Jeśli zaliczasz się do tych drugich, ten tekst dedykuję specjalnie dla Ciebie. (A jeśli pozostajesz wśród grona tych pierwszych – jestem pewna, że to, co przeczytasz, też Ci się przyda.)
Solidna i potwierdzona naukowo podstawa zdrowia psychicznego i fizycznego
Autoempatia narodziła się jakieś 2500 lat temu na dalekim wschodzie jako rodzaj medytacji, filozofii lub podejścia do życia. Ale żeby przedostać się do świata zachodniego potrzebowała przepustki. Bo w cywilizacjach – jak to się dziwnie określa – rozwiniętych, jest nią potwierdzenie naukowe, gdzie obowiązuje zasada: „jeśli nie da się czegoś zmierzyć – to znaczy, że to nie istnieje”.
Na szczęście, znalazł się ktoś, kto zaczął mierzyć i badać autoempatię. Tym kimś jest dr Kristin Neff, którą dziś można nazwać matką autoempatii jako dziedziny naukowej. To ona przeprowadziła i opublikowała pierwsze badania na temat autoempatii w 2003 roku i to ona stworzyła kwestionariusz, którym możesz zmierzyć swój poziom autoempatii.
Można więc śmiało powiedzieć, że jeśli nie 2500, to autoempatia na pewno liczy sobie już 14 lat. Przez ten czas koncept rozkwitł jak kasztany w maju. Pojawiły się szkolenia, książki, badania, publikacje, wykłady, blogi (w tym jeden, którego bardzo polecam – dajsobiespokoj.pl), terapie, medytacje – krążące wokół autoempatii. Nie bez powodu! To wszystko NIE opiera się na przypuszczeniu, że „chyba coś w tym jest”.
Dziś, po tych kilkunastu latach badań, już wiadomo na pewno, że autoempatia to solidna i potwierdzona naukowo podstawa zdrowia psychicznego i fizycznego.
7 korzyści, jakie przynosi autoempatia:
Co takiego dowiodło naukowe przemaglowanie autoempatii? A otóż to, że:
Autoempatia uszczęśliwia
Odkąd poziom autoempatii stał się możliwy do zmierzenia, naukowcy z wypiekami na twarzy, zaczęli szukać z czym koreluje. A mówiąc prościej – prześwietlali osoby wysoko autoempatyczne, by dowiedzieć się, czym się charakteryzują i jak im się żyje.
Co się okazało? Otóż im wyższa autoempatia, tym mniej samokrytyki, perfekcjonizmu, depresji, lęków, ruminacji, tłumienia i wypierania myśli i emocji. A jednocześnie, tym większe zadowolenie z życia, bardziej udane relacje z innymi ludźmi, lepsze radzenie sobie z problemami i wyższa emocjonalna inteligencja.
Jak się zapewne domyślasz, każdy z tych punktów to cegiełki, z których zbudujesz autentyczne poczucie szczęścia.
Autoempatia motywuje
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że łagodność nie dodaje motywacji, a szybciej daje wymówkę, żeby sobie pobłażać i odpuszczać. Nic bardziej mylnego.
Tu badania pokazują jednoznacznie: jeśli podchodzisz do siebie życzliwie – bardziej Ci się chce pracować, uczyć się i naprawiać własne błędy. Masz więcej motywacji do działania i starcza ona na dłużej (nawet o 50%!), niż wtedy, kiedy poganiasz siebie kijem.
Jak to działa? Atmosfera życzliwości, jaką stworzysz we własnej głowie, sprawia, że nie boisz się popełniać błędów, ryzykować, wracać do swoich potknięć, naprawiać to, co się nie udało, prosić o wsparcie, sięgać po pomoc, próbować jeszcze raz i robić to na czym Ci zależy.
O tym, dlaczego samokrytyka nie działa, poczytasz w tekście „Samokrytyka nie działa. Lepiej zauważaj i podkreślaj to, co Ci się udało i wywołuje Twój uśmiech i dumę.”, a w jaki sposób autoempatia motywuje poczytasz tutaj: „Autoempatia – wymówka do leniuchowania, czy świetna motywacja do działania? I dlaczego to drugie”.
Autoempatia koi nerwy
Jeśli założymy, że stres to pedał gazu, autoempatia będzie spełniać funkcję hamulca. Bo jako swój najlepszy przyjaciel, zawsze grasz ze sobą do jednej bramki. Wspierasz siebie i pomagasz sobie zwłaszcza w trudnych i stresujących momentach.
Przez co o wiele częściej sięgasz po efektywne strategie radzenia sobie z problemami, takie jak:
- akceptacja (a nie zaprzeczanie czy obwinianie siebie),
- uważna obserwacja (a nie osądzanie),
- działanie (a nie bierność),
- reinterpretacja sytuacji w bardziej pozytywny sposób (zamiast widzenia wszystkiego w czarnych barwach).
Mówiąc krótko: nie tracisz swojej cennej energii na negatywizm i używasz jej do rozwiązywania problemów. A to wszystko sprawia, że stres jakiego subiektywnie doświadczasz, zmniejsza się.
Autoempatia uodparnia
Ruminacje – czyli negatywne myśli-bumerangi, cokolwiek byś nie robił to i tak wracają i zawracają Ci głowę. Ciągle rozmyślasz, mielisz temat, i dzielisz włos na czworo. Kiedy ruminacje dotyczą przeszłości, prowadzą do depresji, a kiedy dotyczą potencjalnie negatywnych scenariuszy w przyszłości, prowadzą do lęków. Tak czy owak, ruminacje to całkiem twardy orzech do zgryzienia. I zgadnij co najlepiej sobie z nimi radzi – tak, tak, autoempatia.
