Uwaga, nadchodzą wielkie zmiany
Ok, wiem, że dobrze jest zrozumieć siebie o jeden stopień wyżej. Faktycznie i niezaprzeczalnie – to plus.
Ale gdybym poszła do dermatologa, a on by mi powiedział, że mam bardzo wrażliwą cerę, to po pierwsze, owszem, poczułabym ulgę, bo już wiem skąd te wszystkie podrażnienia i przesuszenia.
Jednak istnieje jeszcze druga i o wiele większa strona tego medalu, czyli: o kurcze! mam wrażliwą skórę! – w związku z tym dobrze gdybym:
- przemyślała mój styl życia,
- przeorganizowała swoje priorytety,
- wprowadziła kilka zmian w codziennych nawykach,
- zmieniła rutynę kosmetyczną,
- poprawiła jakość diety,
- poprawiła jakość snu,
- zabezpieczyła się przed złą pogodą,
- obserwowała swoją skórę, jak znosi te wszystkie zmiany,
- zakasała rękawy i wzięła się do pracy!
Uff, sporo tego. I kiedy już zdam sobie sprawę z wysiłku, jaki mnie teraz czeka – to raczej nie poczuję ulgi a przytłoczenie!
Ba! Mam nawet prawo wpaść w lekką panikę. Mam prawo sięgnąć po rodzynki w czekoladzie. Mam prawo zrobić sobie maraton „Detektywa Monka”, żeby na chwilę odetchnąć od tej wieści. Bo czeka mnie przemeblowanie w moim życiu.
O czym wtedy pamiętać?
Przemeblowując swój świat muszę mieć na uwadze kilka bardzo ważnych spraw:
Moja w tym głowa, żeby zachować zdrowie i równowagę
Wiem na czym polega moja sytuacja, więc mogę przedsięwziąć WIELE różnych kroków, żeby sobie pomóc. I będą one miały sens jedynie wtedy, kiedy będę je stawiać regularnie, codziennie, systematycznie, cierpliwie i ze sporą dawką samodyscypliny.
Identycznie jak z wrażliwą skórą – to ja muszę dowiedzieć się, co mi pomoże, a co zaszkodzi, to ja muszę się wybrać do apteki po kremy, to ja muszę codziennie niezależnie od pory roku wklepywać mikstury, które zaopiekują się moją skórą i ochronią przed warunkami zewnętrznymi. I tak dalej.
Nie mogę oczekiwać (tym bardziej wymuszać) od swojego otoczenia, że to ono zadba o moją wrażliwość w jakimkolwiek calu.
Nie mogę krytykować rodziny, znajomych, sąsiadów ani pani w telewizji, że jest nieczuła, że przez nią zrobiło mi się smutno, przykro czy nostalgicznie.
Nie mogę mieć pretensji do świata, jaki się stał niewrażliwy, akurat kiedy ja zaliczyłam siebie do wrażliwych.
Nie mogę żądać, żeby ktokolwiek mnie teraz traktował ulgowo i chodził wokół mnie na paluszkach.
Tak się nie stanie. Każdy ma własną pracę domowa do odrobienia.
Wrażliwość to nie jest wymówka, żeby stać w miejscu
Wrażliwa cera nie wiąże Ci rąk, dlatego:
Nie musisz siedzieć w domu w obawie przed promieniami słonecznymi – możesz się zabezpieczyć najmocniejszymi filtrami jakie są i sru na podwórko.
Nie musisz rezygnować z makijażu – możesz wybrać produkty delikatne, naturalne, dla alergików.
Nie musisz unikać wszystkiego, co teoretycznie może Cię podrażnić – możesz za to testować, sprawdzać i gromadzić wiedzę, co znosisz lepiej a co gorzej, bo każdy jest inny.
Jednak, żeby to wszystko zrobić, trzeba najpierw wyjść poza strefę komfortu. I to jest największa kłoda na Twojej drodze – o wiele większa niż wrażliwość.
Bo, co tu dużo mówić, zazwyczaj nie przepadamy za dyskomfortem. Nasz mózg jest energetycznym skąpcem, a ewolucja wpoiła nam, że bezpieczeństwo liczy się najbardziej. I to bez względu na poziom wrażliwości, a uelastycznianie tych sztywnych tendencji to dopiero wyzwanie. O wiele większe niż wrażliwość.
