Dlatego dwa najpiękniejsze i najważniejsze słowa, jakie możesz sobie (i komuś) powiedzieć to: „słucham Cię.”
Kiedy ich zabraknie i zostaniesz zignorowany – potrafi mocno zaboleć. Komunikacja przestaje istnieć. To, co mówisz, myślisz i czujesz, nagle staje się nieważne.
Kiedy zagłuszasz własne myśli, nie wyrzucasz z siebie tego, co czujesz i unikasz bycia sam na sam ze sobą – nie słuchasz siebie.
Dajesz sobie w ten sposób sygnał, że to, co przeżywasz, nie jest ważne. Czy zdajesz sobie z tego sprawę czy nie, serwujesz sobie sporą dawkę auto-wrogości.
Skąd mam wiedzieć, czy słucham sam siebie?
Tego nie da się przegapić. Bo jeśli nie słuchasz sam siebie, ta akcja na pewno spotka się z odpowiednią reakcją. I to na tyle bolesną, że trudno będzie Ci ją przeoczyć. Podobnie jak w komunikacji z kimś innym, tak i w komunikacji z lustrem złapiesz siebie na jednym lub kilku poniższych symptomów:
zabierając głos, robisz to zdawkowo, szybko i w napięciu,
zmieniasz temat, zajmujesz ręce czymś innym,
kiedy jesteś sam w domu, włączasz radio, telewizor, film, albo kogoś koniecznie zapraszasz,
powtarzasz sobie (lub komuś) to samo, nie dzielisz się nowymi przeżyciami, uczuciami czy myślami,
a w końcu przestajesz mówić w ogóle, nawet wtedy. Kiedy rozmowa z kimś lub ze sobą, (przelanie myśli i uczuć na papier, czy zwyczajne przemyślenie sprawy w ciszy i spokoju) przyniosłoby ulgę, (zdrową perspektywę oraz ewentualne rozwiązanie problemu) – ty milczysz.
Dlaczego nie chcemy siebie słuchać?
W codziennym hałaśliwym życiu zapominamy o ważnej kwestii – mówienie o swoich autentycznych przeżyciach to okazanie własnej bezbronności. Oto jesteś, cały Ty, bez masek, bez zbroi, ze swoimi problemami, dylematami, emocjami, lękami.
W świecie zwierząt to ten moment, kiedy wilk albo lew przewraca się na grzbiet i pokazuje swój brzuch. Ryzyko zranienia? – dość spore.
I kiedy Twoje odsłonięcie brzucha spotyka się z zignorowaniem i chłodem – nic dziwnego, że czujesz zawstydzenie, odrzucenie i załamanie relacji.
A teraz pomyśl, ile razy, odcinając się od własnych uczuć, sam sobie zafundowałeś tak zimny prysznic?
Jak to zmienić?
Żeby zacząć siebie (i innych) słuchać, musi nastąpić zmiana w Twoim sposobie myślenia.
Spoglądasz w lustro, widzisz osobę pełną słabości, wad i problemów. Powiedzmy sobie szczerze, to nie jest komfortowy widok. Co więc robisz? Naprawiasz! Czym prędzej, nieważne jak, oby szybciej. Bierzesz się za naprawianie tego, co w Twoich oczach się popsuło. „Nie ma co się bawić i tracić czas na zbędne gadanie, bierzemy się za robotę” – mówisz sam do siebie, i przeganiasz jakąkolwiek chęcią otwarcia się z uczuciami. Bo niby po co przedłużać dyskomfort?
Niestety w ten sposób wylewasz dziecko z kąpielą. Bo jednocześnie ignorujesz własne przeżycia, odbierasz sobie poczucie ważności i wartości temu co czujesz i myślisz.
Czas najwyższy to zmienić – robimy jeszcze jedno podejście. Lustro – to samo. Ty w lustrze – taki sam. Problemy i słabości – te same.
Tylko tym razem słuchasz siebie samego – a to czyni wielką różnicę. Oddajesz sobie scenę, czas i przestrzeń, bo tym razem chcesz dowiedzieć się o sobie trochę więcej. Jak się czujesz, co myślisz, jak to jest być kimś takim jak Ty? W tym momencie idziesz już inną ścieżką.
Zapomnij na moment o naprawianiu czegokolwiek. Zostaw swoje narzędzia i genialne rozwiązania problemów za drzwiami. Od tej pory po prostu chcesz poznać swoje wnętrze, a nie brać się za jego remont.
Nie jesteś usterką, którą trzeba naprawić, ale człowiekiem, który potrzebuje być wysłuchany, dojść do głosu i wyrażać samego siebie. Dlatego zamień się w słuch i zacznij od siebie.
Jak myślisz? Czy dajesz sobie wystarczająco przestrzeni na autoekspresję? Czy sukcesywnie poznajesz, jak to jest być Tobą? Podziel się swoimi przemyśleniami w komentarzach. Słucham Cię :-)