Dlaczego tak trudno siebie polubić – 4 powody

Dlaczego tak trudno siebie polubić – 4 powody

Lubimy piosenkarzy, pisarzy, kabareciarzy, sąsiadów, bogatą ciocię z Ameryki, a i nawet swoich dentystów też potrafimy lubić.

To oczywiste, że są ludzie w bliższym, czy dalszym otoczeniu, których po prostu lubisz, a sympatia do nich przychodzi Ci z bez trudu.

Natomiast jeśli chodzi o siebie, to to lubienie przestaje już być takie proste. W stosunku do siebie wchodzimy w zupełnie inny tryb myślenia, czucia i percepcji.

Czemu? Jak to jest, że swoją lubość rozdajemy raczej lekką ręką, ale nie sobie?

Powodów, dla których tak trudno nam przychodzi polubienie siebie jest wiele i sięgają one daleko wszerz i wstecz. Opiszę Ci kilka z nich, a Ty przyjrzyj się im i powiedz, przy których pojawia Ci się w głowie „tak, to prawda, niestety zgadza się”.

Są to dosyć złożone tematy, dlatego nie chcę tutaj odwalać chałtury i rzucić Ci dwóch zdań na krzyż, tak więc proponuję Ci: zaparz sobie herbatkę, usiądź wygodnie, weź kota, psa czy innego gekona na kolana, a jestem przekonana, że sporo na tym tekście skorzystasz.

No to jedziem z tym śledziem, oto 4 powody, dlaczego tak trudno siebie polubić:

  1. Jesteś jedyną osobą, którą tak dobrze znasz. Nikogo innego nie poznasz tak dobrze jak siebie.

    • Znasz każdą swoją myśl, jaka przyjdzie Ci do głowy (a wiadomo, że nie zawsze to będą przejawy Twojego geniuszu).

    • Znasz każdą emocję, która przejdzie przez Twoje ciało (a wiadomo, że nie zawsze to będą same przyjemności i radości).

    • Znasz każdy swój odruch, każdy krok, każdą decyzję, każdy żal, pretensję, interpretację, osąd, i wszelakie inne barwne i liczne przejawy człowieczeństwa, które na sobie doświadczasz.

    Pokaż mi drugą osobę, którą tak dobrze znasz. Nie da rady? – No właśnie, bo nikogo nie znasz tak dobrze jak siebie i nikogo tak dobrze nie poznasz.

    Innych ludzi poznajemy na tyle, na ile chcą się przed nami odsłonić. Poznajemy historię na tyle głęboką, na ile zechcą nam opowiedzą.

    Często będzie to historia nieco podszlifowana, kapkę wyretuszowana, no bo jak inaczej? No bo z czym do ludzi? Trzeba choć troszkę się umalować, przyprasować, żeby wyglądać jak człowiek. Wtedy taką osobę (raczej) łatwiej polubić.

    Natomiast względem siebie takich trików zastosować się nie da. Owszem, widujemy samych siebie umalowanych i przyprasowaych, ale także i rozczochranych, w rozsypce, załamanych, nieszczerych, płaczących, knujących, manipulujących, albo nieładnie pachnących.

    Polubić osobę w jej absolutnie wszystkich odsłonach – to dopiero sztuka!!

  2. Początki relacji ze sobą sięgają czasów, kiedy nasz mózg znajdował się w stadium „ledwo co kapuję”

    Być może potrafi podrapać się po głowie, stanąć na nogach, albo zbudować domek z klocków, ale jeszcze nie potrafi obiektywnie oceniać sytuacji i postępowania innych ludzi.

    Jeszcze nie posiada wielu punktów odniesienia. Jeszcze nie wie jak wygląda świat poza tym, co się rozgrywa w jego najbliższym otoczeniu. I jeszcze niezbyt uświadamia sobie innej perspektywy niż swoja.

    W tak skurczonym świecie to Ty zajmujesz dostojne miejsce pierwsze, to Twoje uczucia są absolutnie najsilniejsze, to Twoja perspektywa wydaje się tą jedyną, to na Tobie wszystko zdaje się kończyć i zaczynać.

