W co szybciej uwierzysz? W to, że jesteś w stanie wspiąć się na Mount Everest (8848 m) czy w to, że dasz radę wejść na Gubałówkę (1120 m)?
O ile nie jesteś zawodowym himalaistą, to najprawdopodobniej łatwiej przyjmiesz informację o tym drugim. Bo jest bardziej realna, namacalna i do zrobienia.
Identycznie sprawa ma się z afirmacjami. Jeśli są zbyt pozytywne – nie przyjmiesz ich, bo w Twoich oczach będą po prostu niemożliwe do wykonania.
Jak to się dzieje, że bardzo pozytywne stwierdzenia szkodzą?
Powtarzanie pozytywnych afirmacji pomaga głównie tym, którzy tego najmniej potrzebują. Co więcej! – mogą one poważnie zaszkodzić tym, którzy potrzebują ich najbardziej.
Czemu?
Zacznijmy od tego, że każdy z nas ma wyrobione określone zdanie na swój temat. „Jestem pewny siebie”, albo odwrotnie: „brak mi pewności siebie”.
Załóżmy, że to punkty zaznaczone na skali. Niezależnie, czy znajdują się one bliżej zera lub bliżej dziesiątki (przyjmijmy, że to skala od zera do dziesięciu), to będzie to Twoje stałe odniesienie – czyli lokalizacje, wobec których porównujesz wszystkie inne stwierdzenia na swój temat.
Załóżmy, że swoją pewność siebie oceniasz na 3 punkty. Wtedy – rzecz jasna – masz wielką ochotę na więcej, więc codziennie po przebudzeniu zaczynasz mówić do siebie same pozytywności:
- „Jestem pewny siebie.”
- „Mogę wszystko.”
- „Świat czeka na mnie.”
- „Jestem fantastycznym człowiekiem.”
Wszystkie te pozytywne stwierdzenia zasługują na pełną dziesiątkę. Ty, dla przypomnienia, dałeś sobie trójkę. Siedem punktów różnicy między tym, co według Ciebie JEST, a tym, co CHCESZ, ŻEBY BYŁO – to dla Twojego umysłu po prostu przepaść. Której nie jesteś w stanie przeskoczyć, choćbyś miał to wałkować 100 razy dziennie. Podobnie jak na początku tekstu odrzuciłeś Mount Everest na rzecz Gubałówki.
Popatrzmy więc dalej. Dni mijają, Ty sobie powtarzasz afirmacje, a z czasem:
Rodzi się w Tobie opór przed całą tą pozytywnością. Przed tym, jaki to rzekomo jesteś pewny siebie i fantastyczny i że niby możesz wszystko.
Dodatkowo tak bardzo podkręcone afirmacje uwypuklają przepaść między nimi a rzeczywistością (w Twoich przekonaniach), i na domiar złego wizje z afirmacji stale Ci o tym przypominają.
A kiedy zauważasz wielki kontrast pomiędzy tym, co podpowiada Ci Twój umysł, a tym, co głoszą afirmacje, tym mocniej wierzysz w swoje pierwotne przekonania – w tym przypadku: „brakuje mi pewności siebie”.
W wyniku wszystkich tych konsekwencji – im dłużej sobie powtarzasz piękne frazy, tym gorzej się czujesz, czyli osiągasz efekt dokładnie odwrotny niż oczekiwałeś.
Innymi słowy: jeśli Twoja samoocena jest raczej kiepska, to najprawdopodobniej super pozytywne stwierdzenia jedynie tę kiepską samoocenę pogłębią. Czyli Ci zaszkodzą. Niestety.
A czy komukolwiek mogą pomóc? Owszem. Tylko że tym, którzy tej pomocy najmniej potrzebują – czyli osobom pewnym siebie.
Załóżmy, że tym razem samoocena u Ciebie osiąga punktów osiem a afirmacje to nadal mocna dziesiątka. Tym razem to różnica tylko dwóch punktów. Twój umysł mówi: nie ma problemu! Kupuję to! Jasne, że jestem fantastyczny i mogę wszystko. A jak!
I tak, za sprawą pozytywnych afirmacji, pewni siebie poprawiają wysoką samoocenę. A mniej pewni ją tracą.
Co zatem zrobić, żeby sobie pomóc?
Dziś pozytywne zdania rozlewają się na cały świat (i to nie tylko w książkach rozwojowych). Niestety po pierwsze: mogą zaszkodzić, po drugie: pomagają tym, którzy tej pomocy nie potrzebują, a po trzecie i na szczęście: jest coś o wiele lepszego od nich!
A tym czymś są pytania.
Pytania to zagadki, a Twój umysł to wysoko wykwalifikowana machina do rozwiązywania zagadek. Postawisz taką przed nim, a on bez szemrania zabierze się do roboty.
Czyli zamiast powtarzać sobie: „jestem pewny siebie”, postaw przed sobą takie pytania:
- Jak mogę podreperować moją pewność siebie?
- Jak mogę poczuć się pewniej?
- Czego potrzebuję, żeby to zrobić?
- Jak mogę dziś się za to zabrać?
- Kto/co mi w tym może pomóc?
- Gdzie mogę poszukać o tym informacji?
- Dlaczego chcę to zrobić?
Zadawanie sobie pytań naturalnie nakierowuje nas na szukanie odpowiedzi i rozwiązań. Wręcz popycha do szukania pomysłowych strategii i angażuje do działania.
Badania donoszą, że podmianka deklaracji: „będę zdrowo się odżywiał” na pytanie: „czy potrafię zdrowo się odżywiać?” zwiększa jej efektywność nawet o 50%!
Szerzej o pytaniach pisałam tu: „O wiele lepsza, ciekawsza i skuteczniejsza alternatywa dla noworocznych postanowień”.
W związku ze wszystkim co powyżej, proponuję Ci poświęcić chwilę i przemyśleć swoje afirmacje. Zastanów się, jak mógłbyś je zamienić na pytania. I pomyśl, jakie pytania (zamiast afirmacji) możesz przed sobą postawić, żeby sobie pomóc?
Podobał Ci się ten tekst? Daj znać w komentarzu :-)