Dlaczego? Bo gdybyś miał nimi być, to bardzo szybko, najprawdopodobniej w przeciągu kilku sekund, przeszedłbyś kilka porządnych przemian osobowości.
Idziesz do łazienki spoglądasz w lustro: „ale dziś fajnie wyglądam”, i stajesz się osobą piękną i pewną siebie.
Sprawdzasz stan swojego konta: „za mało zarabiam’ i powoli przekształcasz się (w swoich oczach) w osobę przegraną, słabą.
Kładziesz się spać: „ja to mam ciężko, nikt tak nie ma” i z sekundy na sekundę czujesz się jak ofiara okrutnego losu.
Słyszysz komplement i od razu myślisz: „ale ze mnie gość” i Twoja samoocena rośnie.
Szaleństwo! Stan, w którym każda myśl ma tak dużo siły sprawczej, że wywołuje emocje i zmienia Twoje nastawienie do świata i siebie – to obłęd. A zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że przez Twoją głowę przeciętnie przelatuje ich 50 tysięcy dziennie!
(Tu mała uwaga: nawet jeśli ta cyfra to tylko szacunek, i nawet jeśli naukowcy mylą się o kilka albo kilkanaście tysięcy, to i tak ilość myśli, jakim poświęcasz codziennie czas i uwagę, jest ogromna!)
Dlatego kiedy zawierzasz każdej swojej myśli i traktujesz ją na równi z rzeczywistymi faktami, to znaczy że przynajmniej kilka tysięcy razy na dzień przechodzisz emocjonalne wzloty i upadki oraz zmiany tożsamości. I to bez obiektywnej przyczyny z zewnątrz, tylko przez jakość i zabarwienie swoich własnych myśli.
Przyznaj sam – to nie może Ci służyć.
Bo niby jak to ma służyć Twojemu dobru, kiedy pomiędzy Tobą a Twoim spokojem stoi 50 tysięcy myśli. Pomiędzy Tobą a Twoją najbliższą osobą, na której Ci zależy, stoi 50 tysięcy myśli. Wreszcie, pomiędzy Tobą a Twoim spokojem, zdrowiem, szczęściem stoi 50 tysięcy myśli.
Taka maszynka do mielenia potrafi zamienić w pył nawet największe kawały pewności siebie, pozytywności, nadziei, dobrych chęci.
Co możesz zrobić, żeby nie oszaleć od własnych myśli?
Odseparować je od siebie. Oddzielić. Rozróżnić na: „tu jestem ja, a tu są moje myśli”.
Jak tego dokonać? Jak zobaczyć siebie poza myślami? Jak zobaczyć, że poza chmurami jest niebieskie spokojne niebo?
Po pierwsze zauważyć je
Nie bierz tego wszystko na słowo – przekonaj się sam. Zobacz swoje myśli na własne oczy.
Usiądź w ciszy. Bo kiedy przebywasz w hałasie (czytaj: telewizor, radio, internet, gazety, praca, impreza, spotkania, telefony, gadanie, gadanie, gadanie) to nie słyszysz swoich myśli. A na pewno nie wychwytujesz ich przytłaczającej ilości. Ale to nie znaczy że ich tam nie ma. Są. I bardzo łatwo je wyłapać – po prostu wyłącz wszystko i pobądź chwilkę w zupełnej ciszy.
Najlepiej weź długopis i spisz strumień swojej świadomości, czyli to, co na bieżąco zacznie Ci przychodzić do głowy. Co się stanie? – Nie nadążysz za nimi. Ręka nie nadąży za głową. Jak mi nie wierzysz, sprawdź sam. Śmiało.
To będzie Twój pierwszy, możliwe że przykry i bardzo ważny krok, by zająć stanowisko szefa wobec swoich myśli. Zauważysz je jak skaczące małpy na drzewie.
Po drugie podważać
Kiedy już rozróżnisz chmury od nieba, fale od morza, czyli swoje myśli od siebie, czas na drugi etap przywracania zdrowej relacji z własną głową – podważanie prawdziwości własnych myśli.
Jeśli wierzysz w każdą myśl, która przychodzi Ci do głowy, zamieniasz się w liścia miotanego przez wiatr. Raz lecisz w jedną stronę: „ale dziś mam dobry dzień”, raz w drugą: „zachowałem się jak idiota”, raz w trzecią: „jestem za gruby” raz w czwartą: „ludzie mnie krytycznie oceniają”. I tak w kółko.
Ale na szczęście mam dla Ciebie super wiadomość! Absolutny hit! – wyobraź sobie, że wcale a wcale nie musisz w to wszystko wierzyć!
Bo większość z myśli opowiada o zdarzeniach, które nigdy się nie wydarzyły i nigdy się nie wydarzą.
Najczęściej to nic więcej niż domysły, próby telepatii i czytania czyichś (równie oszalałych) myśli, przewidywania i przepowiadania przyszłości, podszyte strachem scenariusze katastrof, skróty myślowe, niesprawiedliwe uogólnienia, zbyt szybkie konkluzje, wymuszone powinności, etykiety, i na przeróżne sposoby zniekształcone myśli, które odpływają coraz dalej od rzeczywistości.
Ty, jako szef sprawujący niepodzielną władzę w swojej głowie, możesz weryfikować swoje myśli, podważać ich wkład w Twoje życie, dziękować za współpracę i zatrudniać nowych, lepszych dla Ciebie pracowników.
Kiedy wpadnie Ci do głowy pomysł typu: „jestem do niczego” albo: „na pewno mi się nie uda”, wezwij taką myśl na dywanik i zadaj kilka pytań:
- Jakie są dowody na to, że mam rację?
- Jakie są dowody na to, że nie mam racji?
- Jak alternatywnie można spojrzeć na moją sytuację?
- Jaki efekt daje mi mój obecny sposób myślenia?
- Czy moje myślenie jest realistyczne?
- Co bym powiedział najlepszemu przyjacielowi, gdyby był w mojej sytuacji?
Żeby Twoje myśli działały na Twoją korzyść musisz się im przyglądać. A żeby to zrobić, trzeba się oddalić, nabrać do nich odpowiedniego dystansu, zaobserwować i podważać ich prawdziwość.
Przyglądaj się, nie zgadzaj i patrz swoim myślom na ręce, aż będziesz miał pewność, że pracują na Twoją korzyść. Że wzmacniają Cię, dodają Ci sił i odwagi. Że grają z Tobą do tej samej bramki. Wyobraź sobie jak bardzo zmieni się dzisiejszy dzień, jeśli Twoje myśli będą pracowały dla Ciebie a nie Ty dla nich.
O tym jak traktować swoje myśli, żeby Ci pomagały i Ciebie wspierały a nie odbierały Ci siły, przeczytasz więcej tu:
- „Nie musisz wierzyć w każdą myśl, która pojawi się w Twojej głowie”
- „3 najbardziej irracjonalne przekonania, w które większość z nas wierzy (i jak je naprostować)”
- „Jak wstać prawą nogą i świetnie zacząć dzień”
- „Kiedy czujesz, że rozmowy o problemach coraz bardziej Cię przytłaczają, przestań mówić a zacznij pisać”
Podobał Ci się ten tekst? Daj znać w komentarzu :-)