I wcale nie trzeba się doszukiwać wielkich problemów. Wrażliwcom uprzykrza życie to, co po innych spływa jak po kaczce.
Wrażliwy układ nerwowy (czyli ten, z którym rodzą się Osoby Wysoko Wrażliwe) nie potrzebuje silnych bodźców, żeby wybić się z równowagi i poczuć przytłoczenie.
Dla nas wystarcza coś, co inni nazwą drobnostką. Przykład? Proszę bardzo, tych nie brakuje:
Nieautentyczność
Wrażliwcy z lekkością wyłapują szczegóły. Nie tylko subtelną zmianę koloru włosów koleżanki z pracy, albo minimalne przemeblowanie u cioci w przedpokoju. Są też wyczuleni na niespójność komunikatów, które ktoś do nich wysyła.
Słyszysz miłe słowa, ale widzisz wrogi wzrok? Widzisz miły gest, ale słyszysz nieprzyjazną intonację? – wrażliwiec wyłapuje w jednej sekundzie niezgranie treści z formą. I wobec takiego braku synchronizacji trochę się gubi.
Musi wybrać, do czego się odnieść. Do słów czy do kompletnie odmiennej energii, która stoi za nimi. I powiem Ci z doświadczenia: nie jest to wybór prosty.
Dlatego wrażliwiec, który milczy – to dosyć częsty widok. I nie oznacza, że uciął sobie drzemkę z otwartymi oczami. On po prostu zastanawia się, skąd u rozmówcy taki brak autentyczności, co się dzieje i co z tym fantem teraz począć.
Płytkie rozmowy
Głębokość przetwarzania bodźców to sztandarowa cecha WWO.
Kiedy wrażliwiec zastanawia się nad czymś, to na całego. Głębokie myśli. Głębokie wnioski. I wielka przyjemność.
Do momentu, gdy wynurzy się z tych głębin i zauważy, że rozmowa toczy się na o wiele płytszym poziomie i – o zgrozo – wcale nie zanosi się na zanurzenie. Nie chce wyjść na filozofa, który się tylko wymądrza, więc rzuca kilka słów, bo coś powiedzieć wypada. Jednak większość przemyśleń zachowuje dla siebie. Żal.
Wulgaryzmy
Język dosadny albo zbyt prosty, by był prawdziwy, wulgarny i niedelikatny, którym ktoś od niechcenia przeplata swoją wypowiedź – to coś, czego ucho wrażliwca słuchać nie lubi. Trudno mu to ominąć. Gubi wątek.
Musi wewnętrznie otrzepać się z tego błota (delikatnie mówiąc), którym ktoś go obrzucił.
Niedobór snu
Kiedy ciągle śpisz o te dwie czy trzy godzinki mniej, niż Twój organizm zaplanował – możesz tego bardzo pożałować. Lepiej zrezygnuj z oglądania filmu, spotkania, albo nawet zaryzykuj lekkie tyły w pracy, bo konsekwencje braku snu u wrażliwców bywają poważne.
Zwłaszcza jeśli często niedosypiasz. Zły humor, depresyjne myśli, ogromna niewiara we własne możliwości, same czarne myśli, drażliwość, brak motywacji, przygnębienie, apatia, albo lęk – tego się możesz spodziewać na 100%. Znasz te symptomy aż za dobrze? – To wyraźny znak – idź spatuchny!
Centralne oświetlenie
Czyli żyrandole i inne lampy, które oświetlają pomieszczenie wedle zasady „raz a dobrze”. Kiedy włączysz taki reflektor to wrażliwiec może i nic nie powie, ale wierz mi, odczuje mocny dyskomfort. Takie świtało jest dla niego po prostu zbyt mocne i z pewnością nie może się doczekać, kiedy wróci do swojego domu i zapali 5 małych lampeczek porozstawianych po kątach swojego pokoju.
Uciążliwy hałas
Nie chodzi o pojedynczy huk po tym, jak np. upuścisz akwarium. Dla wrażliwca najbardziej dokucza hałas jednostany. Na przykład telewizyjna reklama, która ryczy na pełny regulator. Albo, co gorsza, rozmówca obok telewizora, który kontynuuje swój wywód jakby nigdy nic. I nie gubi wątku!
We wrażliwej głowie pojawiają się wtedy dwa pytania: „Czemu tego nie ściszysz?” oraz jeszcze bardziej zagadkowe: „Jak to może Ci nie przeszkadzać?”
Brak zrozumienia
Tak samo jak brutalność i wulgarność, wrażliwi ludzi równie mocno przeżywają zachwyt i piękno. Dlatego mogą godzinami wpatrywać się w gwieździste niebo, albo na obrazy Marka Rothko czy słuchać 100 razy tej samej piosenki pod rząd!
Co niejednokrotnie zostaje ostro ukrócone uwagą: „ile można!” albo, o zgrozo: co ty w tym takiego widzisz?”. Mało przyjemna sprawa.
Brutalne sceny
Założę się, że akurat ten aspekt wrażliwość zna każdy WWO. Oglądasz film albo program dokumentalny i dosłownie kurczysz się na widok brutalnych scen.
Każdy wrażliwiec musi sobie jakoś z tym radzić i opracowuje swoje strategie przetrwania. Na przykład odwraca wzrok i pyta: „czy już?” (to akurat mój patent). Albo zanim coś obejrzy, przesiewa filmy przez drobne sito.
I to wcale nie jest taki zły pomysł, jednak radzę zachować czujność. Pamiętasz może “Księgę dżungli”? Pomyślałam sobie, ciekawa historia, ciekawa książka film też pewnie ciekawy, obejrzę! Po kilkunastu minutach z zaskoczenia i z wielkim impetem na widza wyskakuje ryczący tygrys. Nieeee, nie można było tego przedstawić jakoś spokojniej. Skąd. Trzeba to zrobić tak, żeby widz podskoczył, jakby ktoś go wrzątkiem oblał. (A mówiąc “widz” mam na myśli siebie.) Takie doświadczenie na tyle mnie dotyka że wyłączam film i nigdy do niego nie wracam.
Oj dzieje się, dzieje w życiu wrażliwca. Pytanie, jak wrócić do równowagi po takich atrakcjach?
Gdybym miała wymienić jedną rzecz, która pomaga, to bez wahania wybieram ciszę. Cisza może zdziałać cuda. Skupiasz się na sobie. Bierzesz kąpiel. Idziesz na spacer. Medytujesz. Głaszczesz kota. Patrzysz się na relaksujący widok (nieważne czy za oknem czy na monitorze). Albo po prostu gasisz światło i zawijasz się w miękki koc i nie robisz nic.
“To takie proste?” – zapytasz. Tak. Takie proste. Bo cisza to przeciwieństwo tego wszystkiego, co wytrąca wrażliwca z równowagi: hałasu, ostrego światła, rozgadanego towarzystwa, ostrych słów i scen.
Daj sobie czas i zrób sobie miejsce, w którym będziesz mógł się wyciszyć. W ten sposób podładujesz swoje bateryjki i odzyskasz dobrą energię i równowagę.
P.S. Jeśli jesteś wrażliwcem, i coś Cię wytrąciło z równowagi, to może jednak lepiej żebyś przeczytał coś więcej: „8 rzeczy, które postawią na nogi każdego wrażliwca”.
Teraz Ty – Poszperaj w swoich codziennych doświadczeniach i napisz w komentarzu, co byś jeszcze dodała/dodał? Co Ciebie wybija z wrażliwej równowagi?