„Postanowienia” jeszcze nie robą nic złego, za to „noworoczne” już potrafią nieźle namącić. Bo jeśli postanawiasz coś raz na rok, pierwszego stycznia, to jakim cudem masz wytrwać z tym do 31 grudnia?
To udaje się zaledwie ośmiu procentom noworocznych postanawiaczy. Troszkę słabiutko.
Dlaczego? Bo cały rok to szmat czasu. Aż się prosi żeby go rozbić na drobne. A im drobniej tym lepiej.
Dlatego zamień postanowienia noworoczne na postanowienia codzienne.
Tak jest. Codziennie. Każdego dnia, bez względu na miesiąc czy porę roku stawiaj przed sobą nowe postanowienie.
Nie przejmuj się tym, że kiepsko Ci poszło wczoraj, ani nie martw się na zapas, jak pójdzie Ci jutro. Odsuń od siebie te myśli, a skup się na dniu dzisiejszym.
A co postanawiać codziennie? Wybór masz szeroki: jedzenie większej ilości warzyw i owoców, ćwiczenia, rzucenie palenia.
I owszem – to wszystko są przykłady świetnych pomysłów, jednak ja mam dziś dla Ciebie troszkę inną propozycję.
A dokładniej jest ich 10.
- Ćwiczą relację, jaką nawiązujesz sama ze sobą.
- Kierują Twoją uwagę do wewnątrz.
- I uczą, jak sobie pomagać i dodawać sił.
Jeśli wpadnie Ci w oko któryś z punktów (a najlepiej wszystkie), nie decyduj z góry na cały rok. Podejmij postanowienie na dziś. I powtórz jutro.
A oto i one:
Zacznij częściej świadomie oddychać
Bardzo łatwo przeoczyć wielką moc, jaką niesie ze sobą kilka głębokich i świadomych oddechów. Dotleniają mózg, relaksują mięśnie, uspokajają myśli i przywracają równowagę wewnętrzną.
A co najlepsze – możesz je wpleść we wszystkie swoje codzienne zajęcia. Dlatego ćwicz świadome głębokie oddechy kiedy zmywasz naczynia, wyprowadzasz psa, czy oglądasz swój ulubiony serial.
Zacznij tworzyć dystans wobec własnych myśli
Co w praktyce przekłada się na ich obserwację. Najprostszy i superskuteczny sposób? – spisuj je.
Regularnie ćwicz zauważanie tego, co myślisz. Weryfikuj prawdziwość wszystkich tez, które przychodzą Ci do głowy. Podważaj je i patrz na nie z różnych perspektyw.
Twoje myśli potrafią wywołać dramatyczną trąbę powietrzną w Twojej głowie. A kiedy nauczysz się od nich dystansować, nie dasz się w nią wciągnąć.
Zacznij sobie pomagać
Na pewno są ludzie, którym nagminnie pomagasz. Ciekawe jednak, czy Ty sama też zaliczasz się do tego grona?
Codziennie zadawaj sobie to pytanie: „Czego teraz potrzebuję?” I nawet jeśli nie potrafisz udzielić sobie jednoznacznej odpowiedzi, to wystarczy, że jej szukasz. Kiedy skupiasz się na swoich aktualnych potrzebach – ułatwiasz sobie życie.
Zacznij pozwalać sobie na gorsze chwile
Nie zawsze musisz świetnie wyglądać. Nie zawsze musisz pałać pozytywną energią i motywacją. Nie zawsze musisz być w humorze. Z resztą, nie zawsze się da. Nawet gdybyś bardzo tego chciała.
Zamiast krytykować siebie i wymuszać na sobie dobrą minę do złej gry, daj sobie pozwolenie na nieperfekcyjność. Czasami człowiek musi się rozsypać, zanim się pozbiera. Pozwól sobie na ten luksus.
Zacznij siebie regularnie dokarmiać
Dosłownie i w przenośni. Wszystko, co wkładasz do swoich ust albo duszy, ma wielki wpływ na to, jak się czujesz.
Zacznij dokarmiać siebie pozytywnymi informacjami, pomocnymi przekazami, wspierającymi odkryciami. Codziennie napełniaj swoją głowę tym, co poprawia Ci nastrój i dodaje sił.
