Cóż. Tak bywa. Czas więc co nieco sobie poprzypominać. Zwłaszcza te wszystkie rzeczy, które w takich momentach najszybciej ulatują z głowy.
O czym nie wolno Ci zapominać, zwłaszcza w kiepskie dni
Jesteś wartościową i dobrą osobą, która próbuje połapać się w bardzo skomplikowanym świecie, a to nie jest łatwe!
Kiedy wchodzimy w tryb praca-dom-praca-dom-pizza-praca-dom i tak dalej, łatwo zapominamy o tym, jak w gruncie rzeczy wielkim wyzwaniem jest życie na tej planecie. (OK, pewnie na Merkurym było by jeszcze ciężej, ale póki co tu i teraz też nie jest lekko.)
To skomplikowany świat! Mamy tyle na głowie. Stresujemy się, czy na pewno jesteśmy zdrowi, czy na pewno starczy nam pieniędzy, czy na pewno nakręcą kolejny sezon „Kuchennych Rewolucji”. Nasz umysł ciągle podpowiada nam myśli o przeróżnej (czytaj stresującej) treści. Połapać się w tym wszystkim wcale nie jest tak łatwo.
Próbujemy obsługiwać bardzo skomplikowaną maszynerię, jaką jest nasze życie, więc nie dziwne, że czasami trafi się zgrzyt. Tak po prostu bywa.
I to nie znaczy, że Ty jesteś złą osobą, że jesteś biedną ofiarą okrutnego losu, że zawsze wiatr w oczy. Po prostu próbujesz połapać się w czymś bardzo skomplikowanym i tyle.
Gdybyś próbowała obsługiwać wieżę kontroli lotów sama i własnoręcznie, czułabyś, że robisz coś trudnego i że kiepski dzień ma prawo się zdarzyć. Twoje codzienne życie tak czasami wygląda. Więc nie rób sobie (czy innym) wyrzutów, tylko przypomnij sobie, że próbujesz dojść do ładu z czymś bardzo złożonym.
Przygniata Cię to? – To zrozumiałe. Daj sobie więcej spokoju i wsparcia. Skomplikowane maszynerie mają to do siebie, że nie są łatwe w obsłudze, Twoje codzienne życie także.
Ten się nie spotyka z krytyką, kto nic nie robi
Jeśli Twój kiepski dzień zawiera w sobie element krytyki – to świadczy przede wszystkim o jednym. O tym, że nie chowałaś głowy w piach! Być może krytykant ma po części rację, być może faktycznie Twój pomysł wymaga poprawek, jednak nie to jest najważniejsze.
Najważniejsze, że odważyłaś się z nim wyjść do świata. Że otworzyłaś się. Że zrobiłaś coś, co kosztowało Ciebie sporo wysiłku, samodyscypliny i zaangażowania.
WOW! To wielka sprawa! Nie przymykaj na nią oka. Pogratuluj sobie i poklep siebie po ramieniu za odwagę. A krytyka? Pojawia się właśnie wtedy, kiedy wyjmujesz głowę z piasku i przestajesz siedzieć cicho w kącie jak mysz pod miotłą.
Brawa dla Ciebie!! Doceń swój wysiłek i serce, jakie w to włożyłaś. A teraz zastanów się, czy warto poprawić to i owo czy jednak nie.
Dbanie o siebie to WYJĄTKOWO ważna rzecz, a już zwłaszcza wtedy, kiedy myślisz, że nie zasługujesz na dobro
Powiedz mi, co to za przyjaciel, który zaprasza do kina, wpada z pizzą i śmieje się z Twoich żartów – jednak robi to wszystko tylko i wyłącznie w Twoje dobre dni? Bo w te kiepskie odwraca się na pięcie i wychodzi.
