Osoby wysoko wrażliwe – to ludzie którzy ciągle mają oczy szeroko otwarte. A także umysł i serce. Dlatego nawet jeden dzień z takiej perspektywy potrafi wymęczyć. Nie wspominając o tych wyjątkowych dniach, w których wszystko idzie pod górę.
Codziennie, a zwłaszcza podczas tych ciężkich chwil, wrażliwiec MUSI zaopiekować się sobą. Jak tego dokonać? – Świetnie że pytasz. Już Ci odpowiadam.
Skąd masz wiedzieć, że potrzebna Ci solidna dawka troski i ciepła?
To akurat łatwizna.
Wrażliwcowi (i nie tylko!) ZAWSZE przyda się troska i ciepło. Tego nigdy za wiele. A jeśli szukasz namacalnych dowodów na potwierdzenie, oto i one:
Twoje myśli zachowują się jak rój pszczół, nie potrafisz ich wyciszyć, ale i nie wiesz za którą się najpierw złapać (tego akurat w przypadku pszczół lepiej nie stosować).
Nie potrafisz skoncentrować się na czymś dłużej niż kilka minut.
Przeszkadzają, irytują i złoszczą Cię wszystkie rozpraszacze. Czyli głośno nastawiony telewizor, jasne światło, rozdzwoniony telefon, ostry sos na pizzy, a także współlokator, który w kółko nawija o typach sera jakie jadł i tych, których jeszcze nie jadł, ale chciałby spróbować.
Nie funkcjonujesz na swoim optymalnym poziomie (co w mniej dyplomatycznej wersji można określić, że po prostu zaczynasz świrować). Spóźniasz się na ważne spotkanie, nie możesz sobie przypomnieć gdzie zostawiłeś kluczyki od samochodu, przypalasz czajnik, upuszczasz swój ulubiony kubek, który rozlatuje się w drabiazgi, itd.
Negatywne myśli przylepiają się do Ciebie jak styropianowe kulki do kociej sierści. W Twoich oczach wszystko staje się beznadziejne. Twoje dokonania życiowe, plany na przyszłość, inni ludzie i Ty sam.
Masz nieodpartą chęć, żeby zrobić wielki krok do tyłu, wyrzucić telefon i zaszyć się w swój ciepły kącik. Po to, żeby pobyć w ciszy i spokoju.
I jeśli jesteś w stanie zidentyfikować się choćby z kilkoma punktami z tej listy – to wyraźny znak, żeby zająć się sobą.
Jak zająć się sobą i swoją wrażliwością?
Daj sobie czas i zrób sobie miejsce
Zmęczony umysł przypomina puszkę sardynek. Wszystko zdaje się być ściśnięte: myśli i emocje tłoczą się w Twojej głowie, jedna na drugiej. Podobnie ciało, kurczy się, napina i zamyka w sobie.
W tym stanie nie odpoczniesz, i nie złapiesz równowagi. Twój umysł i ciało potrzebują czegoś odwrotnego – czyli rozkurczenia i rozluźnienia.
A żeby uzyskać taki stan, będziesz potrzebować czasu oraz miejsca, gdzie Twoje całe napięcie będzie mogło roztopić się jak lody waniliowe na słońcu.
Jak konkretnie ma wyglądać to miejsce, oraz jak dużo czasu potrzebujesz do tego, żeby odtajać? – to sprawa indywidualna. Wanna z bardzo ciepłą wodą i książką, miękki koc, miękki kot, medytacja na balkonie (oczywiście kiedy mróz nie podszczypuje, choć niektórzy kąpią się w jeziorach zimą, więc może i medytują na balkonach, któż to wie), 9 godzin snu, notes, rozmowa, wygodne buty na spacer z psem – wybierz sama i daj sobie to, co akurat na Ciebie zadziała terapeutycznie.
Nie pogarszaj swojej sytuacji
Ciężki dzień to jedno. Ale Twoja reakcja na ten trudny dzień to zupełnie inna historia. I tu właśnie kryje się sedno sprawy.
Wrażliwe osoby (i nie tylko wrażliwe, bądźmy szczerzy!) mają tendencję do oceniania siebie, krytykowania siebie za swoje przeżycia i odczuwania wstydu czy poczucia winy za to, że aktualnie przechodzą przez kiepski moment.
W ten sposób oczywiście pogarszasz całą sytuację. I czasami nawet trudno oszacować, co bardziej Cię przytłacza: przykre wydarzenie samo w sobie, czy Twoja oceniająco krytyczna reakcja na nie.
Z drugiej strony to też dobra wiadomość, ponieważ na wiele rzeczy nie masz wpływu, ale na swoją reakcję – jak najbardziej.
Wyobraź sobie, o ile łatwiej znosiłabyś trudy wrażliwego życia, gdybyś nie krytykowała siebie za to kim jesteś.
Gdybyś nie oceniała siebie jak sędzia najwyższy, który zawsze wie, jak „powinno się” i jak „nie powinno się” postępować.
Gdybyś życzliwie i wyrozumiale powiedziała sobie kilka przyjaznych słów.
Gdybyś zauważała że postępujesz tak, jak na dzień dzisiejszy potrafisz najlepiej.
A jeśli przyszła Ci do głowy myśl: „gdyby to było takie łatwe…” to zastanów się, czy tak łatwo Ci się żyje nie wspierając siebie?
Zaufaj sobie
Wrażliwość nie zapukała do Twoich drzwi wczoraj. Urodziłaś się z nią i znacie się już wiele dobrych lat. Dlatego w sprawie swojej własnej wrażliwości jesteś ekspertem. Wiesz co pogarsza sprawę, i wiesz co polepsza.
Wykorzystaj tę wiedzę i zaufaj swoim umiejętnościom obsługi swojego ciała i umysłu. Zastanów się, co Ci pomaga? Czego w tej chwili potrzebujesz? Co masz pod ręką, co by Ci przywróciło równowagę? I daj sobie czas na odpowiedź, nie popędzaj się.
Przypomnij sobie, że zmęczenie minie
A razem z nim znikną pesymistyczne wizje, przytłoczenie, negatywne emocje i inne „wspaniałości”. Ten stan nie będzie trwać wiecznie.
I pewnie jak to czytasz, myślisz: „no to raczej oczywiste”. Bo to jest faktycznie oczywiste. Tylko że teraz.
Po długim i bardzo trudnym dniu, pierwsze o czym zapomina wrażliwiec, to ulotność nieciekawej chwili obecnej. Ma wrażenie, że utkwił w beznadziei co najmniej na zawsze. Dlatego przypominaj sobie na wszelki wypadek, że to minie.
Ok, przyznaję, nie każdy z tych pomysłów sprawdza się zawsze. Bo nic nie działa zawsze i wszędzie w 100%. Sęk w tym, żeby gromadzić taką wiedzę, bo „w razie jakby co” – masz z czego wybierać. A w naprawdę trudny dzień warto próbować do skutku – aż znajdziesz tą jedną rzecz, która zadziała jak balsam na Twoją wrażliwą duszę.
Teraz mam pytanie do Ciebie, drogi wrażliwcze – co najlepiej działa na Ciebie? Zostaw komentarz i opisz swoje własne kojące patenty, po które sięgasz w naprawdę ciężkim dniu.