Książki, filmy, strony internetowe, radio, telewizja, gazety – nie bierz wszystkiego jak leci, solidnie powybrzydzaj i podciągnij poprzeczkę. W końcu chodzi o Ciebie, czyli bardzo ważną osobę.
Zacznij wyłączać autopilota
Wiele z rzeczy, które robisz, to automatyczne reakcje. Jeden telefon od „koleżanki” z pracy, za którą nie przepadasz i od razu szarpie Cię nerw. Mija ułamek sekundy a Ty cała chodzisz. To Twój mózg właśnie przełączył się na autopilota. Sama dobrze wiesz, że to Ci nie służy. Spróbuj go wyłączać.
Wcale nie musisz reagować tak, jak się wyuczyłaś. Zawsze masz wybór. Możesz zrobić coś innego. Poprowadzić swój mózg innymi ścieżkami.
Wybrać reakcje o wiele bardziej pomocne. (Żeby wyłączyć autopilota, bardzo przydaje się – a raczej jest konieczne – jednoczesne ćwiczenie umiejętności nr 1 i 2.)
Zacznij traktować siebie tak, jakbyś chciała być traktowana przez innych
Czyli cytując Rupi Kaur’a: „to, w jaki sposób sama siebie kochasz, uczy innych, jak mają kochać ciebie”.
Zacznij traktować siebie tak, jakbyś chciała być traktowana przez innych. Wyznacz ton, daj przykład i wyślij jasną i wyraźną informację wszystkim w koło. Niby skąd mają się dowiedzieć jak Ciebie traktować jeśli nie u źródła?
Oczywiście nie oczekuj po wszystkich, że zawsze zastosują się do Twoich wymogów. Ale w pierwszej kolejności sama się za to zabierz.
Zacznij przyznawać się do własnych błędów
Błąd trzymany w sekrecie przybiera na wadze. Twoja głowa stwarza dla niego szklarniane warunki, w których urasta do rozmiarów ogromnego problemu. Żeby tego było mało, nie dość, że tracisz humor i poczucie własnej wartości, to dodatkowo przelatuje Ci przed nosem świetna okazja do nauki.
Bo na błędach uczymy się wyjątkowo skutecznie. A tylko wtedy skorzystasz z tej okazji jeśli się do niej przyznasz.
Dlatego zacznij mówić na głos o własnych potknięciach. Nie tylko poczujesz się lepiej, ale przy okazji wiele się nauczysz.
Zacznij skupiać się na tym, co zależy od Ciebie
Niby oczywiste, a jednak nadal zbyt często zatrzymujemy uwagę dokładnie na tym, na co nie mamy żadnego wpływu – czyli na tym, co inni myślą, co inni mówią i co inni robią. Tracisz w ten sposób energię, dobry humor i swój bardzo cenny czas.
Skup się lepiej na tym, co zależy od Ciebie. Czyli przede wszystkim na tym, o czym myślisz i co mówisz. To bezpośrednio wpływa na to, jak się czujesz i co robisz.
Doglądanie własnego podwórka zagwarantuje Ci ręce pełne roboty, a resztę sukcesywnie odpuszczaj.
Zacznij szczerze rozmawiać ze sobą
Prawda Cię wyzwoli. Tylko najpierw Cię wytrąci z równowagi. A mimo to warto przechodzić przez te momenty. Bo choć na początku prawda boli, to potem pomaga i rozwija jak nic innego.
Każdy z nas ma swoją ciemną stronę mocy, na którą przechodzi co jakiś czas. Taka jest ludzka natura. Zaprzeczanie jej przyniesie Ci jedynie krótką i iluzoryczną pseudo-ulgę. Czyli nic pomocnego.
Spójrz na swoje życie, zadaj sobie kilka ważnych pytań i poszukaj szczerych odpowiedzi. To Ci pomoże na pewno. (Choć najpierw wytrąci z równowagi. Co nie zmienia faktu, że i tak warto.)
Twoja kolej: Z którym punktem (lub punktami) potrzebujesz wejść w nowy rok?
P.S. Jeszcze słówko o postanowieniach noworocznych, jeśli ciekawi Cię ten temat:
- tu przeczytasz dlaczego one nie działają i co z tym fantem począć",
- a tu z kolei pisałam o lepszej, ciekawszej i skuteczniejszej alternatywie do noworocznych postanowień."
Podobał Ci się ten tekst? Daj znać w komentarzu :-)