    A skoro wszystko to wszystko – te dobre i te złe rzeczy także.

    • Więc jeśli przydarzy Ci się jakaś przykrość (a przydarzy na pewno), to w kim będziesz upatrywać winnego? W sobie.

    • Jeśli ktoś Cię uderzy, dotknie nie tak jak powinien, to bardzo możliwe, że kogo obarczysz za to odpowiedzialnością? Siebie.

    • Jeśli ktoś powie Ci (albo „tylko” subtelnie da do zrozumienia), że jesteś gorszy niż rodzeństwo, czy koledzy z klasy, to względem kogo będzie Ci ubywało sympatii i akceptacji? Względem siebie.

    • Jeśli Twoje potrzeby nie były zaspokajane, to o kim sobie pomyślisz „widocznie nie zasługuję na nic dobrego”? O sobie.

    Początki naszej relacji ze sobą to czas, kiedy mamy kiepskiego cela i odpowiedzialnością / winą za zło, które nas dotyka, obarczymy nie tegom kogo trzeba. Najczęściej pudłujemy i obwiniamy siebie.

    A trudno jest polubić kogoś, kogo obwiniamy za wszelkie zło, które nas spotyka. Wręcz przeciwnie, takiej osoby raczej bardzo nie lubimy.

    I tak, krzywdy wyrządzone nam przez innych (z pobudek najczęściej godnych jedynie współczucia i empatii), stają się ziarnem, z którego kiełkuje i wyrasta, czasami do olbrzymich rozmiarów, nienawiść do siebie.

    Wiem, trudne to ostatnie zdanie było, dlatego odetchnij, łyknij herbaty i przeczytaj je jeszcze raz.

  3. Wskaż mi jedną osobę, jedną lekcję, jedno doświadczenie, które zjawiło się w Twoim życiu celowo, intencjonalnie i tylko po to, żeby nauczyć Cię lubienia siebie

    Serio, jeśli miałeś z czymś / kimś takim styczność, opowiedz mi o tym, bo bardzo chętnie słucham pięknych rzeczy.

    W tym momencie jednak, troszkę wątpię w to, że czegoś takiego doświadczyłeś, a już zwłaszcza w tych ważnych wczesnych formatywnych latach.

    I to jest nasza wielka bieda.

    Uczymy się tego, jak grzecznie siedzieć w ławce. Jak pisać dyktanda na piątkę. Jak się rozmnaża ameba. Jak napisać ćwierćnutę na pięciolinii. Jak zdobyć dyplom. Jak szukać pracy. Jak zrobić selfie stóp. Jak wygładzać kurze łapki.

    Ale w temacie jak zrozumieć i polubić siebie to mamy wyrwę olbrzymią jak Wielki Kanion w Kolorado.

    Nic. Pustka. Nie ma tematu.

    A bardzo trudno jest nauczyć się tematu, który nie istnieje w naszych słowach, relacjach, rodzinach, szkołach, doświadczeniach a przez to i głowach.

    (Kiedy zaczynałam pisać tego bloga, nie było słowa w języku polskim, które oznaczałoby to samo co ang. self-compassion. Wymyśliłam i zaczęłam używać słowa autoempatia!)

    Na szczęście to się zmienia. Jeśli nadal tu jesteś i czytasz te słowa, to znaczy, że swoją ścieżkę „jak polubić siebie” całkiem nieźle już wydreptałeś i przechadzasz się nią niepierwszy raz. I brawa Ci za to!!

  4. Świat białego „cywilizowanego” człowieka to w dużej mierze świat pieniądza

    A konkretnie Twojego pieniądza. To o Twoje pieniądze toczy się zażarta bitwa każdego dnia.

    A jeśli ze spokojem i lubością patrzysz w lustro – marny z Ciebie klient. Czujesz usatysfakcjonowanie swoim życiem i samoakceptację, a zatem czegóż Ci może jeszcze brakować? Niczego.

