Bo na drugi i trzeci często okazuje się, że miłe osoby wcale nie są takie miłe w stosunku do siebie. Do innych owszem, z chęcią uśmiechają się, przytakują, nie chcą doprowadzać do zgrzytów, wolą żeby rozmowy i relacje szły gładko jak po tafli lodowiska. „Bo tak jest przecież lepiej.” – Myśli sobie taki miły ktoś. „Tak jest bezpieczniej. Jak ja będę miła do innych, to i inni będą mili do mnie.”
Buduje z cegiełek swojej miłej powierzchowności mur obronny, przez który nie prześlizgnie się żadna dezaprobata, odrzucenie, krytyka, atak, konflikt. Czyli będzie miło, przyjemnie i bezpiecznie – tak sobie myśli nasz miłek (nie pytaj mnie skąd wiem).
Z takiego rozumowania rodzi się wiele problemów. Dziś skupię się jednak tylko na jednym z nich, bo i tak jest wystarczająco spory rozmiarowo. A oto on: żeby być miłą i bezkonfliktową osobą do wszystkich, musisz wyzbyć się jakiejś części siebie.
Bo nie da się ze wszystkimi zgadzać, nie da się żyć tymi samymi wartościami co wszyscy inni, nie da się podzielać opinii każdej osoby, z którą wchodzisz w kontakt. Więc kiedy chcesz zachować bezkonfliktowość, musisz niektóre swoje opinie przemilczać, emocje stłumić, zachowania cenzorować – tylko wtedy faktycznie obejdzie się bez tarć. A taki przecież przyświeca Ci cel.
To oznacza, że nakładasz kaganiec:
Swojej autentyczności.
Swoim autentycznym odczuciom, a nie tym, które wydaje Ci się, że powinieneś przejawiać.
Swoim autentycznym opiniom, a nie tym, które nie wywołają żadnego starcia.
Swoim autentycznym odruchom, a nie tym, które mogą się komuś niespecjalnie spodobać.
Odsuwasz się od swojego autentycznego „ja” i lepisz jak z plasteliny nieautentyczne, które będzie wszystkim pasować i w nikim nie wzbudzi dezaprobaty, niezgody, czy złości.
Będzie to wersja Ciebie miła i nieautentyczna.
Im częściej i im dalej odsuwasz się od swojej autentyczności, tym coraz mocniej wchodzi Ci w krew i nawyk sztuczność. Po dłuższym czasie już sam nie wiesz, kim jesteś i co tak NAPRAWDĘ sądzisz, chcesz, uważasz, czujesz.
Niedziwne, że nawet kiedy chciałbyś wydobyć cząstkę autentycznych odczuć, przekonań – masz pustkę w głowie. Jakoś nie idzie. Nie masz pojęcia, co tak naprawdę cenisz, gdzie ulokowane są Twoje wartości i właściwie kim jesteś.
Co z tym zrobić? Jak pomóc sobie w powrotnej drodze do autentyczności? – świetnym narzędziem jest pisanie.
Jeśli znalazłeś się w trudnej sytuacji bycia chronicznie miłą osobą – pisanie może Ci służyć za jedyny skrawek Twojej rzeczywistości, w której pozwolisz sobie na autentyczność. Zaczniesz ją odkrywać i dowiadywać się o sobie tego, co dawno temu ukryłeś pod wielką kupą miłych uśmiechów i uczynków.
Pisząc pamiętnik, możesz sobie pozwolić na całkowitą wolność ekspresji. Możesz wyrazić to, co zwykle w sobie tłumisz i za co siebie strofujesz. Możesz dać sobie tę rzadką możliwość NIE BYCIA MIŁĄ OSOBĄ.
Nikt przecież bez Twojej zgody tego nie przeczyta. Nikt nie oceni. Nikt nie skarci. Nie narazisz się na żadne odrzucenie, krytykę, niebezpieczeństwo. Tylko oczywiście pod jednym warunkiem – kiedy sam sobie tego wszystkiego nie zgotujesz.
Dlatego zanim zaczniesz cokolwiek pisać – od początku obwołaj swój zeszyt strefą nieskrępowanej autentyczności, z jedną zasadą: pisać można o wszystkim. W odróżnieniu od codzienności, w zeszycie nie krępujesz swoich ruchów i odruchów. Niech płyną swobodnie i autentycznie.
Takie pisanie powoli przybliży Cię z powrotem do Twojej autentyczności. I taki jest tego cel. A żeby Ci go nieco ułatwić, poniżej zostawiam Ci kilka pytań do przemyślenia na papierze. Bierz, korzystaj i nie oszczędzaj na ołówku.
Co liczy się dla mnie najbardziej, nawet jeśli nikt nie patrzy, nikt nie bije braw i nikt nie krytykuje?
Jakie zasady, według których żyję, nie są mojego autorstwa?
Jakie zasady, według których żyję, mam ostatnio ochotę wyrzucić na śmietnik?
Na kogo i za co nie pozwalam sobie się zezłościć?
Co obecnie mi się nie podoba i co bym chciał zmienić?
Jakie opinie ostatnio przemilczałem po to, żeby uniknąć konfliktów?
Co konkretnie robię po to, żeby nie wywoływać starć z innymi?
Co konkretnie robię tylko dla aprobaty innych?
Czy są jakieś emocje, których zakazuję sobie okazywać? Czy są niebezpieczne?
Co mnie obecnie irytuje i na co mi się ciężko patrzy?
Co tak naprawdę sądzę o… (tu wstaw kogoś, coś, sytuację, fakt, który w jakiś sposób Cię dotyka i/lub dotyczy)
Czy i dlaczego mam prawo podejmować niezależne decyzje, nawet jeśli nie podoba się to innym? O czym chciałbym obecnie zdecydować sam?
Myślę, że na początek jesteś wyposażony. Możesz startować. Skocz tylko po zeszyt do kiosku i do dzieła. Trzymam kciuki za Twoją strefę nieskrępowanej autentyczności. Niech się rozwija.
Jestem ciekawa, czy bycie permanentnie miłą osobą brzmi Ci znajomo? Daj znać czy piszesz / pisałeś / planujesz pisać? I które z pytań wpadło Ci w oko?