Autoempatia – najlepszy sposób na radzenie sobie z problemami

Autoempatia – najlepszy sposób na radzenie sobie z problemami
Dzień jak co dzień. Podążasz swoją ścieżką. Aż tu nagle buum! – przed Twoimi nogami ląduje ogromnych rozmiarów głaz.

Myślę, że mniej więcej tak można przedstawić problemy i trudności. Zjawiają się nie wiadomo skąd, przyprawiają o zawał i blokują dalszą drogę.

Co czujesz w takiej sytuacji? W zasadzie opcje są dwie:

  • albo żal nad swoim losem
  • albo empatię do siebie samego

Na której z nich wyjdziesz lepiej? – dziś zrobimy mały bilans i przekonamy się na własne oczy.

Czy użalanie się nad sobą i autoempatia to jedno i to samo

Od wstępu mówię, że nie! Użalanie się nad sobą i autoempatia to NIE jest jedno i to samo.

Istnieje ogromna przepaść pomiędzy empatycznym podejściem do samego siebie a użalaniem się nad swoim życiem.

To pierwsze pomaga zrozumieć siebie i swoje przeżycia, wstać, otrzepać się i iść dalej. Drugie krępuje ruchy i skupia uwagę na porażce.

Ale przejdźmy do konkretów.

Jak wygląda użalanie się nad sobą a jak autoempatia? Sam zgadnij – jaka to melodia?

  • „Nigdy mi się nic nie udawało i nigdy nie uda.”
  • „Do niczego się nie nadaję.”
  • „Jestem przegrany.”
  • „Świat jest niesprawiedliwy!”
  • „Nikomu nie jest tak ciężko jak mnie.”
  • „Dlaczego to, co złe, musi zawsze spotykać mnie?”

Wpada w ucho, co? Jeśli obstawiasz, że to użalanie się nad swoim (jakże pechowym) losem – gratuluję, strzał w dziesiątkę.

A co z autoempatią? Jak wygląda przyjazne nastawienie do własnych przeżyć w ciężkich chwilach? Oto i tak:

  • „To dla mnie trudny moment.”
  • „Czasami jest lżej, a czasami ciężej.”
  • „Są wzloty i upadki, aktualnie zaliczam upadek i to boli.”
  • „Niekiedy życie jest straszne, a niekiedy jest piękne.”
  • „Każdy ma prawo do gorszych dni.”
  • „Chcę być dla siebie łagodna, zwłaszcza teraz.”

Sam przyznaj – to dwie zupełnie inne melodie. Nie za wiele je łączy, poza jednym – obie włączają się w czasie kryzysu.

Poużalać się nad sobą – no i co w tym złego?

Wiele.

Załóżmy, że spadł deszcz, Twoje nowe buty przemokły, szef Cię obstawił, klient się obraził, premia przepadła, obiad się przypalił, a Tobie ręce opadły.

Zapadasz się w fotel i włączasz płytę pt. „Czyż moje życie nie jest okropne?” I nawet nie zauważasz, że właśnie wyrządzasz sobie sporą krzywdę.

Jak tego dokonujesz? – poprzez użalanie się nad sobą:

  1. Umniejszasz samego siebie

    Popatrz na siebie przez pryzmat użalania się nad własnym losem i powiedz, kogo widzisz? Małego, biednego człowieczka, który padł ofiarą okropnego świata i złośliwego losu. Człowieczka, który nie ma sił, nadziei, pomysłu ani zasobów, żeby poradzić sobie choćby w trochę cięższej sytuacji. Człowieczka, któremu (rzekomo) nigdy się nic nie udało, a i najpewniej nic nigdy się nie uda w przyszłości.

    Przyznaj – to wersja Ciebie samego zbyt zła, żeby była prawdziwa. Umniejsza Twoje mocne strony, nie zauważa Twoich umiejętności i doświadczeń i nie docenia potencjału. To miniaturka Ciebie, a nie obraz w skali 1 do 1.