To guzik a nie przyjaciel – powiem szczerze! Popraw mnie, jeśli się mylę, ale do przyjaźni to to raczej nie podobne. Za taką przyjaźń można spokojnie podziękować. Bo przyjaciel to ktoś, kto wpada i dzwoni w te słoneczne i w deszczowe dni. Ktoś, kogo poznajesz w biedzie.
Raczej oczywiste, co? No więc, wyobraź sobie, że przyjazny stosunek względem siebie rządzi się takimi samami prawami. Nie porzucasz siebie, kiedy tylko pojawia się trudność, łza w oku czy drżąca łypka. Nie mówisz sobie „nie udało Ci się zdobyć podwyżki, więc zejdź mi z oczu”, „pokłóciłaś się z rodziną – nie zasługujesz na nic dobrego, nieudaczniku!”. Proszę Cię, co to ma niby być? Przyjaźń? Zdecydowanie nie!
Ty, jako swój przyjaciel, wspierasz siebie w dobre i w kiepskie dni. Tak samo. Nie oceniasz. Nie stawiasz warunków. Za to przychodzisz z ciepłym słowem, ciepłym gestem i ciepłym ciastem, kiedy robi się trudno i kiedy ubzdurałaś sobie, że nie zasługujesz na dobro.
To jest niesamowicie ważne!
A jeśli nadal nie wiesz jak to ugryźć, to może Ci w tym pomoże tekst: „Jak okazać sobie ciepło i wsparcie, kiedy sądzisz, że na to nie zasługujesz”
Nie maltretuj siebie wdzięcznością i wyciąganiem lekcji z tego, co się stało, daj sobie spokój i prawo do wymemłanego marudzenia
Jestem całym sercem za praktykami takimi jak wdzięczność czy uczenie się na błędach. 100% tak tak tak!! (Gdyby było inaczej, nie napisałabym choćby tego tekstu. Uwielbiam je i jestem całkowicie za!
Jednak podobnego poparcia udzielam także orzechom włoskim, a nie jem ich zawsze i wszędzie. Warto ćwiczyć wdzięczność i wyciągać lekcje z trudnych momentów, ale nie zawsze i nie w każdym kiepskim dniu. Czasami pomożesz sobie o wiele bardziej, jeśli zrobisz przerwę w treningach wdzięczności.
Tak, masz w pamięci, że Twój dziennik wdzięczności leży na parapecie i że całkiem niedawno naskrobałaś w nim wiele nowych punktów. Świetnie! Ale dziś nic z tego – dziś robisz sobie dzień wymemłanego marudzenia. Też dobrze. Czemu nie.
Podobnie jest z wyciąganiem mądrych wniosków. Czy na pewno każde najmniejsze wydarzenie w Twoim życiu niesie w sobie niesłychaną mądrość i wskazówki na przyszłość? Może tak być, ale wcale nie musi!
Nie maltretuj siebie i nie zmuszaj do wyciągania lekcji, kiedy po prostu tego nie czujesz i nie masz na to sił.
Odpuść, lepiej zadbaj o swoje potrzeby w tej chwili, które nie muszą zawierać w sobie wyciągania wniosków i lekcji. Może lepiej wyśpij się, dotleń, napij się wody z cytryną, zjedz potrawkę z kalafiora, albo zwiń się w kokon z puchatego koca i pooglądaj jakiś serial.
Pozwól żeby mądre wnioski i lekcje przyszły do Ciebie same, nie wymuszaj ich na sobie. Daj sobie odetchnąć, na litość boską, w końcu miałaś NAPRAWDĘ kiepski dzień.
Spisz, włóż do portfela i wracaj do tej listy, kiedy kiepski dzień zapuka akurat do Twoich drzwi. Aha, i udostępnij swoim przyjaciołom (wrogom zresztą też;-) ), w końcu nie ma człowieka, który by nie wiedział, co to kiepski dzień.
To który punkt przemawia do Ciebie najbardziej? Który bierzesz na wynos? Proponuję 1, 2, 3, oraz 4. :-)