Jeśli Ty nie stoisz po swojej stronie, to kto? Jeśli nie teraz, to kiedy?
Najważniejszą sprawą w byciu po swojej stronie nie jest to, CO ROBISZ dla siebie, ale W JAKI SPOSÓB JESTEŚ ze sobą. Nie musisz codziennie kupować sobie kwiatów i fundować wycieczek do SPA na masaż stóp. Bo nie zawsze się da, i nie zawsze takie dbanie o siebie jest konieczne.
Dlatego lepiej na tym wyjdziesz, jeśli swoją wewnętrzną relację nasycisz nie tyle rzeczami, co życzliwością i ciepłem.
Daj sobie kredyt zaufania, trochę więcej cierpliwości, pozwolenie na bycie człowiekiem a nie supermanem w pelerynie. Daj sobie więcej wolnej przestrzeni na bycie sobą i udekoruj ją ciepłem.
W końcu to ciepłych członków rodziny lubimy odwiedzać najczęściej, ciepli nauczyciele zarażają pasją, ciepli lekarze pomagają wrócić do zdrowia szybciej, dlaczego więc nie zagwarantować sobie ciepła z własnej strony?
Jeśli nie potrafisz powiedzieć czegoś miłego o sobie, to… ćwicz to
Życzliwość i ciepło do samego siebie wcale nie przychodzi ot tak za pstryknięciem palców. Wcale też nie musisz się z tą umiejętnością urodzić. Można się jej nauczyć i ją w sobie wyćwiczyć.
Tylko lojalnie uprzedzam – nie spodziewaj się, że od razu będziesz w tym świetny. Lepiej podejdź do tego jak do nauki nowej umiejętności. Trenuj, ucz się i daj sobie prawo na popełnianie błędów nowicjusza oraz czas na naukę. I ćwicz, kiedy tylko możesz. Choćby teraz.
Twoja wartość nie maleje tylko dlatego, że ktoś nie potrafi jej dostrzec
Oddawanie poczucia własnej wartości w ręce innych osób to ryzykowna gra. Nie dlatego, że ludzie są wredni i źle Ci życzą, tylko dlatego, że (uwaga, pięknie to zabrzmi) ludzie są różne.
Nie dogodzisz każdemu, nawet jeśli jesteś aniołem. I wcale nie musisz. Poza tym są lepsze i gorsze chwile, niektórzy mogą Cię uwielbiać dziś, ale nie chcieć oglądać Twojej twarzy jutro, bez względu na to co robisz. W każdej chwili coś może się komuś zmienić i odwidzieć.
A to, że ktoś na przykład za Tobą nie przepada, nie dowodzi Twojej bezwartościowości. Jak nie przepadasz za lodami truskawkowymi, to przecież wcale nie świadczy o tym, że truskawki są niewiele warte.
Kiedy zaliczasz gorszy dzień, miej na uwadze, że tak naprawdę cały proces podnoszenia się jest bardziej wartościowy niż nieskazitelna perfekcja
Z pozytywnym myśleniem jest trochę jak z nożyczkami: można nimi zrobić wycinankę kurpiowską w kształcie kogutka, albo pokaźne kuku na palcu. Starajmy się myśleć pozytywnie i patrzeć na jasną stronę życia, ale nie potępiaj siebie, kiedy Ci to nie wychodzi.
Pozytywne myślenie, tak jak i wszystko, nie musi być idealne. A w sumie to nie da się, żeby takie było. W niektóre dni wszystko Ci idzie gładko, a w inne jak po grudzie. Normalna sprawa. A poza tym, to przez upadki człowiek uczy się najszybciej. To na objazdach widzi więcej niż gdyby jechał po dawno wytyczonym torze.
Twoje ciało i umysł potrafią regenerować się same. Pozwól im na to
Wszystko lepiej działa, kiedy to wyłączysz i włączysz ponownie. Ty też. Twoje ciało i umysł są bardzo w tej sprawie pomocni – zrobią za Ciebie całą robotę. Twoje zadanie ogranicza się do jednego – pozwolenia im na to.
Dlatego ucz się odpuszczać, wyciszać, uspokajać, pogłębiać oddech oraz myśli i odsuwać na bok te wszystkie rzeczy, które nosisz na swoich barkach. Codziennie po kilka minut. A jeśli minuta to dla Ciebie za dużo, zacznij od sekund.
Nie ogarniesz całego swojego życia w jednej chwili. Ogarnij jeden dzień. I powtórz jutro
Często mamy ochotę zrobić rewolucję w swoim życiu. Zmienić wiele w krótkim czasie (najlepiej niewielkim nakładem). Tylko że przyroda (a my nadal jesteśmy jej częścią) od rewolucji bardziej woli ewolucje, czyli małe kroczki, które stawiasz bardzo systematycznie.
