Bo gdybyśmy to robili, to widzielibyśmy na własne oczy, że KAŻDY przynajmniej co jakiś czas:
- Wątpi w siebie.
- Tęskni za niezrealizowanymi marzeniami.
- Porównuje się do innych.
- Stresuje się.
- Czuje przytłoczenie.
- Myśli, że jest sam i że nikt go nie rozumie.
Gdybyś częściej widziała zdjęcia swoich znajomych bez makijażu, w poplamionej piżamie, ze stertą niepozmywanych naczyń w zlewie, i pizzą zamówioną przez telefon, bardzo szybko doszłabyś do dwóch niesłychanie ważnych wniosków:
- nie, nie jesteś sama,
- i nie, nie przegrałaś swojego życia.
Bo KAŻDY ma gorszy dzień, negatywne emocje, złe wspomnienia, słabe chwile, i pryszcze na nosie. Co jakiś czas. Regularnie. Cyklicznie. Przez całe życie. Od zawsze. I na zawsze. Nawet jeśli jego profil na FB czy instagramie wygląda zgoła inaczej.
Z czym zmaga się współczesny człowiek? I myśli, że tylko on tak ma
Czas odsłonić swoją wrażliwość. Choć na moment, dla równowagi, daj sobie spokój z tymi retuszami.
A bardzo szybko przekonasz się, że naprawdę nie jesteś sama. I nie przegrałaś swojego życia. Jesteś po prostu człowiekiem. A człowiek, zwłaszcza współcześnie, ciągle zmaga się z tymi oto problemami:
{list-with-titles .icon-top}
Stres
Współczesny człowiek to istota bardzo produktywna, zaradna i zabiegana. Obsłuży robot kuchenny, samochód, aplikację do obliczania podatków. Skoordynuje zadania w pracy, obiad dla dzieci i wycieczkę na Hel. Ciężko pracuje, dużo od siebie wymaga i ma się czym pochwalić.
Tylko że płaci za to wszystko wysoką cenę. A jest nim napięcie. Stres w życiu współczesnego człowieka przestał spełniać rolę reakcji na kryzysową sytuację, a stał się stylem życia. To pociąga za sobą:
- przemęczenie,
- niewyspanie,
- uzależnienia,
- zaniedbanie własnego zdrowia (fizycznego i psychicznego),
- zupełny brak sił i czasu na hobby, ćwiczenia, głębsze relacje, autoempatię,
- przepuszczanie wolnego czasu przez palce,
- czekanie na “piątek, piąteczek, piątunio”.
Więc jeśli wydaje Ci się, że tylko Ty się przejmujesz i stresujesz swoim życiem, rozejrzyj się dookoła a na pewno zobaczysz podkrążone oczy, nałogowo zaparzane kawy, chroniczny brak czasu, pośpiech, bylejakość posiłków. Nie tylko Ty się stresujesz. Cały świat to robi.
A jeśli chcesz poznać 5 mało znanych faktów na temat stresu zerknij tu.
Romantyczne ideały
Fikcja jest fajna, w filmach czy książkach. Tylko że wyrządziła nam jedną krzywdę. Bardzo często pokazuje mocno wyretuszowaną rzeczywistość. My je oglądamy. I zaczynamy w to wszystko wierzyć, na przykład w to że:
Droga do sukcesu to solidna, prosta drabina – wystarczy tylko zacząć się wspinać.
Biała suknia i huczne wesele to dowód udanego związku.
Odnalezienie pasji oznacza, że każdy dzień będzie udany.
Druga, idealnie do Ciebie pasująca połówka, chodzi gdzieś po ziemi i w końcu ją spotkasz i razem stworzycie całość.
Święta to czas magii.
I tak dalej…
Te romantyczne ideały fajnie wyglądają na ekranie. Miło się to ogląda. Tylko sęk w tym, że wychodzisz z kina przytłoczona, bo właśnie spadłaś ze swojej drabiny, nie masz białej sukni i nie znalazłaś swojej pasji. Nie mówiąc o drugiej połówce.
To nie jest lekkie. Czy sobie z tego zdajemy sprawę czy nie, nosimy te ideały gdzieś z tyłu głowy i porównujemy się do nich.
Apropos tych połówek – jeśli w nie wierzysz, zrób sobie tą przysługę i przeczytaj ten tekst: „Jak zbudować związek, dzięki któremu obie strony korzystają i rozwijają się”.
Natłok informacji
Przeczytałaś kiedyś w ciągu jednego dnia 174 gazety? Nie? – A ja Ci powiem że tak. I robisz to codziennie. Otóż z badań wynika, że współczesny człowiek przyjmuje do swojej głowy tyle informacji ile pomieszczą 174 gazety. CODZIENNIE! (Dodam, że to badanie pochodzi z roku 2007, a to oznacza, że w obecnym 2019 tych informacji z pewnością jest jeszcze więcej.)
