- poniedziałek
- poniedziałek nr dwa
- poniedziałek nr trzy
- poniedziałek nr cztery
- piątek
- sobota
- przedponiedziałek
Co o tym sądzisz? Czy Twój przeciętny tydzień wygląda w podobny sposób? Czy żyjesz głównie weekendami i uważasz, że warto czekać tylko na piątek i sobotę, a reszta tygodnia mogłaby nie istnieć?
Jakby nie liczyć, takie myślenie to dosyć drogi interes. Bo w ten sposób, z siedmiu dni, tak naprawdę zostają Ci dwa, a reszta przecieka między palcami. Sam przyznasz, że tych pozostałych trochę szkoda.
Więc czemu tak robimy? Czy nikt nas nie nauczył, jak żyć chwilą? Czy nie widzimy w niej nic ciekawego ani przyjemnego? Czy naprawdę tylko w weekendzie kryje się potencjał?
Jak żyją zwierzęta
Przyglądałam się kiedyś psu sąsiadki, jak bawił się na trawniku. Skakał, kopał dołki, merdał ogonem. Całym swoim ciałem pokazywał radość. Jestem na podwórku – świetnie, pobiegam sobie. Jestem w domu – super, zjem coś i prześpię się. O znowu idę na dwór – ale fajnie! Obserwując go, pomyślałam sobie, że on nawet przez chwilę nie zmartwi się faktem, że za chwilę zostanie w domu na kolejne 8 godzin, podczas gdy jego właścicielka będzie w tym czasie w pracy.
My, ludzie, rzadko potrafimy osiągnąć taki stan, który dla zwierząt wydaje się naturalny. I nawet nie mówię o tym, żeby cieszyć się dosłownie z każdej chwili. „O, jak świetnie, znowu jestem u dentysty”, albo: „super, przede mną ogromny korek” – pewnie zgodzisz się ze mną, że to brzmi absurdalnie. Chodzi mi o to, że zwierzęta potrafią być umysłem dokładnie tam, gdzie w danej chwili są ciałem. Niestety, ta umiejętność nie jest naszą najmocniejszą stroną.
W zamian za to, dosyć łatwo przychodzi nam życie na zaś. 7 rano, jesz śniadanie w domu – a jednocześnie wyobrażasz sobie, jak zaczniesz poranek w pracy. A kiedy jesteś w pracy – planujesz rozkład zajęć wieczornych. Wracając do domu, w autobusie, który utknął w korku – wyliczasz, o ile minut Twój plan rozjedzie się względem tego, co już ułożyłaś, itp. itd. Brzmi znajomo?
Czym jest mindfulness
Bycie obecnym w teraźniejszej chwili, inaczej mówiąc bycie mindful, to celowe zwracanie uwagi na to, co dzieje się teraz, co czujesz, o czym w tej chwili myślisz. Po polsku mindfulness tłumaczy się jako uważność, a informacje na temat szerokich zalet i korzyści, płynących z jej praktykowania, są coraz bardziej powszechne. Powodów, które zachęcają do praktykowania mindfulness jest naprawdę wiele, a poniższa lista oczywiście nie wyczerpuje tematu
- poprawa pamięci,
- poprawa uwagi,
- rozszerzone umiejętności uczenia się nowych rzeczy,
- większa innowacyjność,
- większa pewności siebie,
- poprawa wzroku, słuchu,
- lepsza produktywność,
- poprawa kondycji fizycznej,
- zwiększona charyzma,
- zmniejszenie dolegliwości związanych z odczuwaniem bólu,
- mniejsze odczuwanie zmęczenia i stresu,
- łagodzenie objawów uzależnień,
- mniejsza nadpobudliwość.
Tak jak ryba, która nie zauważa wody, w której pływa
Mimo tak rozległych korzyści, nadal mniejszość z nas włącza mindfulness do swojego życia. Dlaczego tak się dzieje? Ano głównie dlatego, że nieuważność trudno jest zauważyć.
Jeśli przyswoimy sobie jakąś wiedzę, to bierzemy ją za pewnik i nie kwestionujemy jej. Raz nauczeni jednej drogi, która prowadzi do celu, przestajemy się nad nią zastanawiać. A przecież w trakcie tej podróży może się wiele zmienić: od Twojego nastawienia i potrzeb, po metody, które pomagają Ci osiągać to, co sobie postanowisz. Przez brak uważności względem tego, co się dzieje na bieżąco, z przekonaniem jedziesz do przodu, tylko że w złym kierunku. Jak to sprytnie ujęła Ellen Langer – często popełniamy błędy, ale rzadko mamy wątpliwości. Czyż to nie genialne stwierdzenie? I to nie ma nic wspólnego z brakiem rozsądku, czy możliwości intelektualnych, albo mówiąc wprost – z głupotą. Bo uważność to świadome uczestniczenie w tym, co się dzieje w danej chwili.
Niestety łatwo przeoczyć moment, w którym przestajesz to robić. Zaczynasz wtedy opierać się wyłącznie na tym, co wypracowałaś w przeszłości, bez względu na to, czy jest to nadal aktualne. Pozwalasz, by jeden punkt widzenia i sztywne zasady idące w ślad za nim, objęły kontrolę nad Twoim postępowaniem. Wpadasz w utarte tory i nie zwracając uwagi na to, dokąd Cię prowadzą.
Uważność jako aktywny stan umysłu
Albert Einstein powiedział, że problemu nie można rozwiązać z tego samego poziomu świadomości, który go stworzył. Mindfulness to przejście do nieco innego poziomu funkcjonowania. Gdzie nie działasz, jak mechanizm, który raz nakręcony, dziarsko prze do przodu, ale stawiasz krok za krokiem, zdając sobie sprawę z tego, że to robisz. Ellen Langer, w swoich wykładach i książkach, przywołuje setki przykładów potwierdzających jej podstawową tezę, którą głosi od ponad 40 lat: uważność rozumiana jako aktywny stan umysłu, dzięki któremu zauważasz nowości, kontekst, i zasady rządzące sytuacją, wprowadza witalność, zdrowie i poczucie szczęścia w nasze życie.
Wystarczy popatrzeć na psa, który cieszy się tym, że idzie na smyczy obok swojego właściciela. Oczywiście różnic między nami a psami jest o wiele więcej, a jedną z nich jest codzienny poziom zadowolenia z życia. Z pewnością przyczynia się do tego fakt, że jeśli pies jest na spacerze, to jest wyłącznie na spacerze i nigdzie indziej.
Podobał Ci się ten tekst? Daj znać w komentarzu :-)