  2. Porzucasz siebie samego

    W momencie, w którym najbardziej potrzebujesz przyjaznych i łagodnych słów – odsuwasz się od siebie. Obrzucasz siebie epitetami, obarczasz winą za błędy, które może popełniłeś, a może nie. Umniejszasz własne możliwości poradzenia sobie z niełatwą sytuacją i stwierdzasz, że nie zasługujesz ani na poprawę, ani na wsparcie i pomoc.

  3. Odsuwasz się od świata

    Skoro „nikomu nie jest tak ciężko jak Tobie” i „nikt Ciebie nie rozumie” to budujesz wizję biegunową. Po jednej stronie biedny Ty, a na przeciwko reszta świata. Ty nie rozumiesz ich, a oni Ciebie. Ty nie współczujesz im, tak jak i oni Tobie. Innymi słowy: odsuwasz się od innych, nawet od osób, które mogłyby Ciebie zrozumieć, wspomóc i poprzeć.

  4. Poddajesz się (o wiele za szybko)

    Użalanie się nad sobą to fabryka produkująca wymówki i preteksty, jak wykręcić się z odpowiedzialności za własne decyzje i czyny. Bo tam, gdzie „świat jest straszny i niesprawiedliwy, a wszystko, co złe, spotyka tylko mnie”, równie dobrze mogę poddać się i rzucić to wszystko. Oddajesz pałeczkę komuś innemu, komukolwiek, niech się dzieje co chce. Ty umywasz od tego wszystkiego ręce.

  5. Zamykasz siebie w szufladce

    Jeśli użalasz się nad sobą, to najczęściej powód użalania zamykasz w jednym zwięzłym (i mocno krzywdzącym) stwierdzeniu na własny temat: „jestem przegrany.”, czy też: „nikt mnie nie kocha”. Zamykasz siebie w takich przyciasnych szufladkach i koniec tematu. Bo co tu więcej mówić? Jeśli jesteś przegrany, to jesteś przegrany i tyle.

  6. Fiksujesz się na jednym (nieciekawym) punkcie

    Gdybyś mógł spojrzeć na siebie z boku, to zauważyłbyś, że kiedy użalasz się nad sobą, całą swoją energię i uwagę skupiasz na jednym punkcie – na własnej porażce, problemie czy trudnej sytuacji. Jakby nie istniało nic poza tym głazem, który stanął na Twojej drodze.

    Z Twojego pola widzenia poznikały sukcesy, które zebrałeś na własnym koncie i bliscy, którym zależy na Tobie bardziej, niż Ci się zdaje. Poznikały też wszystkie Twoje mocne strony. Innymi słowy mnożysz problemy, o czym pisałam w tekście „Jak sobie pomóc, kiedy zamartwianie chwyta Cię w uścisk swoimi lepkimi mackami? – 4 skuteczne wskazówki”.

Autoempatia – i co w tym takiego dobrego?

I w tym przypadku od razu odpowiadam że – wiele!

Zaryzykuję nawet twierdzenie, że dzięki empatycznej postawie wobec siebie, zrobisz wszystko dosłownie odwrotnie, niż podczas użalania się nad sobą.

Popatrz sam, co zyskujesz dzięki autoempatii:

  1. Nie umniejszasz własnej wartości

    Dzięki autoempatii stajesz się człowiekiem, który robił co mógł, jak najlepiej potrafił, a mimo to odniósł porażkę. Wiesz, że logicznym odruchem, wobec osoby w takim położeniu, jest współczucie, a nie przejechanie go walcem. Mówisz sam do siebie: „to ciężki moment, wygadaj się, wypłacz się”, zamiast: „idiota z ciebie!”.

