Istnieje kilka powodów, dlaczego tak się dzieje. Oto trzy z nich.
Im więcej się uczysz, tym bardziej wydaje Ci się, że nic nie wiesz
Kiedy sprzątasz szafę, zaczyna się niewinnie. Ot kilka niepoukładanych ubrań, myślisz sobie: „rachu ciachu i będzie po wszystkim”. Mija 15 minut i zauważasz, że szuflada z kocykami dla psa też się nie domyka i trzeba wszystko poukładać. Potem przechodzisz do butów, okazuje się, że one także wymagają selekcji. Kątem oka zauważasz, że ubrania na wieszakach to konstrukcja, która rozleci się przy pierwszym wyjęciu płaszcza przeciwdeszczowego (a przecież zapowiadali burze!).
I tak niepozorne plany pt. „dziś cały dzień czytam książkę, ale najpierw szybciutko posprzątam w szafie” przeistaczają się w cało-sobotnie segregowanie, składanie, prasowanie, wyrzucanie i układanie rzeczy, które szafa jakimś cudem potrafi pomieścić.
Z rozwojem jest tak samo. Na początku myślisz, że to będzie niewielkie przedsięwzięcie – ot takie tam małe poprawki jakości Twojego życia, niewiele tego będzie. Jednak w miarę postępu pracy, okazuje się, że jest tego więcej niż wstępnie oceniałeś. I jeszcze więcej. A potem jeszcze troszkę więcej.
Im dokładniej sprzątasz, tym bardziej bałagan kłuje Ciebie w oczy. Na podobnej zasadzie, im bardziej nad sobą pracujesz, tym więcej wyławiasz obszarów, gdzie tej pracy nieco by się przydało.
Co z tym czortem począć?
Po pierwsze, zadajmy sobie dwa zasadnicze pytania.
- Czy to jest trudne? Tak.
- Czy to jest straszne? Nie!
To trochę tak jak z tym sprzątaniem: miało być szybkie cyk myk i po sprawie, a okazało się całodniowym przedsięwzięciem. Może nie każdy marzy o sobotnim sprzątaniu, ale jakby nie patrzeć, dzięki niemu wielka szafa lśni jak rzadko kiedy.
Rozwój osobisty, który z czasem rośnie na sile i zasięgu, nie świadczy o tym że coś robisz nie tak. Wręcz przeciwnie, dowodzi tego, że bierzesz go na serio. Że coraz więcej widzisz oraz coraz więcej potrafisz. To bardzo dobry znak i paradoksalnie wskazuje na jedno – rozwijasz się!
Tylko wtedy, kiedy Twoje horyzonty sięgają daleko, zdajesz sobie sprawę z tego, jak wiele jeszcze nie wiesz. Czyli jak wiele rozwoju jeszcze przed Tobą.
Kilka lat temu, kiedy jeszcze uczyłam angielskiego, często słyszałam opinie od uczniów, jakim to prostym językiem jest język angielski. Ciekawe, że tak twierdzili tylko ci, którzy władali nim najsłabiej. Natomiast osoby na zaawansowanym poziomie nigdy takich opinii nie wygłaszali. Bo tylko ktoś, kto bardzo mało wie, nie widzi, jak wiele mu brakuje.
Dlatego, jeśli zacząłeś się rozwijać i masz wrażenie, że materiału do nauki ciągle przybywa – to dobry znak. Coraz szerzej otwierasz oczy i coraz więcej rozumiesz. A tym samym coraz wyraźniej widzisz to, czego Ci brakuje. Ta świadomość to motor napędowy rozwoju, na którym możesz bardzo daleko zajechać.
A na marginesie, tu znajdziesz „14 zaskakujących oznak, że idziesz w dobrym kierunku, nawet jeśli wydaje Ci się, że jest inaczej”.
Apetyt rośnie w miarę jedzenia
Z rozwojem jest podobnie. Im więcej się uczysz, im więcej rozumiesz, tym masz większą ochotę na coś lepszego, mądrzejszego, bardziej złożonego.