Wrażliwość nie może być i nie jest wytłumaczeniem wszystkich Twoich problemów
Na to, żebyś była osobą, którą jesteś, złożyło się bardzo wiele czynników, cech, wydarzeń i Twoich własnych decyzji. One ze sobą współdziałają, zachodzą na siebie i przenikają się nawzajem. A wrażliwość jest TYLKO jedną z nich.
Wykorzystywanie jej do wytłumaczenia każdej swojej reakcji, decyzji czy zachowania to olbrzymie nadwyrężenie materiału.
Jeśli chcesz wyjaśnić swój brak pewności siebie, brak wiary w swoje możliwości, kompleksy, nieosiągnięte cele, nierozwiązane urazy z przeszłości, skonfliktowane relacje i każdy gorszy dzień wrażliwością – wyrządzasz sobie krzywdę.
W ten sposób wrzucasz bogactwo całej swojej osoby do jednego worka. Mało tego – blokujesz się na odkrycie, rozwiązanie i poradzenie sobie ze swoimi problemami. Tak – jesteś wrażliwa, ale jesteś także milionem innych cech, przeżyć, emocji, motywacji i wspomnień. Tych pozytywnych i tych negatywnych. Zajmij się nimi. A nie tylko jedną z nich.
Reasumując:
Owszem, delikatny człowiek potrzebuje delikatnego traktowania.
Ale żeby traktować siebie delikatniej, nie można spocząć na laurach. Potrzebny jest wysiłek. I to ten najmniej lubiany i najmniej popularny rodzaj wysiłku, jaki może być, czyli: niewielka ilość + wielka systematyczność. Codziennie. Regularnie. Cierpliwie. Pokornie. Uczciwie. (Wiem wiem, spektakularne to to nie jest. Ale skuteczne na bank.)
I kiedy już staniesz o własnych siłach na dwóch nogach jako delikatna osoba, i zechcesz kogoś nauczyć delikatności, to jak na dobrego nauczyciela przystało – rób to subtelnie. Bez agresji, krytyki, pretensji i bez postawy roszczeniowej. Pamiętaj – najlepszy nauczyciel to ten, który ciągle uczy się sam – daj drugiej stronie się wypowiedzieć, daj jej zauważyć odcienie Twojej delikatności z innej perspektywy i nie zabij jej przy tym wałkiem do ciasta.
Zawsze znajdą się osoby, którym nie podpadniesz do gustu, i nieważne czy będziesz wrażliwa, niewrażliwa, ruda, łysa, wykształcona, samotna, w związku – zawsze znajdą coś, co da się skrytykować. Ale Twoja władza rozciąga się nad własnymi myślami, a nie obcymi – to tu jest Twoje pole do popisu i pracy. A nie u kogoś innego w głowie. Jeśli ktoś wybił Cię z równowagi – wracaj do niej. Jeśli ktoś przekroczył granice – ucz się jak je wzmacniać.
Natomiast to, co najskuteczniej wspiera delikatnych ludzi – to pokora i cierpliwość. Tak, jestem delikatną osobą i w związku z tym pracuję nad sobą, nad samoakceptacją, autoempatią, i rozwojem. Nie wykorzystuję swojej delikatności jako wymówki, ani nie żądam w związku z tym niczego od nikogo.
Wcale nie usprawiedliwiam szorstkich i przykrych sytuacji, które można by było rozstrzygnąć w delikatniejszy sposób. Absolutnie. Jednak jeśli skupisz całą swoją uwagę tylko na nich, utrudnisz sobie życie. I zamiast ulgi poczujesz wielki ciężar na swoich ramionach.
Odpuść. Zaopiekuj się sobą. A wtedy faktycznie, poczujesz ulgę.
Daj znać, który punkt jest dla Ciebie najbardziej niewygodny i najbardziej pomocny?
Dodatkowa lektura, dla zainteresowanych i odważnych, którzy nie boją stanąć oko w oko ze swoim dyskomfortem oraz wrażliwością:
- „Wysoka wrażliwość to nie wyrok, ani pułapka. To Twoja fascynująca cecha, na którą masz realny wpływ”
- „Jak osoba wysoko wrazliwa może o siebie zadbać – 5 pomocnych wskazówek”
- „Jedna rada, która zmieni na lepsze twój stosunek do własnej wrażliwości”
Podobał Ci się ten tekst? Daj znać w komentarzu :-)