Jeśli nie odróżniasz autoempatii od słabości – koniecznie przeczytaj ten tekst (a na pewno zmienisz zdanie)

Jeśli nie odróżniasz autoempatii od słabości – koniecznie przeczytaj ten tekst (a na pewno zmienisz zdanie)

W świecie, w którym mówi się kobietom: „jeśli nie jesteś wystarczająco młoda, chuda i ładna, to nie nadajesz się do niczego” – decyzja, żeby pokochać swoje ciało, staje się radykalnym i odważnym czynem.

To słowa ważącej 170 kg Whitney Thore, trzydziestolatki, która postanowiła zaakceptować to jak wygląda.

A ja rozszerzę jej myśl i powiem:

W świecie, w którym mówi się wszystkim: „jeśli nie jesteś modny, bogaty i zabiegany, nie nadajesz się do niczego” – decyzja, żeby zaakceptować samego siebie takim jakim jesteś, staje się radykalnym i odważnym czynem.

Autoempatia to radykalny i odważny czyn

„Pewnego razu rowerzysta specjalnie zatrzymał się koło mnie, nazwał mnie świnią, splunął mi w twarz i pojechał dalej.” – wspomina Whitney Thore. Zewnętrzny świat często nie ułatwia nam życia z naszymi słabościami. Odstępstwa od tak zwanej normy nie są mile widziane, albo wprost potępiane.

A kiedy za normę uważa się samokrytykę, notoryczne poczucie niewystarczalności, brak czasu na wszystko i bardzo wysoko umieszczoną poprzeczkę czegokolwiek (urody, statusu, wykształcenia, spędzania wolnego czasu) – taki twór jak autoempatia wyraźnie odstaje, podobnie jak figura Whitney Thore na tle chudzielców.

Tak się po prostu nie robi! Nie motywuje się siebie przez wyrozumiałość, a przez krytykę. Nie wybacza się sobie własnych błędów, a je piętnuje. Nie akceptuje słabości, a je tuszuje. Nikt (kogo znasz) tak nie robi, a główny nurt uczy czegoś zupełnie odwrotnego.

Więc, kiedy pewnego pięknego dnia przyjdzie Ci do głowy zwariowany pomysł (jak i mi przyszedł), żeby nauczyć się autoempatii i zacząć ułatwiać a nie utrudniać sobie życie – zbierz w sobie wszystkie zasoby odwagi, jakie masz, i nie zawahaj się ich użyć. Przydadzą się do dokonania tego niezwykle radykalnego czynu.

Mniej przejezdna droga ma więcej wybojów

Kiedyś wpadło mi w ręce zdjęcie kota, który wylegując się, rzekomo pyta: „O przepraszam, czy moja autoempatia wchodzi w paradę twojej autonienawiści?”.

Pomijając kocie rozzuchwalenie (na tyle, na ile można je pominąć), myślę, że kryje się w tym żarcie ziarnko prawdy.

Pomimo że zachodni świat bogaci się coraz bardziej (bo pracujemy więcej, mieszkamy lepiej, podróżujemy szybciej i dalej, nawet jemy coraz więcej), to jednak na co dzień, mentalnie przebywamy w wielkim ubóstwie.

Budzisz się i myślisz, że za mało spałeś. Kładziesz się spać i myślisz, że za mało zrobiłeś. Za mało schudłeś, za mało kupiłeś, zarobiłeś i zwiedziłeś. Celownik naszej uwagi nastawiony jest na nigdy nienasycony brak.

I kiedy z tak myślącego tłumu wychyla się czarna owca, która mówi: „jestem wystarczający, nieidealny ale wartościowy i lubię siebie” – to musi się spotkać z krytyką.

Autoempatia to deklaracja, która zgarnie swoich zwolenników i przeciwników. I chociaż raczej żaden rowerzysta nie potraktuje Cię za to tak, jak potraktowano Whitney Thore, to jednak krytykę czy brak zrozumienia możesz od razu wliczyć w koszta.

Im więcej autoempatii tym więcej odwagi i asertywności

No dobra, starczy tych ciężkich wieści jak na jeden tekst. Na szczęście jest i dobra wiadomość. A nawet dwie.

  1. Im więcej autoempatii tym więcej odwagi.

    Późnym wieczorem, kiedy zgasną wszystkie światła, a Ty zostaniesz sam na sam z własnymi myślami – autoempatia albo autowrogość dochodzą do głosu.

    I to ten moment zdecyduje, czy odważysz się zrobić coś, na co masz ochotę, a nie coś, co jedynie powinieneś. Jeśli wiesz, że utulać Cię do snu będą: wyrozumiałość, łagodność i ukojenie, to uspokajasz się, regenerujesz siły i nabierasz odwagi na jutro.

    Im bardziej akceptujesz swoje słabe strony, im bardziej wspierasz siebie w razie porażki, im lepiej ze sobą żyjesz – tym więcej siebie szanujesz i cenisz. A odwaga i asertywność przyjdą jako efekt uboczny.

  2. Im więcej autoempatii tym więcej empatii

    Jak myślisz, kiedy Whitney Thore wykazywała więcej empatii do innych osób? Gdy nie mogła patrzeć na siebie w lustrze, czy wtedy, kiedy zakończyła wojnę sama ze sobą?

    Kiedy przestajesz oceniać i krytykować siebie, odpuszczasz także innym ludziom. Kiedy okazujesz sobie wyrozumiałość, za chwilę robisz to samo w stosunku do innych ludzi. Nawet wobec tych o zupełnie innych opiniach niż Twoje.

Wspierasz siebie i pomagasz sobie, jednocześnie otwierasz się na świat (nawet jeśli różni się od Ciebie znacznie) – na takim gruncie odwaga rozkwita.

Niezaprzeczalnie – empatyczny, ciepły stosunek do samego siebie wymaga odwagi. A jednocześnie odwaga wymaga autoempatii. To się zazębia, współgra ze sobą i wzajemnie napędza. Spróbuj, a przekonasz się sam. Odwagi! :-)


A jak to jest u Ciebie? Czy doświadczyłeś tego, że autoempatia wymaga odwagi? A może tego, że odwaga wymaga autoempatii? Jakie masz własne doświadczenia w tej kwestii? Podziel się w komentarzu :-)

Wsparcie:

  • Whitney Thore, TEDxGreensboro: „Living without shame: How we can empower ourselves„

Chcesz się nauczyć, jak podchodzić łagodnie i empatycznie do siebie i do innych?

Zapisz sie do newslettera

i zyskaj dostęp do darmowego mini-kursu
„Jak rozmawiać ze sobą i z innymi, żeby się dogadać, zrozumieć i nie ścigać na argumenty”

2 proste kroki:
Podaj adres email, a następnie kliknij w email potwierdzający, który do Ciebie wyślę :-)

Strona używa plików cookies do prawidłowego funkcjonowania, do celów analitycznych, marketingowych, społecznościowych. Pełna lista cookie wraz z ich opisem znajduje się w Polityce prywatności. Jeżeli wyrażasz zgodę na pliki cookies, kliknij w przycisk „Rozumiem i akceptuję”.

Nie zamykaj tego okna, treść Polityki Prywatności właśnie się wczytuje. Zza chwilkę się tutaj pojawi.