Ok, może idzie wtedy trochę wolniej, ale nie przytłacza, nie przestrasza i daje czas na dostosowanie się do zmian. Dzień za dniem.
Nie musisz wierzyć w każdą myśl, jaka pojawi się w Twojej głowie
Nawet jeśli brzmią kategorycznie, nieodwołalnie i strasznie (jeśli brzmią strasznie, to tym bardziej im nie dowierzaj). Twoje myśli to tylko produkty działalności mózgu.
Mogą być mądre, pomocne i piękne, ale nie muszą. A przynajmniej przy ich przytłaczającej ilości i prędkości – mają prawo nie zachwycać za każdym razem.
Dlatego weryfikuj je, nie wierz im, sprawdzaj fakty, szukaj alternatywnych sposobów myślenia, dowodów przeciw i za swoimi tezami, odmiennych punktów widzenia. Nawet wśród tych najstraszniejszych ze strasznych myśli, jakie przyjdą Ci do głowy, można wyszukać te bardziej pomocne.
Potrafisz robić trudne rzeczy
Trudne jest prawie wszystko, co porządane. Udany związek, samoakceptacja, spokój wewnętrzny, zdrowie, albo własnoręcznie robiony ser typu brie.
Takie sprawy wymagają czasu, wysiłku, wytrwałości i cierpliwości. I kiedy nabierasz chętki na jedną z nich, po jakimś czasie zaczynasz wątpić, czy dasz radę.
Wtedy najbardziej sobie pomożesz, jeśli przestaniesz narzekać „jakie to trudne”, a w zamian przypomnisz sobie, że w robieniu trudnych rzeczy jesteś całkiem niezły.
Bo już wielokrotnie takie robiłeś. Ukończyłeś szkołę, mimo że nie było lekko. Przeszedłeś niejeden kryzys w rodzinie, pracy. Wyszedłeś cało nawet z poważnych tarapatów finansowych. Przypomnij sobie, bo być może akurat zapomniałeś – potrafisz robić trudne rzeczy.
Daj sobie spokój z ambicjami pt: „niczego się nie boję”, „mogę wszystko”, „jestem nieustraszona, wodoodporna i ze stali nierdzewnej”
Lepiej powiedz sobie: „czasami poddaję się, ale ciągle się uczę jak potem się pozbierać”.
Wiem, że powtarzanie sobie „mogę wszystko” miało Ci pomóc. Wiem też, że pomaga kiepsko. Dlaczego? Bo nikt nie dysponuje taką władzą, nawet Darthowi Vaderowi to się nie udało (to taki koleś w czarnej pelerynce i z zaawansowaną astmą, który uwierzył w powyższe głupoty).
Kiedy powtarzasz sobie, że w Twoim przypadku jest inaczej, i że możesz wszystko, sam sobie podstawiasz nogę. Bo za każdym razem, kiedy złapiesz grypę, zadrapiesz swoje auto na parkingu, przypalisz naleśnika, albo dostaniesz wypowiedzenie z pracy – będziesz krytykował siebie.
A przecież wstępne założenie było takie, że możesz wszystko, a jednak nie udało się, więc jaki z tego mylny wniosek? – coś z Tobą jest nie tak. I leci z górki: samokrytyka, dołowanie się, obwinianie siebie.
Ludzie nagminnie przypalają naleśniki, dostają wypowiedzenia i obdrapują swoje samochody na porządku dziennym. Powtarzając sobie, że możesz wszystko i nad wszystkim masz kontrolę, zaprzeczasz zwyczajnym ludzkim ograniczeniom i trudom, które dotyczą nas wszystkich, bez względu na to jak bardzo się staramy.
Nie możesz zrobić wszystkiego. Ale za to możesz uczyć się lepiej parkować, wzmacniać swoją odporność, opłakiwać straty i sprawniej zmywać przypaloną patelnię. Tyle wystarczy, bo to bardzo dużo.
Do zapamiętania
I na koniec wszystko co powyżej w pigułce, a dokładnie w niewielkich czterech, zamkniętych jedną klamrą: daj sobie trochę więcej luzu i ciepła.
- Trzeba odwagi, żeby sięgnąć po wsparcie (i to nie jest słabość).
- Małe kroczki to też postęp (a raczej najczęstsza jego forma).
- Nie musi być idealnie (bo i tak nie będzie).
- Kiedy coś Ci nie wyszło, doceń siebie (za to, że w ogóle spróbowałeś).
Jak nie wszystkie to przynajmniej wybierz jedno. Czego teraz najbardziej potrzebujesz?