Ale czy na pewno taka jest Twoja pierwsza myśl w momencie, kiedy czujesz, że chyba zaraz zetną Ci się białka w oczach? No chyba raczej nie.
A więc co tak na prawdę robisz?
- Zaparzasz herbatę z miodem.
- Z niechęcią, ale jednak, jesz czosnek.
- Idziesz do lekarza, a przynajmniej do apteki.
- Odkładasz na bok wszystkie inne „bardzo ważne” sprawy.
- Nurkujesz pod pierzynę i zasypiasz.
- Jednym słowem opiekujesz się sobą.
Bo kiedy jesteś chory to wszystko staje się jasne i dobrze wiesz co robić, by sobie pomóc. Wiesz też, że musi minąć trochę czasu, żeby powrócić do formy. Ale to nic – jesteś cierpliwy.
Kiedy niedomaga ciało, to wykazujesz w stosunku do niego wyrozumiałość. Okazujesz troskę. Otaczasz opieką.
Ale do umysłu podchodzimy zupełnie inaczej.
I nie mówię tu o umyśle, który choruje! Ale o takim, który się zwyczajnie zmęczył. Albo nie wyspał. Albo za mało dotlenił.
Ciału wybaczamy i doprowadzamy do zdrowia. Empatycznie podchodzimy do siebie i robimy wszystko co zadziała, by mu ulżyć.
Ale umysł krytykujemy i popędzamy batem, żeby nie robił sobie żartów i wziął się za siebie. On niestety nie może liczyć na naszą empatię.
Bo ciałem można się opiekować
Nie ma w tym nic dziwnego, że czasami bierzesz wolne i kładziesz się do łóżka. Każdy tak robi, kiedy jest chory.
Ciałem można się opiekować – wydaliśmy sobie na to umowne i ciche pozwolenie. Dziecko, dorosły, kobieta czy mężczyzna – jeśli jest chory to ma prawo się sobą zająć. Ba! To prawo ma nawet najtwardszy z najtwardszych mężczyzn. Nawet Chuck Norris, który nagle z dnia na dzień przeistacza się w domowego pieszczoszka.
Ciałem można się opiekować nawet bez choroby. Siłownie, sauny, masaże, kremy, balsamy, żele, odżywki, eliksiry – dziś to miliardowy biznes. Czemu? Bo jest na to społeczne przyzwolenie.
A umysłem nie wolno
Utarło się, że umysł należy do innej kategorii i podlega innym prawom i obowiązkom. W powszechnej opinii nie wymaga pielęgnacji ani konserwacji, a więc można go używać i eksploatować w zasadzie bez ograniczeń.
A on, magicznie, bliżej nie wiadomo jak, ale na pewno jakoś, sam o siebie zadba. Kawa, stres i ogromne ilości pracy – to go pobudza do działania na wysokich obrotach. I wszystko gra.
Medytacja, uważność, długi sen, rozmowa o przeżyciach, emocjach, terapia, empatia do samego siebie (zwłaszcza w momentach cierpienia), łagodność, delektowanie się pozytywnymi myślami – może to i dobre, ale jakieś takie dziwne.
No bo przecież nie znasz nikogo, kto by medytował. Ani w domu, ani w szkole, nie wspominali o czymś takim jak autoempatia. No i proszę Cię, kto zdrowy kładzie się spać przed 22:00?
Rzadko kto. Bo umysłem nie trzeba, a prawdę mówiąc to nie można się opiekować. Właściwie to nie powinno się. Bo skoro dbam o umysł, to znaczy że coś ze mną nie tak. Lepiej więc nie wychylać się z takimi praktykami.
Czas na Twoje zmiany
Ogólne zezwolenie na empatię i opiekę nad samym sobą jest nikłe. Choć na szczęście i tak większe niż dekadę temu, kiedy prawie wcale się o tym nie mówiło, ani nie słyszało. A jeśli już, to zamykano je w słowie „egoizm”.
Dlatego jestem świadoma, że czasem możesz czuć się dziwnie i krępować się faktem, że jesteś jedyną osobą ze swojego otoczenia, która woli pomedytować zamiast siedzieć w oparach dymu papierosowego do białego rana.
Na szczęście ostatnio daje się też zauważyć powszechną pozytywną zmianę, dzięki której aprobata na tego typu praktyki stale rośnie.
I kiedy czasami jest Ci ciężko lub niekomfortowo, tylko dlatego, że opiekujesz się swoim umysłem – pomyśl sobie wtedy, że ta zmiana zachodzi także dzięki Tobie!
Bo kiedy okazujesz sobie empatię i podchodzisz do siebie jak do najlepszego przyjaciela, kiedy wybaczasz sobie i nie oceniasz krytycznie swoich myśli, słów ani czynów – to nigdy nie wiesz, kto w tym momencie Cię obserwuje.
A może właśnie patrzy i uczy się od Ciebie!
Dlatego nie rezygnuj z medytacji, czy z łagodności, bo nie dość, że robisz sobie wielką przysługę, to jednocześnie i innym.
P.S. Masz czasem poczucie, że Twoja empatyczna postawa wobec samej siebie wyróżnia Cię z tłumu i nie zawsze czujesz się z tym swobodnie? Podziel się swoimi przemyśleniami, jestem pewna, że będę umiała się z tym utożsamić.
I nie obawiaj się, na Daj Sobie Spokój autoempatia to norma a nie wyjątek :-)
Podobał Ci się ten tekst? Daj znać w komentarzu :-)