Z jednej strony oczywiście to niesamowita zaleta. Zauważ jak wiele rzeczy dowiadujesz się codziennie! Jednak z drugiej strony, wśród tych rzeczy są takie, o których istnieniu pewnie wolałabyś nie wiedzieć. Takie, które nie dodają Ci spokoju, zdrowia i równowagi psychicznej.
Medialne doniesienia bazują na podstawowym ludzkim instynkcie – na wyłapywaniu niebezpieczeństw. Bo najłatwiej naszą uwagę złapać na to, co groźne, negatywne, bulwersujące, rażące, złe, naganne – i dlatego takich informacji jest najwięcej.
Rzadko kiedy ktoś Ci donosi o tym, jak cudownie pachną kwiaty lipy, jak uczciwi znalazcy oddają pieniądze prawowitym właścicielom, albo jak wiele osób codziennie ratuje bezdomne zwierzęta. O takie informacje trzeba się postarać. Natomiast te czarne wieści wpadają Ci same w oczy.
To przygniata. Nawet mniej delikatne osobniki pod naporem ilości informacji regularnie dochodzą do ściany i po prostu muszą wyłączyć telewizor czy komputer.
Antidotum w kilku przykładach poznasz tu: „Spokój i wewnętrzna równowaga: 7 niezawodnych strategii dla chronicznie zestresowanych i zatroskanych”.
Indywidualizm
Żyjemy w czasach, które bardzo mocno promują samowystarczalność. To Ty odpowiadasz za swój sukces. To Ty musisz się bardziej postarać. I to tylko Twoja wina, jeśli coś Ci nie wyjdzie.
Tak daleko posunięty indywidualizm traci z horyzontu poczucie rzeczywistości. Bo podczas gdy faktycznie zdrowo jest wyjść z założenia, że odpowiadam za swoje czyny, to jednak nie oznacza to, że „kontroluję cały świat”.
Sukces (lub porażka) po części to także najzwyczajniejszy w świecie łut szczęścia i wstrzelenie się w odpowiedni moment. Jeśli choć raz zdawałaś egzamin ustny, to dobrze o tym wiesz, że dużo zależy od pytania, od humoru egzaminatora, od sali, w której się znajdujesz, od tego, kto na Ciebie czeka pod drzwiami, od pogody, czy od bólu głowy.
Sukces (lub porażka) to także wkład, jaki miało Twoje dzieciństwo, rodzina, nauczyciele czy inne autorytety napotkane po drodze. To wszystko Cię inspiruje, dodaje sił i buduje Twoją pewność siebie. Albo nie.
Współczesny człowiek bierze całą odpowiedzialność swojego losu wyłącznie na siebie. I choć w dużej części to faktycznie jego sprawa, to jednak nie w całości. Mimo że współczesne przekazy i styl myślenia chcą Ci dobitnie powiedzieć, że możesz wszystko.
Nie, nie możesz wszystkiego. Nikt nie może. Taki przekaz nie pomaga a jedynie obarcza odpowiedzialnością za coś, na co w ogóle nie masz wpływu.
FOMO
Czyli strach przed tym, że omija Cię coś ważnego (tak bym to niezbyt zwięźle przetłumaczyła z ang. fear of missing out).
Obawiasz się że tam gdzie, Cię nie ma – dzieje się najlepiej i najwięcej. Nie jest to takie głupie, w końcu nikt nie lubi tracić relacji, pieniędzy, okazji czy ważnych informacji.
A w związku z tym staramy się jakoś tę stratę kontrolować i ograniczać. A co nam w tym najbardziej pomaga? – Internet. Czyli co chwilę wyciągasz telefon i sprawdzasz maile, smsy, facebooki, instagramy i tym podobne, żeby dowiedzieć się, co nowego się wydarzyło od ostatniego momentu, kiedy sprawdzałaś.
I wydaje Ci się, że kiedy już uaktualnisz swoje informacje o tym, gdzie wyjechali Twoi znajomi i co zjedli na obiad – poczujesz się jakoś lepiej. A prawda jest taka, że im częściej wchodzisz na Facebooka, tym Facebook jest szczęśliwszy, a nie Ty.
Bo FOMO często prowokuje brak cierpliwości, napięcie, porównywanie się, rywalizację. Ciągłe sprawdzanie, co się dzieje wszędzie, gdzie Cię nie ma, można porównać do picia morskiej wody. Im więcej pijesz, tym bardziej Ci się chce pić.
Nie wszystkie, nie z taką samą intensywnością ,ale znamy te problemy z własnego doświadczenia. Więc kiedy następnym razem będziesz porównywać się do innych, stresować, brać wszystko do siebie, czy kompulsywnie sprawdzać maila – przypomnij sobie o tym, że nie jesteś sama.
O tym co tak naprawdę tracisz przez FOMO? (I jak to odzyskać), przeczytasz tu."
Napisz, z jakimi problemami (który z punktów) zmagasz się najbardziej, co Cię najbardziej gryzie w życiu, która pinezka wbija się najmocniej w Twoje siedzenie?