Jednak czy zawsze to, co myślimy, że daje nam radość z życia, naprawdę sprawia, że poczucie subiektywnego szczęścia wzrasta? Badania jasno pokazują, że nie zawsze. A w zasadzie, to raczej rzadziej niż częściej. Jakie są różnice między tym, co nam się wydaje, a tym, co tak naprawdę przynosi szczęście?
Oto porównania i zestawienia, które powinny rozwiać wątpliwości.
To, co wydaje się, że uszczęśliwia
Na pierwszy ogień idzie chyba najbardziej oczywista sprawa – pieniądze. Praktycznie każdy z nas pragnie komfortu finansowego. Bo dzięki niemu stać nas na wszystko, o czym marzymy, czego pragniemy i co jest nam potrzebne. A nawet na to, co nie jest. Dlatego sukcesywne wspinanie się po szczebelkach kariery oraz idące za nim regularne podwyżki, wydają się być prostą drogą ku szczęściu.
Trudno też przeoczyć fakt, że niemalże cały świat oszalał na punkcie młodości i urody. Każdy chce wyglądać atrakcyjnie, a najlepiej, żeby pomimo upływu czasu, w ogóle się nie starzał. Kiedy spojrzysz w lustro i zobaczysz urodę i młodość, najwidoczniej dostrzeżesz także i szczęście.
Uważamy też, że do szczęścia niezbędne są potwierdzenia naszych kompetencji i kwalifikacji. Dlatego starannie kolekcjonujemy dyplomy wyższych uczelni, certyfikaty i inne świadectwa ukończenia kursów, szkoleń i wszelkiej maści praktyk. Niektórzy otwarcie przyznają, że uczą się jedynie „dla papierka”, bo są szczerze przekonani, że ów papierki mają moc sprawczą i mogą uszczęśliwiać.
A teraz coś na polu prywatnym – pierścionek na ręku, huczny ślub i posiadanie latorośli, oto prosty przepis na zagwarantowanie sobie kolejnych dostaw szczęścia.
I na koniec – klimat. Ten nasz polski nie zawsze rozpieszcza. Długie miesiące bez słońca lub ze śniegiem, gdzie często wieje przenikliwym chłodem. To wszystko skłania, by pomarzyć o wyjazdach do ciepłych krajów. Nie masz energii, dobrego nastroju i ogólnie nie za wiele Ci się chce – to pewnie przez tą kiepską pogodę. Gdyby tak zamieszkać w Kalifornii albo we Włoszech, tam to od razu człowiekowi chce się żyć!
To, co naprawdę daje szczęście
Badania dość często zaskakują samych naukowców. W przypadku tych dotyczących szczęścia, jest podobnie. A to głównie z powodu wyników, które wcale nie potwierdzają, że wyżej wymienione metody na osiągnięcie pełnej radości z życia, naprawdę się sprawdzają.
Okazuje się bowiem, że subiektywne poczucie szczęścia koreluje z:
Optymistycznym patrzeniem na świat. Dobrym przykładem jest znany i nieco już wyświechtany obrazek ze szklanką wypełnioną do połowy. Jeśli uważasz, że jest raczej pełna niż pusta, Twoje ogólne poczucie szczęścia jest wyższe, niż kogoś, kto uzna, że jest odwrotnie.
Kolejnym, a jednocześnie jednym z najsilniejszych czynników, które faktycznie dają poczucie zadowolenia z życia, są kontakty i związki z innymi ludźmi oraz ich jakość. Mówiąc wprost: Twoje poczucie szczęścia jest wyższe, jeśli w Twoim życiu są osoby, do których możesz wpaść albo zadzwonić, kiedy poczujesz taką potrzebę. Ktoś, na kim możesz polegać w trudnych momentach, z kim możesz odpocząć i powygłupiać się.
Praca, jako czynnik uszczęśliwiający, też pojawia się w wynikach badań, ale nieco w innym kontekście niż pieniądze, kariera czy kolejne awanse. Subiektywne poczucie szczęścia znacznie zależy od tego, czy praca jest zarazem czymś, co Cię interesuje, pasjonuje, w co z chęcią angażujesz się całą swoją osobą. Tak rozumiana praca, uszczęśliwia.
Czas wolny i to, w jaki sposób go wykorzystujemy, także odbija się na naszym poczuciu szczęścia. Bierność, czyli np. wylegiwanie się na kanapie i oglądanie telewizji przez większość weekendu, raczej powodów do radości Ci nie przysporzy. Ale jeśli spędzisz wolny czas na stawianiu sobie kreatywnych wyzwań i podwyższaniu poprzeczki w rozwoju zainteresowań – owszem, to na pewno przyniesie wymierne zadowolenie.
Wreszcie przewijający się temat w wynikach – duchowość. Jeśli to pojęcie jest Ci bliskie, najprawdopodobniej Twoje subiektywne poczucie szczęścia jest wyższe niż kogoś, kto temat duchowości lub wiary, omija szerokim łukiem. Dla ścisłości dodam, że nie ma znaczenia jaki wybierzesz sobie obiekt kultu: formalną religię, czy duchowość własnego autorstwa. Dalajlama XIV mawia, że jego religią jest życzliwość. Zaś mój tata zawsze powtarza, że jego świątynią jest las. Duchowość może mieć przeróżne postaci.
Ostateczny test szczęścia
Mamy więc dwie drogi: to co nam się wydaje, że nas uszczęśliwia i to, co faktycznie idzie w parze z poczuciem szczęścia. Jak widać, skręcają one w nieco różnych kierunkach. A który z nich jest tym prawdziwym? Jest jeden test, który rozwieje wątpliwości, można powiedzieć, że to egzamin ostateczny.
A są nim krytyczne momenty w życiu, które mogą przydarzyć się każdemu. To w pewnym sensie, rodzaj olśnienia, czy oświecenia, który przychodzi wraz z traumatycznym wydarzeniem, nagłym odkryciem, aktem desperacji. Coś, co rozwiewa mgłę i wyostrza obraz. To chwile, które przewartościowują priorytety i bezpowrotnie zmienią perspektywę. Od tego momentu wszystko układa się w logiczną całość, i wiesz czego chcesz od życia.
Wyniki badań osób, które przeżyły taką zmianę, okazały się bardzo interesujące. Co ceniły przed, a co cenią po osobistym oświeceniu, oto 5 pierwszych priorytetów:
Mężczyźni:
- przed: pieniądze, przygoda, osiągnięcia, przyjemność, szacunek innych;
- po: duchowość, spokój, rodzina, poczucie sensu, uczciwość.
Kobiety:
- przed: rodzina, niezależność, kariera, dopasowanie się, atrakcyjność;
- po: rozwój osobisty, poczucie własnej wartości, duchowość, poczucie szczęścia, hojność.
Wiadomo, że wszystkie badania mają swoje braki i niedostatki. Ale z drugiej strony widać, że łączy je podobny wątek: szczęścia raczej nie zdobędziemy, poprzez zatroszczenie się jedynie o zewnętrzne atrybuty, takie jak: wygląd, markowa metka z wysoką ceną, czy tytuł przed nazwiskiem. Bo szczęście staje się tym bardziej dostępne, im bardziej zaglądamy do wewnątrz siebie.
Podobał Ci się ten tekst? Daj znać w komentarzu :-)