Nie ciekawi ani nie satysfakcjonuje Ciebie już wielogodzinna rozmowa na temat typów żelazka albo o rogalikach drożdżowych. Po prostu nie potrafisz rozmawiać tylko o bzdetach. Potrzebujesz nieco większej stymulacji intelektualnej i rozmowy na tematy trochę ważniejsze niż rodzaje papieru do pieczenia.
I znowu, łapiesz się na kolejną trudność rozwoju osobistego. Coraz więcej się rozwijasz, a mimo to dosyć często nie czujesz satysfakcji tylko rozczarowanie albo niedosyt.
Dodatkowo coś, co jeszcze pół roku temu było dla Ciebie wyzwaniem intelektualnym, dziś wydaje się dziecinną zabawą albo zwyczajnie nudnym tematem, którym dawno się przejadłeś. Czujesz potrzebę nowości. „I co dalej?” – ciągle siebie pytasz. Ciekawość to świetna machina, która napędza i motywuje. Ale zarazem przypomina bestię, której apetyt bardzo trudno zaspokoić.
Co więc z tym czortem zrobić?
Rozwój ma to do siebie, że lubi patrzeć w przyszłość. Lubi planować, marzyć i iść do przodu. I nie ma oczywiście w tym nic złego, tak jak nie ma też nic złego w tym, żeby od czasu do czasu obejrzeć się wstecz. Popatrzeć trochę na to, jak było pół roku, rok temu. Co robiłeś i w jakim miejscu wtedy byłeś.
Po co? A no po to, żeby zdać sobie sprawę, jak daleko już doszedłeś. Ok, ok, wiem, jeszcze dużo przed Tobą. Jednak nie zapominaj, jak wiele już teraz udało Ci się osiągnąć, zmienić, pokonać, zaakceptować.
Patrząc tylko w przód, może Ci się wydawać, że mało osiągnąłeś. Dlatego zerknij czasem w tył. Zobaczysz jak bardzo się rozwinąłeś.
Tutaj nie ma żadnych skrótów
Rozwój osobisty to droga, która nie ma skrótów. Nie da się chytrze przeskoczyć etapów. Sztuczki magiczne też tu nie zadziałają. Albo na nią wchodzisz i trochę się przy tym zmachasz, albo nie. A chcemy skrótów i sztuczek, bo rozwój bywa raczej trudny niż łatwy.
To tu stawiasz czoła demonom z przeszłości, patrzysz trzeźwo na własne błędy, słabości i ograniczenia, czujesz dyskomfort, zagubienie, i strach.
To tu tracisz relacje, które wydawały Ci się ważne, choć nie takie się okazały.
To tu inwestujesz dużo energii i czasu często nie wiedząc jaki efekt to przyniesie.
To tu wystawiasz się na brak zrozumienia ze strony innych (bliskich) osób.
To tu zdajesz sobie sprawę, na jakie sposoby okłamywałeś sam siebie i przyczyniałeś się do swojego nieszczęścia.
To tu uczysz się odpowiedzialności za siebie.
Jakby nie patrzeć, ta lista (nie skończona) obejmuje rzeczy, które mają pełne prawo Cię przestraszyć, przytłoczyć i zdezorientować. O wiele szczerzej byłoby podmienić nazwę i zamiast „rozwój osobisty” mówić „rozdzierający i długotrwały trud bez żadnych gwarancji ani reklamacji” (tylko troszku by odstraszała taka nazwa, nie sądzisz? ;-) )
Co więc z tym czortem począć?
Przypomnieć sobie, jaką masz alternatywę. Owszem, rozwój to wymagająca sprawa, ale jak by wyglądało Twoje życie, gdybyś z rozwoju zrezygnował? Czy chciałbyś wybrać wersję siebie, która się nie rozwija?
A Ty? Co w Twoim rozwoju osobistym jest trudnego dla Ciebie? Co Ciebie zaskoczyło? Co Ci pomaga iść do przodu i myśleć, że mimo wszystko warto?