    Więc żeby cokolwiek Ci sprzedać, trzeba Cię przekonać, jak wiele Ci jeszcze brakuje: gładkiej skóry, odpowiedzialności, udanych relacji, jeansów, czy magii świąt.

Więc zanim wyjdziemy po zakupy, pierwszą rzeczą, którą już kupiliśmy, to obrazek siebie, jako osoby wybrakowanej i wadliwej. – A taką osobę trudno się lubi. Bo niby za co? Za same wady?

Podsumowując: kiedy narody lub rodziny walczą ze sobą od pokoleń, to czasami potrafią nie pamiętać, o co właściwie się kłócą. Z nielubieniem siebie bywa podobnie.

Możliwe, że brak samoakceptacji towarzyszy Ci tak długo, że nawet nie wiesz, skąd się wziął („tak było ze mną od zawsze”), dlaczego dalej istnieje i co go dokarmia.

Na szczęście, nawet jeśli nie przepadasz za sobą od zawsze, to wcale nie oznacza, że tak będzie na zawsze.

Można to zmienić. A raczej powinnam powiedzieć: można to ZMIENIAĆ. Sukcesywnie, stopniowo, krok za krokiem. Tak właśnie rodziło się Twoje nielubienie siebie, i w podobny więc sposób trzeba będzie to odkręcać.

Obraz siebie jako osoby, której nie da się polubić, to obraz bardzo wykrzywiony. Dlatego weź pod uwagę te 4 ważne kwestie:

  1. Czy Twoje potrzeby były zaspokajane, czy nie, to Ty miałeś i nadal masz do nich prawo, tak jak każda osoba na tej planecie (gorąco Cię zachęcam do przeczytania tekstu na właśnie ten temat pt. „Skąd się bierze przekonanie, że na nic nie zasługujesz i jak to odkręcić”.

  2. Nie jesteś odpowiedzialny za czyjeś problemy, a przez to i błędy. To nie Twoja wina (to ostanie zdanie powtórz to sobie kilka razy).

  3. Opinie i odruchy innych ludzi najczęściej pochodzą z ich własnych powykrzywianych obrazów siebie, jakie noszą od dzieciństwa w swoich głowach i sercach, (a nie z Twoich rzekomo niedopuszczalnych i strasznych zachowań).

  4. Materialny świat tak naprawdę nie chce od Ciebie niczego innego niż Twoich pieniędzy. Chodź na zakupy, ale nie kupuj przekonania o swojej wadliwości.

W stopce mojej strony (na zielonym tle z dołu) widzisz napis „Daj sobie spokój. Uczę wrażliwców, jak zrozumieć i polubić siebie.” To zdanie zlepiłam nieprzypadkowo właśnie w ten sposób. Przed polubieniem musi zaistnieć zrozumienie: siebie, swoich początków, swoich nawyków, czy wcale nieswoich sposobów myślenia przejętych od innych.

Zrozumienie prowadzi do polubienia. Łatwiej jest polubić kogoś, kogo rozumiemy, wiemy skąd wyszedł, dokąd zmierza, dlaczego tak a nie inaczej reaguje, jaką ma historię.

Mam nadzieję, że ten tekst Ci w tym pomógł.


Podobał Ci się ten tekst? Daj znać w komentarzu :-)

Chcesz się nauczyć, jak podchodzić łagodnie i empatycznie do siebie i do innych?

Zapisz sie do newslettera

i zyskaj dostęp do darmowego mini-kursu
„Jak rozmawiać ze sobą i z innymi, żeby się dogadać, zrozumieć i nie ścigać na argumenty”

2 proste kroki:
Podaj adres email, a następnie kliknij w email potwierdzający, który do Ciebie wyślę :-)

Strona używa plików cookies do prawidłowego funkcjonowania, do celów analitycznych, marketingowych, społecznościowych. Pełna lista cookie wraz z ich opisem znajduje się w Polityce prywatności. Jeżeli wyrażasz zgodę na pliki cookies, kliknij w przycisk „Rozumiem i akceptuję”.

Nie zamykaj tego okna, treść Polityki Prywatności właśnie się wczytuje. Zza chwilkę się tutaj pojawi.