Co to za przekonania? I jak ulżyć swoim zmęczonym głowom na święta? Czytaj dalej a dowiesz się wszystkiego co Ci potrzebne, żeby uniknąć świątecznego stresu.
Świąteczna presja w wielu odsłonach
Zaczyna się gdzieś w połowie listopada. Wtedy nie myślisz jeszcze nawet brać się za świąteczne porządki. Żyjesz swoim zwyczajnym listopadowym dniem, aż tu nagle! Reklamy, prezenty, i czekoladowe Mikołaje włażą Ci do oczu na każdym kroku.
I na tak przygotowaną scenę wkracza grudzień. A Ty, w mniejszym lub w większym stopniu (zazwyczaj to drugie), ulegasz zbiorowej presji świąt. A jej odsłon nie brakuje:
Presja wysokich oczekiwań
Musi być magicznie, cudownie, kawa ma pachnieć, zastawa na stole błyszczeć, tak jak i Twoje zęby w pełnym uśmiechu. Tak po prostu musi być i koniec!
Presja grudnia
Kiedy smucisz się w październiku, to smucisz się w październiku. (Czekaj, nie zwariowałam, widzę to zdanie, czytaj dalej :-)) Jest Ci źle. Popłaczesz sobie. Otworzysz się przed kimś i wyrzucisz z siebie to wszystko, co Cię gryzie.
Bywa. Każdy to zna. Ale co się stanie, jeśli przejdziesz przez to samo pod koniec grudnia? A zwłaszcza w trakcie samych świąt? O nie, wtedy to już przestaje być zwyczajnym smutkiem. Nagle zamienia się w emocję, przez którą zaczynasz się na siebie złościć, mieć do siebie pretensje, może poczucie winy.
No bo… przecież są święta. Trzeba się weselić, na zawołanie i z zegarkiem w ręku.
Presja czasu
Wiedziałaś, że jako pracownicy, zajmujemy trzecie miejsce wśród najbardziej zestresowanych krajów w Europie?
Napięcie, które narasta przez cały tydzień w pracy nie ulatnia się w jednej sekundzie. Ten stres jest w Tobie, przynosisz go do domu i rozwałkowujesz z ciastem na pierniczki. Żeby go rozpuścić, jak śnieg na wiosnę, trzeba trochę czasu. A tego akurat nie masz, bo kalendarz pokazuje, że za 24 godziny wypada wigilia.
Presja perfekcji
Większość z nas nosi w sobie dosyć twarde przekonanie, że nie ulega wpływowi reklam. „A skąd tam, mnie to nie rusza.” Sęk w tym, że przeważnie jest odwrotnie. Reklamy działają na nas lepiej i bardziej, niż przeciętnie byśmy podejrzewali.
No i co z tego? – zapytasz. A to z tego, że codziennie oglądamy i słuchamy jak powinien wyglądać idealny świąteczny stół, jak powinna smakować idealna wieczerza, jak powinna zachowywać się idealna mama, babcia, dziecko. Te obrazy decydują za Ciebie co masz kupić, jak przygotować i co uznać za piękne.
Gdybyśmy byli faktycznie odporni na medialne przekazy :
- nie wydawalibyśmy więcej pieniędzy niż mamy,
- nie bylibyśmy tak zmęczeni na święta, jak często jesteśmy,
- nie mielibyśmy tak dość świątecznych przygotowań, jak zazwyczaj mamy.
Presja pogody
Ok, nie lubię wykręcać się pogodą i oddawać jej władzę nad tym jak się czuję i co robię, ale zimy w Polsce bywają naprawdę mało nasłonecznione. Gdyby jeszcze padał śnieg, to byłoby więcej słońca, które dodatkowo odbijałoby się od śniegu.
Kiedy jednak szaro, buro i ponuro utrzymuje się miesiącami, masz prawo czuć odpływ energii. Fachowo mówi się o Sezonowym Zaburzeniu Afektywnym, które objawia się spadkiem nastroju, poziomu energii, drażliwością, trudnością z koncentracją, czy sennością.
Presja „pierwszych świąt po”
Świąteczny czas potrafi wyjątkowo dokuczyć, jeśli to pierwsze święta po odejściu kogoś bliskiego, po rozwodzie, po jakimkolwiek trudnym przeżyciu. Bo pierwszy raz ubierasz choinkę lub pieczesz ciasto bez kogoś lub czegoś znaczącego w Twoim życiu. To bardzo ciężkie doświadczenie.
Jak sobie pomóc?
Moja babcia przed obfitą wieczerzą potrafiła wziąć tabletkę na lepsze trawienie. I choć sposobu tego nie zaliczam do najzdrowszych, to samą zasadę, na której się opiera można przenieść z żołądka do głowy.
Oto 5 rzeczy, które możesz zrobić, żeby zmniejszyć presję, a czas świąteczny uczynić trochę bardziej lekkostrawnym:
Po pierwsze i wydaje mi się najważniejsze – Przyznaj się przed sobą, że jest Ci ciężko. Daj sobie prawo do odczuwania negatywnych emocji. Emocje zdają się nie znać na kalendarzu. Nie robią sobie wolnego w maju czy grudniu.
Zmniejsz oczekiwania – Jasne, ślicznie wygląda dopieszczony stół wigilijny, pięknie pachnie nieprzypalone ciasto i bardzo cieszą trafione prezenty. Ale jeśli przygotujesz wszystko na mniej więcej 75–85% to i tak będzie świetnie. Nie istnieje coś takiego jak „idealne święta” – weź to pod uwagę.
Zarezerwuj chwile tylko dla siebie – To, jak Ty się czujesz, liczy się bardziej niż to, jak się miewa ta pieczeń w piekarniku. Odpoczywaj, w końcu masz wolne! Nie oddawaj tego czasu w 100% dla barszczu ani dla zakupów.
Poproś o pomoc – Prezenty dostajesz i dajesz. Dlatego przygotowania do świąt potraktuj tak samo. Coś z siebie daj, ale i przyjmij pomoc od innych. A jeśli nie przychodzi sama – upomnij się o nią!
Podziękuj – Boli Cię głowa od przedświątecznego zamieszania? Jak myślisz co to oznacza? – Że masz za co dziękować. A wdzięczność to świetne antidotum na perfekcjonizm, oraz materializm, którymi coraz bardziej oprószamy święta. Zwróć więc większą uwagę na to, za co możesz podziękować, niż na to, czego Ci brakuje.
A jak Ty się czujesz? Czy końcówka grudnia bywa dla Ciebie stresującym czasem? Co robisz żeby sobie pomóc? Daj znać w komentarzu czy masz jakieś swoje własne metody na rozładowanie presji świątecznej.