  2. Nie odsuwasz się od siebie

    Uznajesz swoje uczucia za ważne. Rozpoznajesz je, starasz się je zrozumieć w atmosferze ciepła. Mówisz sobie: „życie jest straszne, ale czasami jest też piękne”. Zdejmujesz maski, okazujesz całkowitą otwartość, bezbronność i patrzysz sobie prosto w oczy.

  3. Przybliżasz się do świata

    Skoro Ty przeżywasz trudności i cierpisz, to wiesz, że na pewno są ludzie, którzy czują to samo. Dzięki temu lepiej rozumiesz innych, masz więcej zrozumienia wobec ich niestandardowych zachowań czy decyzji. Bo widzisz ich w sobie i siebie w nich.

  4. Nie poddajesz się tak łatwo

    Bo kiedy wspierasz siebie jak dobry przyjaciel, wiesz, że to, co przeżywasz, to akurat upadek. Jednocześnie nie zapominasz, że są wzloty. Stąd czerpiesz sporo nadziei, że może jutro (lub pojutrze) będzie lżej i lepiej.

  5. Nie zamykasz siebie w żadnych szufladkach

    Mówiąc do siebie: „przechodzę teraz przez trudny moment”, nie definiujesz całej swojej osoby. Nie zamykasz całej swojej osobowości, wszystkich doświadczeń życiowych i wachlarza możliwości na przyszłość w jednym słowie typu „przegrany”. Bo wiesz, że to nie jest fair. A kierując się autoempatią chcesz siebie szanować i traktować sprawiedliwie.

  6. Odblokowujesz się

    I kiedy nadal stoi przed Tobą kamień, który dopiero co spadł pod Twoje stopy, dzięki autoempatii nie fiksujesz się na nim. Owszem, uznajesz, że sytuacja jest ciężka, że czujesz smutek czy strach. Uznajesz swoje emocje za ważne. Widzisz je i robisz dla nich miejsce i czas.

    Ale nie wypierasz ich, nie obarczasz nimi innych, i nie robisz z siebie biednej ofiary złośliwego losu. Przez co nie trwonisz swojej cennej energii na użalanie się nad sobą. A pożytkujesz ją na wymyślenie 101 sposobów na obejście, przeskoczenie, przewiercenie i podkopanie się pod kamień.

Najkrócej rzecz ujmując, (jak to znalazłam w którejś z książek): użalanie się nad sobą jest złodziejem i kłamcą. Okłamuje Cię, kim jesteś. I okrada Cię z tego, kim mógłbyś się stać.

Autoempatia zrobi dokładnie coś odwrotnego – powie Ci prawdę o tym, kim jesteś (człowiekiem, któremu akurat przytrafiło się coś trudnego i który ma prawo czuć się z tym źle). Oraz zaproponuje Ci to, kim mógłbyś się stać (kimś, kto daje sobie przestrzeń na własne ważne uczucia, pomaga, wspiera i rozumie samego siebie).

P.S. Zaciekawił Ciebie temat autoempatii? – odsyłam Cię do tekstów, w których pokazałam się jak autoempatia wypada na tle:


Podobał Ci się ten tekst? Daj znać w komentarzu :-)

Chcesz się nauczyć, jak podchodzić łagodnie i empatycznie do siebie i do innych?

Zapisz sie do newslettera

i zyskaj dostęp do darmowego mini-kursu
„Jak rozmawiać ze sobą i z innymi, żeby się dogadać, zrozumieć i nie ścigać na argumenty”

2 proste kroki:
Podaj adres email, a następnie kliknij w email potwierdzający, który do Ciebie wyślę :-)

Strona używa plików cookies do prawidłowego funkcjonowania, do celów analitycznych, marketingowych, społecznościowych. Pełna lista cookie wraz z ich opisem znajduje się w Polityce prywatności. Jeżeli wyrażasz zgodę na pliki cookies, kliknij w przycisk „Rozumiem i akceptuję”.

Nie zamykaj tego okna, treść Polityki Prywatności właśnie się wczytuje. Zza chwilkę się tutaj pojawi.