Badania mówią: im wyższa autoempatia – tym mniej ruminacji. Oczywiście nawet osoby autoempatyczne mają negatywne myśli (któż ich nie ma?), tylko że dzięki łagodnemu podejściu do siebie, pojawiają się rzadziej i trwają krócej w porównaniu z osobami samokrytycznymi.
A to oznacza, że praktykując autoempatię, sięgasz po jedną z najsilniejszych „szczepionek” odporności psychicznej i emocjonalnej. Kiedy traktujesz siebie jak najlepszego przyjaciela, nie straszysz siebie, nie zawstydzasz, nie obwiniasz za to, co czujesz i w jakiej sytuacji się znalazłaś. Obserwujesz swoje negatywne myśli, akceptujesz je i widzisz je tylko jako myśli a nie fakty. A to bardzo skutecznie osłabia ruminacje. Przez co uodparnia Cię na stany depresyjne lub lękowe. (O tym jak tego dokonać pisałam dokładnie w tekście „Jak dodać sobie sił, optymizmu i motywacji do działania – 5 sposobów do wzięcia od zaraz”.
Autoempatia łączy
Badania prowadzone na parach pokazują, że autoempatia partnerów znacznie poprawia jakość ich związku (a nie skręca w stronę egoizmu, jakby to mogło się wydawać i o czym dobitnie pisałam w tekście „Nie, autoempatia to nie to samo co egoizm”. Im więcej autoempatii osoby w związku wykazują w stosunku do siebie, tym więcej zadowolenia, autentyczności, poczucia wartości i troski w relacji między nimi.
Innymi słowy: jeśli kierujesz się życzliwością wobec siebie, najprawdopodobniej tak samo życzliwie i troskliwie traktujesz swoją ukochaną osobę. Która w konsekwencji określa Cię jako troskliwą, ciepłą, otwartą, godną zaufania, idącą na kompromis i akceptującą.
Taki związek charakteryzuje silna więź, przy jednoczesnej swobodzie i poszanowaniu indywidualnych potrzeb każdej ze stron. Dla kontrastu – osoby o niskim poziomie autoempatii są opisywane przez swoich partnerów jako zdystansowane, zaabsorbowane sobą, kontrolujące, dominujące, mało tolerancyjne, a nawet werbalnie agresywne. Autoempatia zacieśnia związek z samym sobą, co jednocześnie przybliża Cię do innych ludzi.
Autoempatia uzdrawia
Sporo (niektórzy twierdzą, że większość) problemów zdrowotnych wypływa z naszych codziennych wyborów. Sprowadza się to do licznych i często prostych decyzji, które albo dodają albo odejmują Ci zdrowia. To, po którą opcję sięgniesz, w dużej mierze zależy od tego, co o sobie myślisz i co względem siebie czujesz.
Autoempatia, czyli troska o własne dobro, bardzo te decyzje ułatwia:
- obniża poziom defensywności i zaprzeczania rzeczywistości („Nie, ja nie potrzebuję żadnych leków.”),
- redukuje obwinianie się („Sama sobie zgotowałam taki los, więc teraz muszę cierpieć.”),
- oraz zmniejsza zawstydzanie siebie („No i jak ja będę wyglądać chodząc z kijkami?”).
A kiedy nie plączesz się we własnych negatywnych myślach, realnie patrzysz na swój stan i w duchu troski o własne zdrowie, robisz to co należy zrobić. Na przykład: idziesz do lekarza, do apteki, na basen lub do sklepu ze zdrową żywnością. Zapewne dlatego, że tak postępują, osoby autoempatyczne, nawet zmagając się z dolegliwościami, postrzegają swój stan zdrowia w pozytywnych barwach. Co jeszcze bardziej popycha ich do tego by o siebie dbać, zamykając w ten sposób pozytywne koło autoempatia – zdrowie.
Autoempatia zwiększa produktywność
A co badania mówią w kwestii produktywności i autoempatii? Otóż, mówią o zależności: im wyższy poziom prokrastynacji – tym niższy autoempatii. Jak to wyjaśnić?
Mianowicie: jeśli oceniasz siebie bardzo nisko i czujesz, że inni są lepsi, bardziej produktywni, osiągają więcej niż Ty (niski poziom autoempatii), to tym większe prawdopodobieństwo, że będziesz odwlekać realizacje swoich planów, celów i wartości (wysoki poziom prokrastynacji). Co dodatkowo odzwierciedli się w Twoim gorszym samopoczuciu (wysoki poziom stresu).
Czyli kiedy brakuje Ci życzliwego, ciepłego, akceptującego podejścia do siebie, obezwładniają Cię negatywne myśli (ruminacje, o których już wspomniałam), to znacznie obniża Twój nastrój i pozytywną energię do działania, a w takim stanie trudno o wydajną pracę, koncentrację, funkcjonowanie na optymalnym poziomie (lub nazywając sprawy po imieniu: odważne i dziarskie ruszenie swoich czterech liter z fotela).
Albo jeszcze inaczej: im bardziej krytykujesz i nie akceptujesz siebie takiej, jaką jesteś – tym mniejsze prawdopodobieństwo, że kiwniesz palcem, by to zmienić. Bo nie będzie Ci się chciało, zabraknie Ci sił i pozytywnego zapału, żeby coś z tym zrobić.
Oto one, 7 popartych badaniami, obliczeniami i analizami korzyści, jakie daje autoempatia. To jak? Przekonały Cię?
Podobał Ci się ten tekst? Daj znać w komentarzu :-)