość.
- Nie mam przyjaciół i czuję się taka samotna – to przez moją wrażliwość.
- Nie ukończyłam studiów – to przez moją wrażliwość.
- Nie umiem się dogadać z partnerem – to przez moją wrażliwość.
- Nieśmiałość mnie paraliżuje – to przez moją wrażliwość.
- Nie zrealizowałam żadnego z moich życiowych marzeń – to przez moją wrażliwość.
Owszem, wrażliwość może mieć w tym swój udział. Ale czy na pewno w 100%? I czy aby na pewno w każdej sytuacji?
Jeśli odpowiadasz na to pytanie twierdząco, to znaczy, że wybierasz opcję prostszą. Nie jest łatwo żyć z wrażliwością, ale zepchnąć na nią całe zło to prosta robota.
Zbyt prosta, żeby była prawdziwa. I zbyt krzywdząca w stosunku do Ciebie, żeby była pomocna.
Jesteś skrzynią, w której kryją się przeróżne skarby. Wspomnienia, przeżycia, relacje, preferencje, wybory, wady, zalety, porażki, sukcesy, refleksje, idee, uczucia, przeczucia, traumy, szczęścia, radości, smutki i wiele wiele wiele innych drogocennych i niosących ważne informacje rzeczy. Wypełnia ją różnorodność i bogactwo Twojego wnętrza.
I to one często leżą u podstaw Twoich zachowań i wyborów. A nie sama wrażliwość.
Dopiero otwierając tę skrzynię i dowiadując się kawałek po kawałku co w niej skrywasz, zaczniesz faktycznie sobie pomagać. W ten sposób zrozumiesz samego siebie.
A całkiem fajnym bonusem będzie to, że przestaniesz obarczać za wszystko swoją wrażliwość. Zdetronizujesz ją, dzięki czemu nie będzie Ci się wydawało, że jedyne, co masz w życiu, to ona.
Więc jak pozbyć się wrażliwości? Poprzez nie pozbywanie się jej.
Nie poczujesz się lepiej, kiedy wykroisz kawałek siebie. Ani proces nie będzie zadowalający i zdrowy, ani efekt. Dlatego daj sobie z tym spokój.
Lepiej przemyśl to, w jaki sposób zarządzasz swoją energią, czy przypadkiem jej nie roztrwaniasz, co innego Tobą kieruje oprócz wrażliwości i jak możesz codziennie ćwiczyć filozofię pt. „biorę dobre ze złym w pakiecie”.
Zostaw komentarz, jak traktujesz własną wrażliwość, czy chcesz się jej pozbyć i jakie tego odczuwasz skutki.